Łączna liczba wyświetleń

piątek, 5 kwietnia 2013

#98 Harry PART~3~

tą część chciałabym zadedykować Kindze, która poprosiła o to pod ostatnim wpisem :)
mam nadzieję, że Ci się spodoba <3 
enjoy.♥

#98

-Gotowa na nasz zabójczy plan? – zapytał. Odruchowo spojrzałam w kierunku stolika ‘elity’. Zdziwiło mnie gdy zobaczyłam Harryego patrzącego w naszą stronę. Nie miał zbyt tęgiej miny. Był niezadowolony. A może Niall mówił prawdę? Może Styles tak naprawdę czuł odrobinę do mnie. Odwróciłam wzrok w kierunku Josha i promiennie się uśmiechnęłam.
-Jak nigdy dotąd.
*
-Idziemy do Milkshake City? – zaproponował Brunet. Uśmiechnęłam się do niego. Pomysł był dobry. Byliśmy już po lekcjach, panowało ogromne ciepło na dworze, więc nie miałam nic przeciwko, żeby napić się zimnego shakea w miłym towarzystwie. Josh to naprawdę miły chłopak. Wiele opowiedział mi na temat jego związków, które wcześniej miały miejsce. Otworzył się przede mną jeśli chodziło o sprawy, w jego przypadku, męsko-męskie. Zaufał mi. Widać było po nim, że jak na razie nie pali się do tego aby afiszować się z tym, że jest gejem. Obiecał sobie, że po liceum wyprowadzi się do Stanów Zjednoczonych i tam założy rodzinę. Bał się, że londyńscy ludzie go zniszczą. To zdecydowanie by go załamało. Ani on, ani nikt z jego przyjaciół nie chciał tego. Wszyscy pragnęliśmy jego szczęścia. Oto chodzi w przyjaźni, prawda? Tak przynajmniej ja to odbierałam. – Dyskretnie odwróć się w tył i popatrz na drugą stronę jezdni. – powiedział nagle. Wykonałam jego polecenie. Odwróciłam delikatnie głowę do tyłu. Zobaczyłam tam Stylesa. Nie powiem, że nie zdziwił mnie ten widok. On wręcz mnie zszokował. Chłopak cały czas nerwowo oglądał się. Wyglądał tak jakby szedł za kimś i nie chciał być zauważonym. Wydało mi się to podejrzane.  To jego
dziwne spojrzenie podczas lunchu i te podchody wskazywały na to, że jednak Niall mówił prawdę. Delikatnie uśmiechnęłam się pod nosem. Jeśli wszystko miało okazać się prawdziwe to poczułam radość. Wychodziło na to, że plan działa, a zazdrość zaczyna wrzeć w Harrym. – Mogę coś zrobić? – zapytał ponownie.
-Nie musisz się mnie przecież pytać. – uśmiechnęłam się do Josha. Chłopak chwycił mnie za dłoń. Splótł nasze palce razem. Zrozumiałam o co mu chodzi. Chciał ‘dołożyć do pieca’. Nie wyrywałam się tylko radośnie spoglądałam to na twarz Bruneta idącego obok mnie i tego podążającego za nami. Zanim się obejrzałam byliśmy już w Milkshake City. Podeszliśmy do lady. Sprzedawczyni przywitała nas miłym uśmiechem, po czym zapytała o zamówienie. Devine zamówił dwa truskawkowe mrożone jogurty i kazał mi pójść zająć miejsce. Usiadłam przy jednym stolików stojących pod oknem i w ciszy oczekiwałam, aż chłopak zjawi się z naszym zamówieniem. Cały czas rozglądałam się po pomieszczeniu. Nie było dużo ludzi. Tylko kilka osób z naszej szkoły i to jeszcze z pierwszych klas. Nie zwracałam na to jakiejś szczególnej uwagi. W pewnym momencie drzwi do lokalu otworzyły się o czym poinformowało wszystkich odgłos dzwoniącego dzwoneczka. Odruchowo spojrzałam w tamtym kierunku. Dostrzegłam tą samą osobę, która przez praktycznie całą drogę śledziła nas. Tym razem przyszedł ze swoją ‘paczką’. Patrzyłam na nich uważnie dopóki mojej uwagi nie odwrócił Josh. Podał mi shakea i uśmiechnął się pogodnie. Mi nie było już do śmiechu. Przyszli ci, których jestem główną ‘ofiarą’ docinek. Ashley, Meg, Eleanor, Louis, Gary i on – chłopak w lokach i o zielonych tęczówkach. Devine dostrzegł moje zmieszanie. Odwrócił głowę w stronę kas. Zobaczył ten sam obrazek co ja. Przysunął się do mnie i wyszeptał mi na ucho:
-Tylko spokojnie. – pokiwałam tylko głową. Bałam się, że znów się zacznie. Wszystkie docinki i obelgi bolały nie miłosiernie. Nie chciałam już tego słuchać. Byłam za słaba. Josh dostrzegł moje zawahanie. – Połóż swoją dłoń na stole. – położyłam drżącą rękę na blat stołu. Brunet od razu chwycił mnie mocno. Starał
się być jak najbardziej czuły i wiarygodny. – Uśmiechnij się do mnie. – jego delikatny głos wpłynął na mnie pozytywnie i już po chwili na mojej twarzy gościł delikatny uśmiech.
