tą część chciałabym zadedykować Kindze, która poprosiła o to pod ostatnim wpisem :)
mam nadzieję, że Ci się spodoba <3
enjoy.♥
#98
-Gotowa na nasz zabójczy plan? – zapytał. Odruchowo
spojrzałam w kierunku stolika ‘elity’. Zdziwiło mnie gdy zobaczyłam Harryego
patrzącego w naszą stronę. Nie miał zbyt tęgiej miny. Był niezadowolony. A może
Niall mówił prawdę? Może Styles tak naprawdę czuł odrobinę do mnie. Odwróciłam
wzrok w kierunku Josha i promiennie się uśmiechnęłam.
-Jak nigdy dotąd.
*
-Idziemy do Milkshake City? – zaproponował Brunet.
Uśmiechnęłam się do niego. Pomysł był dobry. Byliśmy już po lekcjach, panowało
ogromne ciepło na dworze, więc nie miałam nic przeciwko, żeby napić się zimnego
shakea w miłym towarzystwie. Josh to naprawdę miły chłopak. Wiele opowiedział
mi na temat jego związków, które wcześniej miały miejsce. Otworzył się przede
mną jeśli chodziło o sprawy, w jego przypadku, męsko-męskie. Zaufał mi. Widać
było po nim, że jak na razie nie pali się do tego aby afiszować się z tym, że
jest gejem. Obiecał sobie, że po liceum wyprowadzi się do Stanów Zjednoczonych
i tam założy rodzinę. Bał się, że londyńscy ludzie go zniszczą. To zdecydowanie
by go załamało. Ani on, ani nikt z jego przyjaciół nie chciał tego. Wszyscy
pragnęliśmy jego szczęścia. Oto chodzi w przyjaźni, prawda? Tak przynajmniej ja
to odbierałam. – Dyskretnie odwróć się w tył i popatrz na drugą stronę jezdni.
– powiedział nagle. Wykonałam jego polecenie. Odwróciłam delikatnie głowę do
tyłu. Zobaczyłam tam Stylesa. Nie powiem, że nie zdziwił mnie ten widok. On
wręcz mnie zszokował. Chłopak cały czas nerwowo oglądał się. Wyglądał tak jakby
szedł za kimś i nie chciał być zauważonym. Wydało mi się to podejrzane. To jego
dziwne spojrzenie podczas lunchu i te
podchody wskazywały na to, że jednak Niall mówił prawdę. Delikatnie
uśmiechnęłam się pod nosem. Jeśli wszystko miało okazać się prawdziwe to
poczułam radość. Wychodziło na to, że plan działa, a zazdrość zaczyna wrzeć w
Harrym. – Mogę coś zrobić? – zapytał ponownie.
-Nie musisz się mnie przecież pytać. – uśmiechnęłam się do
Josha. Chłopak chwycił mnie za dłoń. Splótł nasze palce razem. Zrozumiałam o co
mu chodzi. Chciał ‘dołożyć do pieca’. Nie wyrywałam się tylko radośnie
spoglądałam to na twarz Bruneta idącego obok mnie i tego podążającego za nami.
Zanim się obejrzałam byliśmy już w Milkshake City. Podeszliśmy do lady.
Sprzedawczyni przywitała nas miłym uśmiechem, po czym zapytała o zamówienie.
Devine zamówił dwa truskawkowe mrożone jogurty i kazał mi pójść zająć miejsce.
