#58
Wszystko w moim życiu było tak jak należało. Wiodłam
szczęśliwe życie z wysokim, przystojnym i bogatym szatynem, który z natury był
porywczy, ale też kochający i chorobliwe zazdrosny. Dodatkowo Ian miał dryg do
interesów. Razem z ojcem prowadzili ogromną firmę adwokacką. Można by
powiedzieć, że miałam idealne życie. Przez pewien czas też tak myślałam.
Traktowałam to jak szczęśliwy los na loterii. Powiedzmy szczerze, takie życie
nie codziennie się trafia. Jednak
szczęścia, miłości nie da się kupić za pieniądze. To samo przychodzi i odchodzi. Nasza wola, ani wysiłki nic tu nie
pomogą. W takich przypadkach należy się poddać. Ulec uczuciom. Wywiesić białą
flagę. W przypadku gdy człowiek próbuje opanować swoje emocje i uczucia to nic
innego jak walka z wiatrakami. Bezmyślna i bezskuteczna. Trwająca wieki…
*
-Strasznie się denerwuje Tom. – powiedział Ian w rozmowie z
jego asystentem przez słuchawkę bluetooth. – Tak. Też mam taką nadzieję. Nie
może być inaczej. A! I pamiętaj. Gdy przyjdzie nie daj się zwieść. On może chcieć wykorzystać naszą
słabość. Do zobaczenia w kancelarii. – Szatyn zakończył swoją rozmowę. Podczas
gdy rozmawiał ze swoim podwładnym nieudolnie próbował zawiązać krawat. Nie
wychodziło mu to zbyt dobrze. Ubrana w szlafrok podeszłam do niego i bez
żadnych komplikacji zrobiłam mocny węzeł z materiału. Mężczyzna złożył
delikatny pocałunek na moich wargach. – Zginął bym bez ciebie, kochanie. Muszę
lecieć.
-Powodzenia. – powiedziałam szybko zanim opuścił nasze
domowe zacisze. Od kilku tygodni się denerwował. Dowiedział się bowiem, że
firmę będzie reprezentować nowy makler giełdowy. Podobno wielka szycha w tych
interesach. Trudny do zrozumienia, surowy i sumienny. Łatwo zdania nie zmienia.
Gdybym tam pracowała sama bym się bała. Na szczęście to nie moje zmartwienie.
Chociaż nie ukrywam chciałabym mieć normalną pracę gdzie mogłabym się o coś
martwić lub stresować tym. Wiele razy próbowałam wprowadzić moją rozmowę z
Ianem na dalszy tor, jednak bezskutecznie. Twierdził on albowiem, że powinnam
pilnować domu i nadzorować naszych pracowników (czyt. ogrodnik, pokojówki).
Zawsze pragnęłam spełniać się zawodowo, a nie kisić się w domu. Z braku zajęć
zaczęłam nawet malować. Przesiadywanie w domu przez cały dzień samemu wcale nie
jest przyjemne. A przede wszystkim jest nudne jak cholera.
~*dwa tygodnie później*~
-[T.I] za kilka minut powinien tu być. – tego dnia mój mąż
wyjątkowo panikował. Było z nim gorzej niż z kobietą przed porodem, czy z
nastolatką przed pierwszą randką.
-Spokojnie. Wszystko będzie po twojej myśli. – sławny makler giełdowy, który zaszczycił
firmę męża i teścia czternaście dni temu, miał zjawić się u nas na kolacji.
Mieli rozmawiać o sprawach biznesowych, a tak naprawdę chodziło o to aby
przekonać go bardziej do szefostwa.
-Przyjechał. – odparł Ian kiedy usłyszał charakterystyczny
odgłos dzwonka do drzwi. Mężczyzna wziął głęboki wdech i ruszył w stronę podwójnego,
białego prostokąta. Ja w tym czasie oczekiwałam ich w salonie, gdzie panowie
mieli wypalić cygaro bądź papierosa, jak kto woli.
-Witam cię. Zapraszam do salonu. – usłyszałam przytłumiony
głos Szatyna. Później dało się już słyszeć kroki, co raz bardziej zbliżające
się w moją stronę. Chcąc dobrze wypaść uśmiechnęłam się. Kiedy mężczyźni minęli
próg salonu całkowicie zamurowało mnie, a wspomnienia wróciły. – To jest
właśnie moja żona [T.I]. Kochanie to jest Louis Tomlinson, mój nowy
współpracownik. – Brunet zbliżył się do mnie i ujął moją dłoń po czym złożył na
niej delikatny pocałunek. Przypomniały mi się dawne czasy kiedy to… Kiedy to ja
i Louis mieliśmy romans. Działo się to jeszcze zanim poznałam Iana. Byliśmy
szczęśliwi, młodzi i głupi. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. Wtedy
był jeszcze młodym gówniarzem, teraz jest wysokim, cholernie przystojnym
mężczyzną.
-Witam piękną panią. – przywitał się po chwili. Od naszego
ostatniego spotkania minęło sporo czasu, jego charakter diametralnie się
zmienił, spoważniał i nabrał manier. Kiedyś działała na mnie siła, która
nieustannie przyciągała mnie do Lou. Myślałam, że to minęło, ale gdy zobaczyłam
go ponownie po dziesięciu latach to wróciło. Po raz kolejny zatraciłam się w
jego niebieskich oczach i cudownym uśmiechu. Stało się i nawet myśl, że jestem
mężatką nie potrafiła tego stłamsić. Powróciły dawne uczucia.
*
Tydzień po tym wydarzeniu wybrałam się z wizytą do
Tomlinsona. Chciałam z nim w spokoju porozmawiać, zapytać w jakim celu wrócił,
czy ma kogoś. Niepewnym krokiem przemierzałam korytarz wielkiego apartamentowca w centrum Londynu.
