Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 20 grudnia 2012

#58 Louis PART~1~

#58

Wszystko w moim życiu było tak jak należało. Wiodłam szczęśliwe życie z wysokim, przystojnym i bogatym szatynem, który z natury był porywczy, ale też kochający i chorobliwe zazdrosny. Dodatkowo Ian miał dryg do interesów. Razem z ojcem prowadzili ogromną firmę adwokacką. Można by powiedzieć, że miałam idealne życie. Przez pewien czas też tak myślałam. Traktowałam to jak szczęśliwy los na loterii. Powiedzmy szczerze, takie życie nie  codziennie się trafia. Jednak szczęścia, miłości nie da się kupić za pieniądze. To samo przychodzi i  odchodzi. Nasza wola, ani wysiłki nic tu nie pomogą. W takich przypadkach należy się poddać. Ulec uczuciom. Wywiesić białą flagę. W przypadku gdy człowiek próbuje opanować swoje emocje i uczucia to nic innego jak walka z wiatrakami. Bezmyślna i bezskuteczna. Trwająca wieki…
*
-Strasznie się denerwuje Tom. – powiedział Ian w rozmowie z jego asystentem przez słuchawkę bluetooth. – Tak. Też mam taką nadzieję. Nie może być inaczej. A! I pamiętaj. Gdy przyjdzie nie daj się  zwieść. On może chcieć wykorzystać naszą słabość. Do zobaczenia w kancelarii. – Szatyn zakończył swoją rozmowę. Podczas gdy rozmawiał ze swoim podwładnym nieudolnie próbował zawiązać krawat. Nie wychodziło mu to zbyt dobrze. Ubrana w szlafrok podeszłam do niego i bez żadnych komplikacji zrobiłam mocny węzeł z materiału. Mężczyzna złożył delikatny pocałunek na moich wargach. – Zginął bym bez ciebie, kochanie. Muszę lecieć.
-Powodzenia. – powiedziałam szybko zanim opuścił nasze domowe zacisze. Od kilku tygodni się denerwował. Dowiedział się bowiem, że firmę będzie reprezentować nowy makler giełdowy. Podobno wielka szycha w tych interesach. Trudny do zrozumienia, surowy i sumienny. Łatwo zdania nie zmienia. Gdybym tam pracowała sama bym się bała. Na szczęście to nie moje zmartwienie. Chociaż nie ukrywam chciałabym mieć normalną pracę gdzie mogłabym się o coś martwić lub stresować tym. Wiele razy próbowałam wprowadzić moją rozmowę z Ianem na dalszy tor, jednak bezskutecznie. Twierdził on albowiem, że powinnam pilnować domu i nadzorować naszych pracowników (czyt. ogrodnik, pokojówki). Zawsze pragnęłam spełniać się zawodowo, a nie kisić się w domu. Z braku zajęć zaczęłam nawet malować. Przesiadywanie w domu przez cały dzień samemu wcale nie jest przyjemne. A przede wszystkim jest nudne jak cholera.
~*dwa tygodnie później*~
-[T.I] za kilka minut powinien tu być. – tego dnia mój mąż wyjątkowo panikował. Było z nim gorzej niż z kobietą przed porodem, czy z nastolatką przed pierwszą randką.
-Spokojnie. Wszystko będzie po twojej myśli.  – sławny makler giełdowy, który zaszczycił firmę męża i teścia czternaście dni temu, miał zjawić się u nas na kolacji. Mieli rozmawiać o sprawach biznesowych, a tak naprawdę chodziło o to aby przekonać go bardziej do szefostwa.
-Przyjechał. – odparł Ian kiedy usłyszał charakterystyczny odgłos dzwonka do drzwi. Mężczyzna wziął głęboki wdech i ruszył w stronę podwójnego, białego prostokąta. Ja w tym czasie oczekiwałam ich w salonie, gdzie panowie mieli wypalić cygaro bądź papierosa, jak kto woli.
-Witam cię. Zapraszam do salonu. – usłyszałam przytłumiony głos Szatyna. Później dało się już słyszeć kroki, co raz bardziej zbliżające się w moją stronę. Chcąc dobrze wypaść uśmiechnęłam się. Kiedy mężczyźni minęli próg salonu całkowicie zamurowało mnie, a wspomnienia wróciły. – To jest właśnie moja żona [T.I]. Kochanie to jest Louis Tomlinson, mój nowy współpracownik. – Brunet zbliżył się do mnie i ujął moją dłoń po czym złożył na niej delikatny pocałunek. Przypomniały mi się dawne czasy kiedy to… Kiedy to ja i Louis mieliśmy romans. Działo się to jeszcze zanim poznałam Iana. Byliśmy szczęśliwi, młodzi i głupi. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. Wtedy był jeszcze młodym gówniarzem, teraz jest wysokim, cholernie przystojnym mężczyzną.
-Witam piękną panią. – przywitał się po chwili. Od naszego ostatniego spotkania minęło sporo czasu, jego charakter diametralnie się zmienił, spoważniał i nabrał manier. Kiedyś działała na mnie siła, która nieustannie przyciągała mnie do Lou. Myślałam, że to minęło, ale gdy zobaczyłam go ponownie po dziesięciu latach to wróciło. Po raz kolejny zatraciłam się w jego niebieskich oczach i cudownym uśmiechu. Stało się i nawet myśl, że jestem mężatką nie potrafiła tego stłamsić. Powróciły dawne uczucia.
*
Tydzień po tym wydarzeniu wybrałam się z wizytą do Tomlinsona. Chciałam z nim w spokoju porozmawiać, zapytać w jakim celu wrócił, czy ma kogoś. Niepewnym krokiem przemierzałam korytarz  wielkiego apartamentowca w centrum Londynu. Poszukiwałam drzwi z numerem ‘163’. Moje nerwy wzrastały z każdym stawianym przeze mnie krokiem. Czułam się tak jak wtedy gdy w liceum miałam zaśpiewać publicznie. Żołądek wykręcał mi się w środku z nerwów, a nic nie potrafiło tego opanować. Po dwóch minutach znalazłam swój cel. Niepewnie podniosłam rękę i zapukałam. W tym czasie gdy on nie otwierał nad czy byłabym w stanie jeszcze uciec. Miałam ochotę uciekać i nie wracać, a kiedy podjęłam taką decyzję usłyszałam, że z drugiej strony drzwi ktoś przekręca klucz.
-Słucham. – usłyszałam charakterystyczny głos mojej miłości. Cofnęłam się o kilka kroków i stanęłam twarzą w twarz z Louisem. Miał na sobie luźne domowe ubrania. To był mój Lou, a nie jakiś typ w garniturze. – [T.I]? Co cię do mnie sprowadza? –zapytał widocznie ucieszony moją wizytą.
-Przyszłam…
-To nie ważne, wchodź. Zapraszam. – niepewnie przekroczyłam próg jego mieszkania. – Napijesz się czegoś? Mogę zaproponować tobie twoje ulubione kakao z małymi piankami. Tak jak lubisz, a przynajmniej kiedyś lubiłaś.
-Nadal to uwielbiam. – uśmiechnęłam się. – Bardzo chętnie. – on zawsze wiedział co lubię, a czego nie. Co mi pasuje, a co już nie koniecznie. Potrafił wywołać u mnie uśmiech w każdym momencie. Całował mnie wtedy gdy nie powinien tego robić. Za to go kochałam. Był czuły, opiekuńczy, kochany. Pomimo młodego wieku potrafił zająć się kobietą. Traktował mnie jak księżniczkę, byłam jego priorytetem. - Ładne mieszkanie. Sam urządzałeś?
-Tak. Miałem taką fantazję, że moje pierwsze samotne mieszkanie będzie zaprojektowane po mojemu. – uśmiechnął się, a mi od razu zrobiło się lżej na sercu. Była to pierwsza oznaka, że nadal był wolny.
-A znalazłeś sobie kogoś odpowiedniego? – zapytałam ściszonym tonem. Brunet spojrzał na mnie z czymś w rodzaju niedowierzania w spojrzeniu. Automatycznie spuściłam głowę w dół. Lou zastanawiał się nad czymś chwilę.
-[T.I] spójrz na mnie. Spójrz proszę. – poprosił łagodnym tonem, kiedy jego słowa nie poskutkowały zbliżył się do mnie i ujął mój podbródek w swoje dłonie. Sprowokowało mnie to do spojrzenia prosto w jego oczy. Przez niecała minutę staliśmy tak i wpatrywaliśmy się w siebie. – Nikt nigdy nie zastąpi mi ciebie. Byłaś, a raczej jesteś moją jedyną miłością. Prawdziwą miłością można darzyć tylko jedyną osobę. Jesteś nią ty [T.I]. To ty kilkanaście lat temu skradłaś moje serce i stałaś się jego posiadaczką. Zawsze będziesz najważniejsza...



