Łączna liczba wyświetleń

sobota, 8 grudnia 2012

#53 Harry PART~1~

#53

Czas goni. Jest tak cholernie szybki, że często tracę jego poczucie. Tamtego dnia spieszyłam się na rozmowę klasyfikacyjną. Pamiętam też że zaspałam co rzadko mi zdarza. Szybko wtedy wyskoczyłam z łóżka i popędziłam do łazienki. Równie szybko z niej wypadłam przypominając sobie iż zapomniałam, przygotowanych poprzedniego wieczoru, ubrań. Udało mi się wyszykować w niecałe pół godziny. To nie wykonalne dla kogoś takiego jak ja. Z reguły jestem leniwa i wszystko uwielbiam robić powoli. Jednak na korzyść szybkości przemawiało wiele argumentów, więc nawet wychodząc z mieszkania pędziłam jak oszalała. Wchodząc do windy jednocześnie zakładałam na stopy szpilki, które miały odrobinę podwyższyć mnie. Popatrzyłam w lustro poprawiając niesforne kosmyki moich włosów, kiedy usłyszałam piknięcie oznajmiające, że winda znajduję się już na parterze. Ciągle patrząc w swoje odbicie ruszyłam do przodu. Moja niezdarność kolejny raz dała się we znaki i wpadłam na kogoś. Obydwoje przewróciliśmy się.
-Przepraszam! – powiedziałam wstając i poprawiając swoją spódnicę.
-Nie przepraszaj. To także moja wina. – na jego twarzy zagościł uśmiech. – Jestem Harry.
-Bardzo miło mi cię poznać Harry, ale muszę cię przeprosić. Spieszę się na spotkanie klasyfikacyjne. – mówiłam już prawie wychodząc z budynku.
-Zdradź mi chociaż swoje imię! – krzyknął za mną.
-[T.I]! – rzuciłam znikając za  framugą szklanych drzwi do wieżowca w którym miałam przyjemność od trzech lat mieszkać.
*
-Pieprzony rygor. Cholerne zasady. – mówiłam cicho do siebie pod nosem co chwilę mijając przechodniów dziwnie spoglądających na mnie. Nie dostałam pracy przez kilka minut spóźnienia. Wracałam do domu zła nie tylko na siebie, ale i na cały otaczający mnie świat. Weszłam do budynku mieszkalnego. Tam zastałam wiecznie uśmiechniętego dozorcę Jima Hendersona. Pan Henderson to pogodny siedemdziesięciu latek, który lubił składać mi wizyty. Był on takim typem człowieka, którego nie dało się nie lubić. Pomocny i pracowity, radosny i dowcipny. Taki właśnie był ten staruszek. Od progu przywitał mnie uśmiechem. Odwzajemniłam uśmiech, bardzo wymuszony uśmiech, bo nie chciałam zrobić mu przykrości.
-Dzień dobry panie Henderson. – powiedziałam zachowując kulturę.
-Witaj [zdrobnienie T.I], jak minął poranek?
-Wspaniale. –musiałam skłamać. Zaczął by wypytywać co się stało, a nie chciałam tego. – A panu?
-Bardzo dobrze. Dzisiaj powitałem nowego mieszkańca. Zajął mieszkanie po pani Kowalsky.-
-To znaczy, że mieszka nade mną? – staruszek tylko pokiwał twierdząco głową. – Dziękuję panu. Miłego dnia.
Ponownie ruszyłam w stronę obranego wcześniej przeze mnie celu, czyli windy. Przed jej drzwiami stało dwóch chłopaków z kartonami z budki chińskiej. Wolno podchodząc usłyszałam fragment ich rozmowy.
-Niall ta winda chyba nie działa. – powiedział jego towarzysz z tatuażem symbolizujący mikrofon na prawej ręce.
-Może trzeba w nią kopnąć. – zaproponował Blondyn. Spojrzałam na wyświetlacz nad windą. Wskazywał, że jest ona na parterze. Gdyby faktycznie była zepsuta pojawiła by się literka ‘R’, ale tak nie było. Automatycznie przeniosłam swój wzrok na przycisk. Nie był on oświetlony co oznaczało, że ta dwójka inteligentów nie nacisnęła przycisku. Podeszłam do niech teatralnie przewracając oczami.
-Jakiś problem? –zapytałam. Oboje spojrzeli w moją stronę.
-Winda nie działa. – stwierdził chłopak o irlandzkim akcencie.
-Doprawdy? – zapytałam kpiąco.
-Spójrz. Pokazuje, że jest na tym piętrze, a się nie otwiera. – dodał Mulat.
-Oh, jaka szkoda. Może ja coś teraz pokombinuję. – zaproponowałam. Zbliżając swoją dłoń w stronę guzika.
-Nie dasz rady. Uparła się i za nic nie otworzy… - nie dokończył powiedzieć, gdyż zapewne był zszokowany. Szeroko otworzył oczy gdy winda otworzyła się.
-Nie ma za co. – powiedziałam kpiąco wchodząc do windy. Wcisnęłam przycisk z numerem ‘13’ i oparłam się o jedną ścianę windy. Blondyna i Bruneta zatkało. Najprawdopodobniej zrobiło mi się głupio. Weszli do kabiny nic nie mówiąc i jeden z nich nacisnął o jeden guzik wyżej. Nie odzywali się do siebie, a ja patrzyłam się na blaszany róg, przeciwległy do tego przy którym stałam. Kiedy wjechaliśmy na trzynaste piętro westchnęłam cicho i wyszłam z windy. Kiedy tylko jej drzwi się zamknęły usłyszałam jedno zdanie.
-Ale z nas idioci. – mimowolnie uśmiechnęłam się przypominając sobie całe to zajście.
*
Głośna muzyka dudniła w moich uszach. Nie potrafiłam na niczym się skupić. Nawet w domu nie mogłam spokojnie posiedzieć. Non stop od kilku godzin z piętra wyżej dochodziła muzyka z repertuaru  Pink Floyd, The Fray, Boba Marleya, od czasu do czasu też słyszałam utwór‘Don’t Judge Me’ Chrisa Browna, a nawet kilka piosenek Justina Biebera i Michaela Buble. Dość nietypowe zestawienie, które podwójnie mnie irytowało. Przypomniały mi się słowa Jima.
~Nowy lokator. – pomyślałam. Wyszłam na balkon z nadzieją, że chociaż tam zapanuje cisza. Było jeszcze gorzej. Drzwi na balkon mieszkania powyżej były otworzone, a na dodatek z góry dolatywał dym z papierosów. Domyśliłam się, że ktoś aktualnie palił. Postanowiłam wykorzystać tą sytuację.
-Ekhem! – próbowałam zwrócić jakoś uwagę tego kogoś. Wychyliłam się trochę bardziej i dostrzegłam chłopaka, który dzisiaj męczył się z windą. – Ey! Panie ładny! – od razu zareagował. Rozglądał się po bokach szukając wołającej go osoby. – Tu na dole! – spojrzał na mnie. – Możecie ściszyć tą muzykę. Nie wiem czy ty i twoi koledzy zdajecie sobie z tego sprawę, ale  jest już cisza nocna, a znając pana Fredrixa, który mieszka naprzeciwko was, za chwilę zadzwoni po policję.
-Chłopaki! Wyłączcie to! Po będziemy mieli przewalone! – krzyknął nagle wchodząc do pokoju.
-No jasne Zayn! Akurat teraz kiedy leci ‘All Around TheWorld’. – ktoś inny mu odpowiedział i zaraz potem muzyka ucichła. Mulat ponownie pojawił się na balkonie.
-Dziękujemy. – powiedział.
-A ty z kim tam rozmawiasz? – po raz kolejny usłyszałam inny głos i tym razem było on bardziej znajomy.
-Nie ma za co. – odpowiedziałam i już po chwili na balkonie pojawiło się czterech innych chłopaków. Jeden z nich potknął się o próg i wylądował na barierce. Wybuchłam głośnym śmiechem co spowodowało, że po chwili cała nasza szóstka się śmiała.
-Już cię lubię. – powiedział chłopak w koszulce w paski, który przed chwilą skonfrontował się z poręczą.
-Dlaczego? – mówiłam przez śmiech.
-Bo nic nie powiedziałaś, a i tak wszyscy się śmieją. – nie zrozumiałam go do końca, ale i tak dalej się śmiałam. – A może napijesz się z nami. Mamy parapetówę.
-Może kiedy indziej.
-Nie daj się prosić! Bo tam po ciebie przyjdziemy!  - krzyknął nagle Blondyn, którego także dzisiaj rano widziałam.
-Niech wam będzie...

