#14
Niall ja już nie chcę być twoją tajemnicą. – wyrzuciłaś
wszystko z siebie i ruszyłaś w kierunku domu. Czułaś ulgę, ale także straszny
ból. Czułaś na sobie spojrzenie blondyna, który przed chwilą dowiedział się
całej prawdy. Kierując się do domu czułaś satysfakcję, ale nawet to nie pomogło
powstrzymać łez lecących z twoich oczu. Szukając oparcia w kimś kogo znasz
bardzo dobrze zadzwoniłaś do osoby, która mogła cię zrozumieć, a przy tym samym
pocieszyć. Był to Harry.
-Halo? – usłyszałaś w słuchawce.
-Możemy się spotkać? – zapytałaś zapłakanym głosem.
-Jasne. Ale co się stało? – zapytał zaniepokojony.
-Po prostu spotkajmy się tam gdzie zawsze. Najlepiej jak
najszybciej. – rozłączyłaś się.
Zmieniłaś kierunek swojej drogi. Musiałaś zawrócić gdyż
byłaś blisko domu, a miejsce w którym zawsze spotykaliście się z Harrym (czyli
park) był na drodze ze szkoły do twojego domu. Idąc szybkim krokiem dotarłaś na
miejsce w kilka minut. Usiadłaś na ławce i czekałaś na loczka, który w
przeciągu dziesięciu minut pojawił się w parku. Kiedy cię zobaczył, podbiegł do
ciebie. Kucnął przed tobą, objął twoją dłoń swoimi i zapytał:
-Co jest?
Nie potrafiłaś mu odpowiedzieć, za bardzo chciało ci się
płakać. Każde wspomnienie związane z Irlandczykiem było dla ciebie zbyt
bolesne, bo każde pokazywało jak bardzo się ciebie wstydził. Chłopak ponownie
zapytał:
-[Twoje imię], co się stało?
-Powiedz mi Harry, dlaczego ludzie tak bardzo wstydzą się
pokazać ze mną. Co jest ze mną nie tak?
-Wszystko jest z tobą w najlepszym porządku. To z tymi
ludźmi jest coś nie tak. Jesteś wspaniałą dziewczyną i naprawdę nie rozumiem
tych którzy się ciebie wstydzą. – oznajmił loczek.
Przytuliłaś się do niego mocno. W jego ramionach czułaś się
najbezpieczniej.
-No dobrze. Wiemy, że jakiś palant wstydził się ciebie. Czy
to oznacza, że nie idziesz na bal w piątek? – zapytał Harry.
-Nie idę. A tak bardzo chciałam być na ostatnim moim
szkolnym balu. – znowu posmutniałaś.
-Moje propozycja jest nadal aktualna, więc jeślibyś tylko
chciała.
Ponownie przytuliłaś chłopaka.
-Dziękuję ci. – powiedziałaś.
-Za co?
-Za to, że jesteś wspaniałym przyjacielem.
-Jakbym śmiał nim nie być. – zaśmiał się Harry. – Czy to
oznacza, że się zgadzasz pójść ze mną?
Pokiwałaś twierdząco głową. Pomimo tych wszystkich
dzisiejszych nieprzyjemnych wydarzeń byłaś szczęśliwa. Idziesz na bal z
przyjacielem, na którego zawsze mogłaś liczyć. Który akceptował wszystkie twoje
wady, zalety, a przed wszystkim, nie wstydził się z tobą pokazać.
-Chodź, odprowadzę cię do domu. – powiedział, po czym
chwycił cię za rękę i pomógł ci wstać.
Szłaś z Harrym pod rękę. Rozmawialiście o balu i o sprawach
z nim związanymi.
-Muszę kupić sukienkę. Chcę żeby była wyjątkowa. Chociaż raz
w życiu ja chcę się poczuć wyjątkowa.
-Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo jesteś. –
powiedział nagle Harold.
Nie zrozumiałaś jego aluzji, więc tylko uśmiechnęłaś się
pogodnie. Doszliście do twojego domu. Na pożegnanie, jak zawsze, przytuliłaś
Hazze.
-No to do zobaczenia jutro. – powiedział.
-Do jutra. – uśmiechnęłaś się i dałaś Harryemu buziaka w
policzek, po czym zniknęłaś za drzwiami.
~Następnego dnia~
-Ciociu, która godzina? – krzyknęłaś.
-Dochodzi południe. Chodź podwiozę cię do tego sklepu. –
odpowiedziała.
Bal zaczynał się o szóstej, więc miałaś jeszcze sporo czasu
na przygotowania. Pojechałyście z ciocią na poszukiwania sukienki. Nie było to
łatwe, ponieważ za każdym razem trafiałaś na sukienkę, która nie była w twoim
guście. Po długich i mozolnych poszukiwaniach znalazłaś idealną dla ciebie.