Usiadłam przy jednym stolików stojących pod oknem i w ciszy oczekiwałam, aż
chłopak zjawi się z naszym zamówieniem. Cały czas rozglądałam się po
pomieszczeniu. Nie było dużo ludzi. Tylko kilka osób z naszej szkoły i to
jeszcze z pierwszych klas. Nie zwracałam na to jakiejś szczególnej uwagi. W
pewnym momencie drzwi do lokalu otworzyły się o czym poinformowało wszystkich odgłos
dzwoniącego dzwoneczka. Odruchowo spojrzałam w tamtym kierunku. Dostrzegłam tą
samą osobę, która przez praktycznie całą drogę śledziła nas. Tym razem
przyszedł ze swoją ‘paczką’. Patrzyłam na nich uważnie dopóki mojej uwagi nie
odwrócił Josh. Podał mi shakea i uśmiechnął się pogodnie. Mi nie było już do
śmiechu. Przyszli ci, których jestem główną ‘ofiarą’ docinek. Ashley, Meg,
Eleanor, Louis, Gary i on – chłopak w lokach i o zielonych tęczówkach. Devine
dostrzegł moje zmieszanie. Odwrócił głowę w stronę kas. Zobaczył ten sam
obrazek co ja. Przysunął się do mnie i wyszeptał mi na ucho:
-Tylko spokojnie. – pokiwałam tylko głową. Bałam się, że
znów się zacznie. Wszystkie docinki i obelgi bolały nie miłosiernie. Nie
chciałam już tego słuchać. Byłam za słaba. Josh dostrzegł moje zawahanie. –
Połóż swoją dłoń na stole. – położyłam drżącą rękę na blat stołu. Brunet od
razu chwycił mnie mocno. Starał
się być jak najbardziej czuły i wiarygodny. –
Uśmiechnij się do mnie. – jego delikatny głos wpłynął na mnie pozytywnie i już
po chwili na mojej twarzy gościł delikatny uśmiech.
-Devine? – odwróciliśmy oboje głowy w bok. – Co ty tutaj
robisz? – zapytał Gary. Spojrzał na mnie. – W dodatku z nią?
-Przyszedłem na shakea. Nie widzisz? – zakpił z niego.
-To mogłeś powiedzieć. Poszedłbyś z nami. – wskazał dłonią
na jego przyjaciół. Nie pewnie spojrzałam na obraz za plecami Garyego. Patrzyli
na nas. Harry też. W pewnym stopniu poczułam satysfakcję. Jego oczy same mówiły
za niego. Był zły.
-Ale umówiłem się z [T.I]. Nie było takiej potrzeby. – Josh
spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-Nie wnikam w twoje znajomości, stary. Jakbyś zmienił zdanie
to tam siedzimy. – odparł na co Devine tylko teatralnie przewrócił oczami. Gary
odszedł do swojego stolika. Chłopak siedzący naprzeciwko mnie cały czas trzymał
mnie za rękę i uśmiechał się. Nie wstydził się mojego towarzystwa. Mogłam go
nazwać swoim przyjacielem. Jako jeden z nielicznych nie szydził z mojej osoby.
-Zbieramy się? – zapytałam. Josh pokiwał twierdząco głową i
wstaliśmy od stołu. Ani na moment nie puścił mojej ręki. Czułam się w pewnym
stopniu bezpiecznie. W jego obecności nie poleciało, żadne hasełko na mój temat
z ich ust. Widocznie byli w szoku. Devine otworzył drzwi i puścił mnie jako
pierwszą przy tym śmiesznie się kłaniając. Brunet często tak robił. Przez
następne kilka tygodni to było normą. Jako iż udawaliśmy parę nie usłyszałam,
żadnej obrazy z ust ‘elity’. W dalszym ciągu spoglądali na mnie jak na
mordercę, ale nie odezwali się ani słowem gdy przechodziłam obok. Poczułam
ulgę. Mój stan psychiczny pomału zaczął się normować. Byłam zadowolona, że
weszłam w ten układ. Codziennie dziękowałam Niallerowi za jego genialny pomysł,
on zazwyczaj udawał, że poprawia włosy i mówił ‘tak, wiem. Jestem boski.’
Zawsze śmiałam się z niego. Był dobrym przyjacielem. Każdy mógł mi zazdrościć.
*
-Nareszcie piątek! – krzyknął Zayn wychodząc ze szkoły.