hey, hi, hello! 
przepraszam, że tak późno dodaję, ale musiałam się ogarnąć.
nie potrafię normalnie funkcjonować.
jestem chora, a to uniemożliwia mi koncentrację.
przepraszam.;*
*
mam nadzieję, że Wam się podobała ta część.
piszcie co myślicie w komentarzach.; )
10+ komentarzy= next part.; )
*
PRZEPRASZAM ZA WSZELKIE BŁĘDY! 




11 komentarzy:

  1. pooodoba, podoba! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. hahahaa!!!! jakie sieroty!! xD
    cudowny imagin! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. hahaha xD ułomy !! Zayn i Niall mnie rozwalili ;D super <33 czekam na kolejną część ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. haha ;d z tą windą to mnie kompletnie powaliło xD
    ohh Zayn i Niall... co za głupole ;p
    hymm impreza ? <3
    świetnie i czekam na część drugą imaginu ;))
    hid.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. ta część z windą najlepsza XD
    z niecierpliwością czekam na następną część ; 3
    http://verdanes.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak tak tak podoba się i to bardzo bardzo dodaj szybko następną/ natalia

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny jest! Czekam na nast część ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. http://opowiadaniabyasia.blogspot.com/ - wpadniesz , pokomentujesz, polecisz ? ; > Bd wdzięczna <3.

    OdpowiedzUsuń