-Devine? – odwróciliśmy oboje głowy w bok. – Co ty tutaj robisz? – zapytał Gary. Spojrzał na mnie. – W dodatku z nią?
-Przyszedłem na shakea. Nie widzisz? – zakpił z niego.
-To mogłeś powiedzieć. Poszedłbyś z nami. – wskazał dłonią na jego przyjaciół. Nie pewnie spojrzałam na obraz za plecami Garyego. Patrzyli na nas. Harry też. W pewnym stopniu poczułam satysfakcję. Jego oczy same mówiły za niego. Był zły.
-Ale umówiłem się z [T.I]. Nie było takiej potrzeby. – Josh spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-Nie wnikam w twoje znajomości, stary. Jakbyś zmienił zdanie to tam siedzimy. – odparł na co Devine tylko teatralnie przewrócił oczami. Gary odszedł do swojego stolika. Chłopak siedzący naprzeciwko mnie cały czas trzymał mnie za rękę i uśmiechał się. Nie wstydził się mojego towarzystwa. Mogłam go nazwać swoim przyjacielem. Jako jeden z nielicznych nie szydził z mojej osoby.
-Zbieramy się? – zapytałam. Josh pokiwał twierdząco głową i wstaliśmy od stołu. Ani na moment nie puścił mojej ręki. Czułam się w pewnym stopniu bezpiecznie. W jego obecności nie poleciało, żadne hasełko na mój temat z ich ust. Widocznie byli w szoku. Devine otworzył drzwi i puścił mnie jako pierwszą przy tym śmiesznie się kłaniając. Brunet często tak robił. Przez następne kilka tygodni to było normą. Jako iż udawaliśmy parę nie usłyszałam, żadnej obrazy z ust ‘elity’. W dalszym ciągu spoglądali na mnie jak na mordercę, ale nie odezwali się ani słowem gdy przechodziłam obok. Poczułam ulgę. Mój stan psychiczny pomału zaczął się normować. Byłam zadowolona, że weszłam w ten układ. Codziennie dziękowałam Niallerowi za jego genialny pomysł, on zazwyczaj udawał, że poprawia włosy i mówił ‘tak, wiem. Jestem boski.’ Zawsze śmiałam się z niego. Był dobrym przyjacielem. Każdy mógł mi zazdrościć.
*
-Nareszcie piątek! – krzyknął Zayn wychodząc ze szkoły.
-No i nareszcie się trochę zabawimy! – dodał Horan. -W końcu raz w roku ma się urodziny.  – tak się złożyło, że mój ‘chłopak’ miał urodziny w następną sobotę. Zorganizował, więc imprezę z tej okazji. Zaprosił wiele osób z naszej szkoły. W tym też ‘elite’. Gary i Louis byli jego kumplami, dlatego nie dziwiła mnie ich obecność podczas imprezy. Podczas tego wydarzenia starałam się nie zwracać na nich większej uwagi. Bawiłam się razem z Dan i Perrie. Kilka razy mijałam się ze Stylesem. Udawałam, że nie rusza mnie jego obecność. W rzeczywistości było inaczej. Mogłabym patrzeć na niego przez całą imprezę jednak musiałam grać. To była dalsza część planu, która skutkowała.
-Jestem padnięta. – Edwards próbowała przekrzyczeć dochodzącą zewsząd głośną muzykę. W trójkę usiadłyśmy na kanapie i patrzyłyśmy jak inni się bawią.
-Kochanie, zatańczysz ze mną? – zaproponował Liam swojej dziewczynie. Ona bez dłuższego wahania zgodziła się. Widziałam jak Pezz zdycha ze zmęczenia. Oparła głowę na oparciu i próbowała złapać oddech po długim tańcu. Nie mogłam patrzeć jak się męczy.
-Przynieść ci coś do picia? – zapytałam z troską.
-Wielbiłabym ci nad życie! – odparła. Z uśmiechem ruszyłam do kuchni. Josh powiedział nam, że mamy się czuć jak u siebie i jeżeli czegoś tylko będziemy potrzebować mamy po prostu wziąć to i nie pytać się o zgodę. Weszłam do pomieszczenia gdzie przyrządza się posiłki. Wyciągnęłam z lodówki schłodzoną wodę w butelce. Odstawiłam ją na blacie i ruszyłam w poszukiwanie szklanek. Otwierałam po kolei wszystkie kuchenne szafki, aż w końcu znalazłam odpowiednią. Próbowałam dosięgnąć jedną ze szklanek jednak te były za wysoko. Przez minutę podskakiwałam i próbowałam uchwycić w dłoń szkło. Na próżno. W pewnym momencie zobaczyłam jak czyjaś ręka bezproblemowo sięga po naczynie. Wzdrygnęłam się i niemal od razu odwróciłam się w bok.
-Chyba tego potrzebowałaś. – usłyszałam jego seksownie zachrypnięty głos. Nie pewnie wyciągnęłam szklankę z jego rąk i podeszłam do blatu rzucając tylko ‘dziękuję’. – Możemy porozmawiać?  - zaczął tak jak wtedy kiedy przyszedł do domu Nialla, żeby oznajmić, abym zapomniała. Tym razem jego ton był znacznie cieplejszy niż wtedy. Tak jakby chciał przeprowadzić ze mną przyjacielską pogaduszkę.