Poszukiwałam drzwi z numerem ‘163’. Moje nerwy wzrastały z każdym stawianym
przeze mnie krokiem. Czułam się tak jak wtedy gdy w liceum miałam zaśpiewać
publicznie. Żołądek wykręcał mi się w środku z nerwów, a nic nie potrafiło tego
opanować. Po dwóch minutach znalazłam swój cel. Niepewnie podniosłam rękę i
zapukałam. W tym czasie gdy on nie otwierał nad czy byłabym w stanie jeszcze
uciec. Miałam ochotę uciekać i nie wracać, a kiedy podjęłam taką decyzję
usłyszałam, że z drugiej strony drzwi ktoś przekręca klucz.
-Słucham. – usłyszałam charakterystyczny głos mojej miłości.
Cofnęłam się o kilka kroków i stanęłam twarzą w twarz z Louisem. Miał na sobie
luźne domowe ubrania. To był mój Lou, a nie jakiś typ w garniturze. – [T.I]? Co
cię do mnie sprowadza? –zapytał widocznie ucieszony moją wizytą.
-Przyszłam…
-To nie ważne, wchodź. Zapraszam. – niepewnie przekroczyłam
próg jego mieszkania. – Napijesz się czegoś? Mogę zaproponować tobie twoje
ulubione kakao z małymi piankami. Tak jak lubisz, a przynajmniej kiedyś
lubiłaś.
-Nadal to uwielbiam. – uśmiechnęłam się. – Bardzo chętnie. –
on zawsze wiedział co lubię, a czego nie. Co mi pasuje, a co już nie
koniecznie. Potrafił wywołać u mnie uśmiech w każdym momencie. Całował mnie
wtedy gdy nie powinien tego robić. Za to go kochałam. Był czuły, opiekuńczy,
kochany. Pomimo młodego wieku potrafił zająć się kobietą. Traktował mnie jak
księżniczkę, byłam jego priorytetem. - Ładne mieszkanie. Sam urządzałeś?
-Tak. Miałem taką fantazję, że moje pierwsze samotne
mieszkanie będzie zaprojektowane po mojemu. – uśmiechnął się, a mi od razu
zrobiło się lżej na sercu. Była to pierwsza oznaka, że nadal był wolny.
-A znalazłeś sobie kogoś odpowiedniego? – zapytałam
ściszonym tonem. Brunet spojrzał na mnie z czymś w rodzaju niedowierzania w
spojrzeniu. Automatycznie spuściłam głowę w dół. Lou zastanawiał się nad czymś
chwilę.
-[T.I] spójrz na mnie. Spójrz proszę. – poprosił łagodnym tonem, kiedy
jego słowa nie poskutkowały zbliżył się do mnie i ujął mój podbródek w swoje
dłonie. Sprowokowało mnie to do spojrzenia prosto w jego oczy. Przez niecała
minutę staliśmy tak i wpatrywaliśmy się w siebie. – Nikt nigdy nie zastąpi mi
ciebie. Byłaś, a raczej jesteś moją jedyną miłością. Prawdziwą miłością można
darzyć tylko jedyną osobę. Jesteś nią ty [T.I]. To ty kilkanaście lat temu skradłaś
moje serce i stałaś się jego posiadaczką. Zawsze będziesz najważniejsza...
tak jak obiecałam nowy imagin jest Lou.;3
dodaję go już teraz, bo w piątek jest koniec świata...
#bullshit
nie wierzę w ten idiotyzm.;)
już tyle tych końców świata było, że jestem na nie odporna.;)
*
mam nadzieję, że Wam się spodobała na część.
piszcie swoje opinie w komentarzach.;)
10+ komentarzy= next part.;>
*
jak widzicie mamy nowy design bloga.;)
jak Wam się podoba? ;3 x
o ranyy , to jest genialne *_*
OdpowiedzUsuńjaaka końcówka , jak on jej to wyznawał *___*
to jeest naprawdę zajebiste :D
nie mogę się doczekać kolejnej części <3
Blog zajebisty, imagin zajebisty :*
OdpowiedzUsuńMartello kochanie moje..twój blog jest dla mnie czymś w rodzaju narkotyku..uzależnia mnie..jak zwykle z niecierpliwością nie mogę się doczekać następnego..Cudownie piszesz i nigdy nie przestawaj gdyż,iż ponieważ jesteś w tym najlepsza.<333 :****
OdpowiedzUsuńDaniella.;3
Kochamm <33333333333
OdpowiedzUsuńJeejjjj, kocham miny Zayn'a i Harry'ego na tle :33333 i jaki piękny imagin się zaczyna, czekam na kolejną część :)
OdpowiedzUsuń+ jeśli masz czas to zapraszam x http://iamvoguelover.blogspot.com/
Ooooooo boski dalej
OdpowiedzUsuńNext next next ;)
OdpowiedzUsuńcześć :) na blogu http://beautiful-famous-and-rich.blogspot.com pojawił się nowy rozdział z perspektywy Loli. Zachęcam do przeczytania go oraz skomentowania, gdyż zbliżamy się ku końcowi historii Martinez oraz rodzeństwa Malik.
OdpowiedzUsuń+ wiele osób chciało żebyśmy założyły naszego prywatnego bloga, którego znajdziecie pod linkiem http://just-williams.blogspot.com/ byłoby nam miło gdyby go ktoś także komentował i obserwował. naprawdę zachęcam ♥
Supr, a może po tym jak skończysz ten imagin to napiszesz kilkuczęściowy z Hazzą ?
OdpowiedzUsuń