#11
Nie wiedząc nawet kiedy, zasnęłaś. Obudziłaś się rano o
siódmej. Musiałaś wstać, żeby przygotować się do szkoły. Bardzo nie chciałaś
tam iść, ale jedną rzeczą, która dodawała ci motywacji była myśl, że go
zobaczysz. Wstałaś, wzięłaś szybki prysznic, pomalowałaś , ubrałaś się i
zeszłaś na dół. Zjadłaś śniadanie i ruszyłaś w drogę do szkoły. Gdy już tam
byłaś cały czas wzrokiem poszukiwałaś wśród tłumu blondyna. Nie widziałaś go.
Zobaczyłaś go dopiero na przerwie śniadaniowej. Siedziałaś sobie na ławce z
twoją najlepszą przyjaciółką. Przechodził obok was. Uśmiechnęłaś się do niego,
a w zamian otrzymałaś pogardliwy wzrok.
-Czegoś tu nie rozumiem? – powiedziałaś nagle.
-A czego tu można nie rozumieć. Po prostu ma cię w dupie.
Wstydzi się ciebie, mimo iż jesteś najwspanialszą dziewczyną jaką znam.. Nigdy
tak naprawdę nie zrozumiem chłopaków. – odparła [Imię Twojej przyjaciółki].
-Ale wczoraj był taki kochany i czuły… Nie mogło to przecież
uciec przez jedną noc. – posmutniałaś.
Twój humor od razu uległ zmianie. Uśmiech zszedł z twojej
twarzy. Miałaś ochotę się rozpłakać. Nic nie mogłaś na to poradzić. Wszystkie
te wydarzenia doprowadziły cię do czynu, który nie był u ciebie codziennością.
Uciekłaś z reszty lekcji i wróciłaś do domu. Usiadłaś na łóżku. Dużo
rozmyślałaś, aż w końcu zmorzył cię sen. Obudził cię dzwonek do drzwi.
Przecierając zaspane oczy zeszłaś na dół po schodach. Otworzyłaś powolnie
dębowe drzwi wejściowe. Stał za nimi uśmiechnięty od ucha do ucha blondyn.
-Cześć piękna. – powiedział – Możemy porozmawiać?
-Nie mamy o czym. – odpowiedziałaś i zamknęłaś mu drzwi
przed nosem.
Wolnym krokiem weszłaś z powrotem po schodach. Ledwo co
zdążyłaś usiąść na łóżku usłyszałaś pukanie w okno. Zdenerwowana podeszłaś do
niego, uchyliłaś je i syknęłaś:
-Możesz się łaskawie ode mnie odwalić?!
-Nie. Daj sobie wytłumaczyć. – odrzekł chłopak.
-Wiesz co? Twoje tłumaczenia mam w nosie. A! Wal w drzwi i
okna ile tylko chcesz. Nie dbam już o to. – odpowiedziałaś z obojętnością w
głosie.
Ostatni raz popatrzyłaś się na niego i zamknęłaś okno.
Chłopak dał za wygraną. Wrócił stamtąd skąd przyszedł.
Z furią otworzyłaś swoją szafę. Ujrzałaś tam stare ubrania,
które do niedawna nosiła twoja mama. Nie wiadomo z jakiej przyczyny wyrzucałaś
jedno po drugim na podłogę. Płakałaś. Ostatnią rzeczą, która dostała się w
twoje ręce był ulubiony żakiet mamy. Chwilę spoglądałaś na niego. W końcu
zrobiłaś z nim to samo co z resztą ubrań. Wylądował na łóżku. Szafa była pusta.
Przykucnęłaś na podłodze i wybuchłaś głośnym płaczem.
-Dlaczego ja trafiam na takich palantów? – zapytałaś sama
siebie. – Co ja narobiłam?
Uspokoiłaś się chwilę i poczęłaś wkładać ubrania z powrotem
do szafy. Zamknęłaś ją. Odwróciłaś się do niej tyłem i zorientowałaś się, że na
łóżku leży jakaś koperta. Na kopercie widniał napis „NA CZARNĄ GODZINĘ”. Z ciekawości zajrzałaś do środka. Znalazłaś w
niej dość sporą sumkę pieniędzy. Zdziwiło cię to. Twoi rodzice za życia żyli
bardzo skromnie, wmawiając ci że na wszystko brakuje im pieniędzy.