-Myślę, że nie mamy o czym rozmawiać. – odparłam bezuczuciowo. Delikatny uśmiech, który widniał na twarzy Stylesa momentalnie zniknął. Odkręciłam butelkę z wodą, zaczęłam nalewać przeźroczystą ciesz do szklanki.
-Ja jednak uważam, że mamy. – powiedział stanowczo łapiąc mnie za rękę. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Poczułam się jak wtedy, gdy spędziliśmy razem noc. Nieśmiało spojrzałam w jego oczy. Wyrażały
one nadzieję. Z jakiego powodu ta nadzieja? Nie wiedziałam.
-O czym ty chcesz ze mną rozmawiać? – zapytałam zabierając swoją dłoń od niego i odwracając wzrok.
-O nas. – byłam w szoku. Ponownie popatrzyłam na niego. Tym razem stał znacznie bliżej mnie. Ta odległość pomimo, że sprawiała mi przyjemność powodowała też przerażenie. Nie miałam pojęcia, dlaczego. Nie odpowiadałam mu. Po prostu po raz kolejny zostałam zahipnotyzowana jego zniewalającymi tęczówkami. Harry zaczął przybliżać twarz do mojej. Przez chwilę to też było moim odruchem. Byłam oszołomiona. Nasze usta dzieliły milimetry, kiedy otrząsnęłam się przypominając sobie jak skończyła się podobna sytuacja mająca miejsce podczas imprezy Eleanor, a także późniejsze słowa chłopaka na ten temat. Odsunęłam się od niego.
-Nie pamiętasz swoich słów? – zapytałam. On spojrzał na mnie ze zdziwieniem. – Kazałeś mi zapomnieć. Nas nie ma. – zabrałam szklankę z wodą. Chciałam wyjść. W tamtym momencie wszystkie wspomnienia wróciły, a mnie zebrało się na płacz. Wychodząc z pomieszczenia uniemożliwiono mi to. Harry wciągnął mnie do środka. Zamknął drzwi, sprawił że opierałam się o nie plecami i odgrodził mi drogę rękami.
-Posłuchaj mnie. – jedna łza spłynęła po moim policzku, spuściłam wzrok na dół. Nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy. Chłopak uniósł mój podbródek i otarł łzę. – Stchórzyłem. Bałem się, że jak moi znajomi dowiedzą się o tym co pomiędzy nami doszło to mnie wyśmieją. – tym razem więcej łez spłynęło mmi po policzku. On chyba nie zdawał sobie sprawy z tego, że jego słowa najbardziej mnie ranią. – Przepraszam, nie chciałem tego powiedzieć.
-Chciałeś, nie oszukuj się. Puść mnie. – próbowałam się wyrwać.
-Nie skończyłem jeszcze. Daj mi to skończyć, a potem będziesz mogła tam wrócić. – zamilkłam chodź wiedziałam, że będę później tego żałować. – Kiedy powiedziałem, że powinnaś zapomnieć i że to była pomyłka, nie byłem świadom tego co mówiłem. Dopiero po kilku godzinach dotarło do mnie co tak naprawdę zrobiłem. Źle się z tym czułem. Chciałem przeprosić cię za to, wytłumaczyć, ale wtedy zobaczyłem cię z nim. Widziałem jak szliście za rękę. Wtedy najbardziej pożałowałem swoich słów. Miałem ochotę cofnąć czas. To było niemożliwe. Pogodziłem się z faktem, że wszystko zaprzepaściłem. Moi znajomi widzieli, że chodzę strapiony. Zapytali co się stało. Wiesz co im powiedziałem? – zapytał, a ja tylko przecząco pokręciłam głową. – Powiedziałem im, że jestem idiotą, bo wykorzystałem cię i zraniłem. Louis zapytał się mnie czy mi zależy na tobie. Odpowiedziałem, że jak cholera. Wszyscy obiecali mi, że nie powiedzą już ani jednego złego słowa na twój temat. Za wielki ból mi to sprawiało. Nie mogłem patrzeć jak cierpisz. Przepraszam cię za nich. Za wszystko. Ale przede wszystkim za siebie. Za to, że zachowałem się jak skończony kretyn. Za to, że tak po prostu zabawiłem się tobą. Przepraszam… - ostatnie słowo wyszeptał. Tym razem z jego oczu popłynęły łzy. Ja też płakałam, ale dla odmiany ze wzruszenia. Jego słowa zmieniły wszystko. Wyraził swoją skruchę. Moje rozradowane w tamtym momencie serce wybaczyło mu. Pomimo oporów rozumu zrobiło to. Zmusiło mnie też tym samym do zrobienia jakiegoś ruchu. Ciągle płacząc ujęłam jego twarz w dłonie. Uniosłam ją delikatnie tak aby móc spojrzeć na niego. Złożyłam delikatny pocałunek na jego ciepłych wargach. Chłopak odwzajemnił gest jeszcze bardziej go pogłębiając. Nic nie liczyło się w tamtym momencie. Przez te kilkadziesiąt sekund oddawaliśmy się sobie bez opamiętania. Po rozłączeniu naszych ust zapytał mnie o co chodziło z Joshem. Wyjaśniłam mu, że to była część planu. Harry jedynie uśmiechając się złożył kolejny pocałunek na moich wargach. Zrozumiałam wtedy, że myliłam się a on miał rację, My jednak mogliśmy rozmawiać o NAS.
~THE END~ 