tak jak obiecałam nowy imagin jest Lou.;3
dodaję go już teraz, bo w piątek jest koniec świata...
#bullshit
nie wierzę w ten idiotyzm.;)
już tyle tych końców świata było, że jestem na nie odporna.;) 
*
mam nadzieję, że Wam się spodobała na część.
piszcie swoje opinie w komentarzach.;)
10+ komentarzy= next part.;>
*
jak widzicie mamy nowy design bloga.;)
jak Wam się podoba? ;3 x


9 komentarzy:

  1. o ranyy , to jest genialne *_*
    jaaka końcówka , jak on jej to wyznawał *___*
    to jeest naprawdę zajebiste :D
    nie mogę się doczekać kolejnej części <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Blog zajebisty, imagin zajebisty :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Martello kochanie moje..twój blog jest dla mnie czymś w rodzaju narkotyku..uzależnia mnie..jak zwykle z niecierpliwością nie mogę się doczekać następnego..Cudownie piszesz i nigdy nie przestawaj gdyż,iż ponieważ jesteś w tym najlepsza.<333 :****
    Daniella.;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochamm <33333333333

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeejjjj, kocham miny Zayn'a i Harry'ego na tle :33333 i jaki piękny imagin się zaczyna, czekam na kolejną część :)
    + jeśli masz czas to zapraszam x http://iamvoguelover.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Ooooooo boski dalej

    OdpowiedzUsuń
  7. Next next next ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. cześć :) na blogu http://beautiful-famous-and-rich.blogspot.com pojawił się nowy rozdział z perspektywy Loli. Zachęcam do przeczytania go oraz skomentowania, gdyż zbliżamy się ku końcowi historii Martinez oraz rodzeństwa Malik.
    + wiele osób chciało żebyśmy założyły naszego prywatnego bloga, którego znajdziecie pod linkiem http://just-williams.blogspot.com/ byłoby nam miło gdyby go ktoś także komentował i obserwował. naprawdę zachęcam ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Supr, a może po tym jak skończysz ten imagin to napiszesz kilkuczęściowy z Hazzą ?

    OdpowiedzUsuń