-Okradli bank, czy co?! – pomyślałaś.
Nagle wpadłaś na pomysł. Wzięłaś ową kopertę, wrzuciłaś ją
do torebki i pędem zbiegłaś na dół.
Pospiesznie założyłaś buty i wyszłaś. Ruszyłaś w kierunku centrum
handlowego. Kupiłaś w nim mnóstwo
ciuchów. Między innymi: http://stylistki.pl/bez-nazwy-35876/ , http://stylistki.pl/bez-nazwy-119763/
, http://stylistki.pl/kolorowo-137427/.
Podobało ci się to uczucie towarzyszące twoje osobie zaraz po zakupach. Bardzo
udanych zakupach. Wróciłaś do domu obładowana torbami. Twojej cioci nadal nie
było. Pochowałaś wszystkie rzeczy do szafy. Dochodziła godzina dziesiąta
wieczorem. Nie czułaś zmęczenia, jednak wiedziałaś, że musisz następnego dnia
wstać do szkoły. Przebrałaś się więc w piżamę. Okryłaś się kołdrą. Zamknęłaś
oczy i próbowałaś zasnąć. Przyszło ci to z wielką łatwością. Spałaś jak zabita
calutką noc. Nadszedł ranek. Godzina szósta, a ty już byłaś na nogach. Wzięłaś
prysznic, wysuszyłaś włosy, zrobiłaś make-up i ubrałaś się w to http://stylistki.pl/bez-nazwy-30557/.
Spojrzałaś w lustro w łazience i uśmiechnęłaś się. Zeszłaś na dół do kuchni.
Przy stole siedziała twoja ciocia czytająca gazetę i popijająca przy tym kawę.
-Dzień dobry ciociu. – odrzekłaś.
-Cześć kochanie…[Zdrobnienie Twojego imienia] jak ty
ślicznie wyglądasz! Widzę, że masz nowe ubrania. Cudownie wyglądasz. Aż nie
mogę oczu oderwać.
Miałaś jeszcze kilka minut, aby opowiedzieć cioci wszystko
to co wczoraj się wydarzyło. Słuchała z ciekawością.
Nic nie powiedziała na to, tylko rzuciła ci uśmiech i
wskazała na zegarek. Oznaczało to, że
musisz już wyjść, żeby się nie spóźnić. Ucałowałaś ją w policzek i wyszłaś.
Do szkoły miałaś dziesięć minut drogi. Wchodząc do szkoły
poczułaś na sobie wzrok wszystkich przebywających na korytarzu. Zdecydowanym
krokiem, dumnie przemierzałaś korytarz. Po drodze słyszałaś gwizdy chłopaków i
komentarze dziewczyn. Były to pozytywne komentarze. Czułaś się jak prawdziwa
gwiazda. Zadzwonił dzwonek oznajmujący początek lekcji. Podeszłaś pod salę
gdzie miała odbyć się lekcja angielskiego. Lubiłaś ten przedmiot, więc
słuchałaś profesora z zaangażowaniem i ciekawością. Podczas lekcji nie było
momentu, gdy nie słyszałaś tekstu typu „Jak ona się zmieniła. Na dobre
oczywiście” , „Świetny zestaw” lub „Wspaniale wygląda”. Ty nawet nie odwracałaś
się w kierunku rozmawiających, tylko skrycie uśmiechałaś się pod nosem. Lekcja
minęła. Szybkim krokiem udałaś się na stołówkę, gdzie czekała już na ciebie
[imię Twojej przyjaciółki]. Przywitałyście się przyjacielskim uściskiem.
Zaczęłyście rozmawiać:
-Wiesz, że do szkolnej reprezentacji footballu doszedł
kolejny „ważny” koleś? – zapytała twoja przyjaciółka.
-Poważnie?! A który to? –
zapytałaś z ciekawością.
-Czekaj zaraz ci go pokażę. O idzie tu. – dziewczyna
dyskretnie wskazała palcem na chłopaka z brązowymi lokami na głowie, ubranego w
bejsbolówkę.
Chłopak przechodził obok waszego stołu. Przez chwilę
popatrzył się w twoim kierunku i uśmiechnął się uroczo. Odwzajemniłaś uśmiech,
tylko że od razu gdy zobaczyłaś kto idzie za
Harrym(bo tak nazywał się owy chłopak) mina ci zrzedła. Wolnym krokiem,
z tacką w ręce podążał za nim Niall. Blondyn spojrzał na ciebie i podobnie jak
Harry obdarzył cię uśmiechem. Nie zareagowałaś. Z powrotem wdałaś się w
dyskusję z [imię Twojej przyjaciółki].