no i mamy finish.
mam nadzieję, że cały imagin Wam się spodobał.:)
wgl to mówiłam Wam wcześniej, że zaraz po Harrym będzie Niall.
nastąpiła drobna zmiana planów i następny będzie imagin z Lou, a po nim z Niallerem.:)
dużo osób już o to pytało, dlatego postanowiłam zmienić trochę plan.:)
*
piszcie swoje opinie w komentarzach.;)
10+ komentarzy = nowy imagin.:)
więc do dzieła.:)
love ya.xx

15 komentarzy:

  1. świetnie to rozwiązałaś :) Cały imagin świetny, czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże wiesz jak ja cię kocham

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczny jest! Popłakałam się kiedy Harry wygłaszał ten swój monolog. Bez kitu ! :D
    Uhuhuh już nie mogę się doczekać nast. imaginów! :3
    ~ @inna_inaczejj

    OdpowiedzUsuń
  4. doskonały i fajnie że następny będzie Niall <333 pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  5. Ajajajajajj.!!<33 no,poprostu cudowny.!*-* Momentami czytając to bałam się ze Styles wykombinuje coś głupiego,ale na szczęście moje obawy sie nie spełniły.:D Czekam bardzo niecierpliwie na następny.<3
    /Daniella.:***

    OdpowiedzUsuń
  6. CUUUUUUUUDOWNE ZAKOŃCZENIE *_______*
    czekam na więcej takich pięknych imadżionów ;3 xd ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. skąd bierzesz pomysły na takie cudowne imaginy? :DDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  8. super super super

    OdpowiedzUsuń
  9. świetne ♥ jeju kocham Cię ! jakie zakończenie *_____*

    OdpowiedzUsuń
  10. ZOSTAJESZ NOMINOWANA DO THE VORSALITE BLOGGER!Informacje na moim blogu http://a-tak-szczerze-mam-wyjebane.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo, bardzo dziękuję Ci za dedykację! <3 :*
    a imagin - brak słów! świetny, świetny, świetny! <3

    OdpowiedzUsuń
  12. świetne te obrazki!!!

    http://imaginy-z-1d-olcik.blogspot.com/
    Będzie mi miło jak zajrzysz i zostawisz po sobie komentarz :)

    OdpowiedzUsuń