#67
-Poczekaj! Idę z tobą. – stojąc przed metalową kabiną
usłyszałam głos Irlandczyka. Uśmiechnęłam się w jego stronę i już po chwili
byliśmy każdy na swoim piętrze.
*
Susząc swoje długie włosy usłyszałam huk zamykających się
drzwi. Podniosłam głowę ku górze i dostrzegłam postać Harryego.
-Coś ty taki naburmuszony? –zapytałam wyłączając przy tym
suszarkę. Chłopak przeniósł na mnie swoje oczy w, których można było dostrzec
wszystko. Nienawiść, złość, radość, ekscytację, zazdrość, troskę, miłość?
-Dobrze się bawiliście? – odparł zdenerwowany.
-Słucham? – nie rozumiałam w ogóle jego słów.
-Dlaczego nie powiedzieliście mi, że gdzieś idziecie? –
ponownie zadał pytanie, lecz tym razem znacznie łagodniejszym głosem.
-Bo spałeś. Nie chcieliśmy cię budzić, dlatego że wiemy jak
bardzo nie lubisz gdy ktoś przerywa twój sen.
-Wiesz jak się poczułem gdy Danielle i Liam powiedzieli, że
wybraliście się sami na miasto? – pokiwałam przecząco głową. – Jak piąte koło u
wozu. Pomyślałem sobie, że robicie to specjalnie. – w jego oczach zaczęły
zbierać się łzy. Podeszłam do niego i przytuliłam się mocno do torsu Stylesa.
-Wiesz, że to nie prawda. Jesteś dla nas wszystkich tak samo
ważny. – powiedziałam.
-Wiem, ale po prostu czasami czuję się samotny. – ucałowałam
jego policzek i wyszeptałam mu do ucha:
-Nigdy nie będziesz samotny. – on delikatnie przesuwał swój
policzek wzdłuż mojego. W pewnym momencie subtelnie musnął mój policzek
wargami. Złożył na nim pocałunek. Co chwilę obdarowywał mnie takim pocałunkiem
co raz bardziej zbliżając się do moich ust. Gdy był już wystarczająco blisko
składał pojedyncze muśnięcia na moich wargach, a kiedy uznał że nastąpiła
odpowiednia chwila odważniej pieścił moje wargi swoimi. Zwykłe muśnięcia
przerodziły się w pełen namiętności pocałunek. Najgorsze było to, że nie
potrafiłam się temu oprzeć. Odwzajemniłam pocałunek jak gdyby nigdy nic, a
Harry był moim przyjacielem. Kiedy poczułam, że chłopak wsuwa swoją jedną rękę
pod moją bluzkę szybko opuściłam nasz pokój, zostawiając go tam samego. Na
ustach wciąż czułam jego smak, moje nozdrza nadal czuły zapach jego perfum. W
mojej głowie przetwarzało się wiele obrazów i cała zaistniała sytuacja, które
nie powinna się wydarzyć. Nie jeżeli jesteśmy przyjaciółmi.
*
Siedziałam sama nad hotelowym basenem. Musiało być już dość
późno, bo na dworze zaczynało się już ściemniać. Niebo przybrało pomarańczowo,
żółto czerwonej barwy. W oddali delfiny skakały nad oceaniczną taflą wody.
Zawsze bardzo chciałam widzieć taki widok jednak wtedy nie cieszył on mnie tak
bardzo. Cały czas myślałam o tym co się wydarzyło. Wiatr rozwiewał moje włosy,
a ja w spokoju podkuliłam nogi pod głowę. W dłoni kurczowo trzymałam swój
telefon i zastanawiałam się czy wykonać jeden telefon. Pomału wstukiwał numer
na dotykowym wyświetlaczu, kiedy usłyszałam głos:
-O! Tutaj jesteś. – odwróciłam się w stronę nadchodzącego
Blondyna. – Idziesz z nami na imprezę?
-Wiesz, nie czuję się zbyt dobrze. Lepiej będzie jak
zostanę. – uśmiechnęłam się delikatnie do niego.
-A może powinienem zostać z tobą?
-Nie. Nie musisz. Idź i baw się dobrze. Dziękuję za troskę,
- ucałowałam chłopaka w policzek. Irlandczyk tylko uśmiechnął się i ruszył w
kierunku windy.
Zanim jeszcze moi przyjaciele opuścili budynek krzyknęli do
mnie, że wychodzą. Byłam pewna, że Harry także z nimi poszedł, więc ruszyłam w
drogę powrotną do pokoju. Poprosiłam recepcjonistę o zapasowy klucz do mojego
pokoju i ponownie obrałam kierunek drzwi z numerem ‘731’ . Wsadziłam kartę do
zamka i gdy tylko pojawiła się zielona lampka weszłam do środka. Światła były
pogaszone więc w pokoju panował mrok. Wyciągnęłam z barku puszkę z piwem.
Chwyciłam za klamkę drzwi balkonowych i delikatnie przyciągnęłam je do siebie.
Wchodząc na balkon zobaczyłam dym unoszący się w powietrzu. Spojrzałam na
podłogę i dostrzegłam siedzącego na niej Harryego, który palił papierosa.
Usiadłam obok niego i zabrałam mu z rąk szluga. Zaciągnęłam się nikotynowym
dymem i oddałam go właścicielowi. Wypuściłam dym z ust i spojrzałam na twarz
mojego towarzysza.
-[T.I] przepraszam cię. To co się wydarzyło… To była chwila
słabości, moment zawahania. Ja… Podobasz mi się. Chciałem powiedzieć ci to już
dużo wcześniej. Nigdy nie było okazji. A dzisiaj gdy poczułem, że mam cię
blisko siebie, poczułem że żyję. Wiem, że mam dla kogo żyć. Jesteś wyjątkowa i
ile bym dał abyś do końca świata była…
-Jaka była? – zapytałam.
-Żebyś była moja. – wtedy chłopak spojrzał prosto w moje
oczy. Jego zielone tęczówki były zaczerwienione od łez. Po policzku spłynęła mu
pojedyncza kropla. Starłam ją swoim kciukiem.
-Byłbyś gotów zrezygnować z kariery? – tylko takie pytanie
przyszło mi wtedy do głowy. – Oddałbyś za to swój cały majątek?
-Oddałbym znacznie więcej, aby tylko być przy tobie. – to mi
wystarczyło. Zbliżyłam się do twarzy chłopaka i delikatnie zaczęłam całować
jego wargi. Harry oddał pocałunek i z każdą chwilą bardziej go pogłębiał. Całował
z pasją, zaangażowaniem. Robił to tak jakby zaraz po tym miał nastąpić koniec
świata. Jakby to był nasz ostatni pocałunek z którego nie ma zamiaru się
uwolnić już do końca.
to już koniec.
wiem, że mówiłam iż będzie od 4 do 6 części, ale jakoś nie chciałam robić z tego
jakiejś opery mydlanej bądź drugiej 'Mody na sukces'.
mam nadzieję, że rozumiecie mój tok rozumowania.;)
*
bardzo zależy mi na Waszej opinii,
więc wyraźnie ją w komentarzach.;)
10+ komentarzy = next part.;]
*
jeżeli ktoś by chciał jakąś dedykacje
to niech pisze do mnie na twitterze.;)
mam już jedno zamówienie do imaginu z Niallerem, więc
ta osoba będzie musiała jeszcze trochę poczekać.
ale na pewno tą dedykację dostanie <3