-Może nie będzie taki zły. Widziałaś jaki ma śliczny
uśmiech? – zapytałaś.
-[Twoje imię], uważasz, że on nie będzie taki zły bo się do
ciebie uśmiechnął?! Oni wszyscy tacy są. Przykładem może być ten cały Horan. –
spojrzała na ciebie wzrokiem zabójcy, czego bardzo nie lubiłaś.
Wiedziałaś dobrze jaki jest Niall Horan. Nie chciałaś, żeby
tak było. Po prostu nie chciałaś uwierzyć, że może być inaczej. Mimo, że byłaś
na niego szaleńczo zła, coś cię do niego ciągnęło. Chciałaś, żeby tamten moment
gdy on przeszedł koło ciebie przed chwilą wrócił. Żebyś mogła odwzajemnić jego
uśmiech. Bardzo żałowałaś, a raczej twoje serce żałowało. Z wszystkich twoich
przemyśleń wytrącił cię głos twojej przyjaciółki.
-Popatrz, a teraz cały czas się gapi w twoją stronę.
-Kto się gapi? – zapytałaś z nadzieją, że może to Niall.
-Ten brunet, który według ciebie może nie jest taki zły.
Odwróciłaś się do tyłu i kilka stolików dalej siedział owy
brunet i blondyn. Harry faktycznie spoglądał w twoim kierunku z tajemniczym
uśmiechem na ustach. Przez chwilę też na niego patrzyłaś, dopóki nie speszył
cię wzrok siedzącego obok loczka, Horana.
-Chodźmy stąd. Nie mam ochoty jeść. – poinformowałaś
[I.T.P].
-No w sumie możemy iść, bo zaraz jest dzwonek na następną
lekcję.
Miałaś teraz matematykę. Twój najbardziej wrogi ci
przedmiot. Szłaś pod salę bardzo niechętnie. Przez przypadek z ręki wypadła ci
książka. Schyliłaś się po nią w tym samym czasie co chłopak z loczkami, czyli
Harry. Chcąc ci pomóc, podał ci ją z zadziornym uśmiechem.
-Dzięki. A tak w ogóle to śledzisz mnie? – zapytałaś.
-Nie. Jestem nowym tłukiem w twojej klasie. – odparł
chłopak.
-Dlaczego tłukiem?
-Zawsze tak mówią na tych co grają w football.
-Naprawdę?! Jakoś nigdy nie słyszałam. Może ty będziesz
wyjątkiem. - zaśmiałaś się.
-Może… A tak zaczynając od początku to nazywam się Harry. –
powiedział brunet, wyciągając do ciebie rękę.
-Miło mi cię poznać, jestem [Twoje imię]. – odwzajemniłaś
uścisk. – Chodźmy już bo się spóźnimy.
Zanim ruszyliście w kierunku sali, na końcu korytarza
dostrzegłaś Nialla. Przyglądał się całej waszej rozmowie. Pod wpływem twojego
spojrzenia ruszył w przeciwną stronę. Harry usiadł z tobą. Cały czas zwracano
wam uwagę, żebyście byli ciszej. To była najprzyjemniejsza lekcja matematyki w
całym twoim życiu. Lekcja przeminęła bardzo szybko. Po wyjściu z sali
skierowałaś do Hazzy słowa:
-Chyba polubię matematykę. – uśmiechnęłaś się przy tym
słodko.
-Lubię jak się uśmiechasz. – stwierdził chłopak.
No to mamy nową część. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.; )
Piszcie jak wrażenia.;*
5+ komentarz= nowy rozdział. ; )
FAjowy pisz dalej xxx.
OdpowiedzUsuńBoski strasznie mi się podoba :**
OdpowiedzUsuńsuuper rozdział ;d;d
OdpowiedzUsuńCudowna bardz bardzo mi się podoba
OdpowiedzUsuńPisz dalej !
OdpowiedzUsuńŚwietnie Ci wychodzi :)
Coraz ciekawiej akcja zię zagęszcza czekam na następny part z niecierpliwością:)))
OdpowiedzUsuńjestes booska :*** pisz dalej bo ci genialnie wychodzi
OdpowiedzUsuń