Następnie wybrałaś do niej odpowiednie buty i dodatki (oto Twój zestaw na bal) . Wyglądałaś w tym stroju olśniewająco. Wróciłaś zadowolona do domu i od razu
rzuciłaś się w wir przygotowań. Wzięłaś prysznic, wysuszyłaś i podkręciłaś
włosy, nałożyłaś makijaż i ubrałaś wybrany przez ciebie zestaw. Ostatni raz
przejrzałaś się w lustrze. Usłyszałaś dzwonek do drzwi. Otworzyła twoja ciocia.
Ty pomalutku schodziłaś po schodkach, musiałaś uważać, aby nie przewrócić się w
tych butach w których byłaś. Zobaczyłaś uśmiechniętą buźkę Stylesa.
-Wyglądasz cudownie. – powiedział Harry zakładając ci wianek
na rękę (zobacz to tutaj)
.
-Dziękuję. Ty również niczego sobie. – uśmiechnęłaś się.
-No idźcie już dzieci, bo się spóźnicie. Miłej zabawy. –
odparła ciocia.
-Dziękujemy pani. Dowidzenia. – pożegnał się grzecznie
Harold.
-Pa ciociu.
Ruszyliśmy na ostatnią zabawę szkolną w naszym życiu.
Gdy weszliście na salę gimnastyczną od razu zaczęłaś szaleć.
Harry próbował ci dorównać, ale nie wychodziło mu to. Na środku parkietu
zderzyłaś się z [I.T.P] i zaczęliście tańczyć wszyscy razem. Ty, Hazza, [I.T.P] i jej partner Chris. Tańczyliście razem, aż z głośników poleciała wolna piosenka. Do twoich uszu zaczęły napływać pierwsze takty
piosenki Whitney Houston „I Look To You”.
-Mogę panią prosić? – zapytał Loczek wyciągając do ciebie
dłoń.
-Oczywiście panie Styles. – zaśmiałaś się cicho.
Zaczęliście bujać się w rytmie piosenki. Zaplotłaś swoje
ręce dookoła szyi chłopaka, on natomiast chwycił cię w biodrach. Popatrzyłaś w
oczy Harryego i uśmiechnęłaś się. Tonęłaś w jego oczach przez dłuższy czas, w
końcu przytuliłaś się do chłopaka. Loczek położył swoją głowę na twoim
ramieniu. Przez tą krótką chwilę poczułaś się niesamowicie. Jakbyś dostała
gwiazdkę z nieba. Chciałaś, aby ta chwila trwała wieczność. Przymrużyłaś oczy.
Odpłynęłaś. Z „transu” wytrącił cię zachrypnięty głos Harolda.
-[T.I]… - powiedział cichutko.
Znowu spojrzałaś w jego cudowne zielony oczy. Harry uśmiechnął się i pomału
zaczął zbliżać swoją twarz do twojej. Delikatnie muskał twoje usta swoimi.
Podobało ci się to. Przejęłaś inicjatywę i zamieniłaś delikatne muśnięcia w
namiętny pocałunek. Twój świat wirował, a wasze języki tańczyły wolny taniec.
Otworzyłaś na chwilę oczy i jedną osobą, która
rzuciła ci się w oczy był Niall...
Dzisiaj dodaję szybko następną część ponieważ:
#1 Nie idę do szkoły.
#2 Z tego powodu nie idę, bo jadę odebrać rodzinę z lotniska.
Sprawa druga. Jutro nie będę wstanie zupełnie niczego dodać, gdyż:
#1 Idę na urodziny kuzyna (nie ma to jak rodzinne imprezki.;p)
#2 Muszę nacieszyć się moją malutką kuzyneczką(która właśnie dzisiaj przylatuje). Za miesiąc odleci i znów będą dzieliły nas setki tysięcy kilometrów (USA jest dość daleko).
Więc mam nadzieję, że mnie zrozumiecie.: )
Kocham Was z całego serducha, bo jesteście moją Directioners Family, no i ogólnie jesteście wspaniali.;*
Piszcie jak Wam się podobała ta część.: )
5+komentarza= next part.
Jest cudowna piękna bardzo bardzo mi się podoba i też cię kochamy
OdpowiedzUsuńCudowny masz talent dziewczyno i oczywiścia baw się dobrze o naciesz się rodziną:****
OdpowiedzUsuńsuperowa:D
OdpowiedzUsuńEkstra bomba super...No wiesz
OdpowiedzUsuńFajowe!!!
OdpowiedzUsuńTeż bym chciała mieć rodzinę w USA...
Albo nie w Anglii. I żeby mieszkała w Londynie...
Wiesz o co chodzi.Haha:P
Kocham ♥
Super, superaśne, superowe i chyba więcej odmien super nie wymyśle.
OdpowiedzUsuńJesteś świetna.