-No i nareszcie się trochę zabawimy! – dodał Horan. -W końcu
raz w roku ma się urodziny. – tak się
złożyło, że mój ‘chłopak’ miał urodziny w następną sobotę. Zorganizował, więc
imprezę z tej okazji. Zaprosił wiele osób z naszej szkoły. W tym też ‘elite’.
Gary i Louis byli jego kumplami, dlatego nie dziwiła mnie ich obecność podczas
imprezy. Podczas tego wydarzenia starałam się nie zwracać na nich większej
uwagi. Bawiłam się razem z Dan i Perrie. Kilka razy mijałam się ze Stylesem.
Udawałam, że nie rusza mnie jego obecność. W rzeczywistości było inaczej.
Mogłabym patrzeć na niego przez całą imprezę jednak musiałam grać. To była
dalsza część planu, która skutkowała.
-Jestem padnięta. – Edwards próbowała przekrzyczeć
dochodzącą zewsząd głośną muzykę. W trójkę usiadłyśmy na kanapie i patrzyłyśmy
jak inni się bawią.
-Kochanie, zatańczysz ze mną? – zaproponował Liam swojej
dziewczynie. Ona bez dłuższego wahania zgodziła się. Widziałam jak Pezz zdycha
ze zmęczenia. Oparła głowę na oparciu i próbowała złapać oddech po długim
tańcu. Nie mogłam patrzeć jak się męczy.
-Przynieść ci coś do picia? – zapytałam z troską.
-Wielbiłabym ci nad życie! – odparła. Z uśmiechem ruszyłam
do kuchni. Josh powiedział nam, że mamy się czuć jak u siebie i jeżeli czegoś
tylko będziemy potrzebować mamy po prostu wziąć to i nie pytać się o zgodę.
Weszłam do pomieszczenia gdzie przyrządza się posiłki. Wyciągnęłam z lodówki schłodzoną
wodę w butelce. Odstawiłam ją na blacie i ruszyłam w poszukiwanie szklanek.
Otwierałam po kolei wszystkie kuchenne szafki, aż w końcu znalazłam
odpowiednią. Próbowałam dosięgnąć jedną ze szklanek jednak te były za wysoko.
Przez minutę podskakiwałam i próbowałam uchwycić w dłoń szkło. Na próżno. W
pewnym momencie zobaczyłam jak czyjaś ręka bezproblemowo sięga po naczynie.
Wzdrygnęłam się i niemal od razu odwróciłam się w bok.
-Chyba tego potrzebowałaś. – usłyszałam jego seksownie
zachrypnięty głos. Nie pewnie wyciągnęłam szklankę z jego rąk i podeszłam do
blatu rzucając tylko ‘dziękuję’. – Możemy porozmawiać? - zaczął tak jak wtedy kiedy przyszedł do
domu Nialla, żeby oznajmić, abym zapomniała. Tym razem jego ton był znacznie
cieplejszy niż wtedy. Tak jakby chciał przeprowadzić ze mną przyjacielską
pogaduszkę.
-Myślę, że nie mamy o czym rozmawiać. – odparłam
bezuczuciowo. Delikatny uśmiech, który widniał na twarzy Stylesa momentalnie
zniknął. Odkręciłam butelkę z wodą, zaczęłam nalewać przeźroczystą ciesz do
szklanki.
-Ja jednak uważam, że mamy. – powiedział stanowczo łapiąc
mnie za rękę. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Poczułam się jak wtedy, gdy
spędziliśmy razem noc. Nieśmiało spojrzałam w jego oczy. Wyrażały
-O czym ty chcesz ze mną rozmawiać? – zapytałam zabierając
swoją dłoń od niego i odwracając wzrok.
-O nas. – byłam w szoku. Ponownie popatrzyłam na niego. Tym
razem stał znacznie bliżej mnie. Ta odległość pomimo, że sprawiała mi przyjemność
powodowała też przerażenie. Nie miałam pojęcia, dlaczego. Nie odpowiadałam mu.
Po prostu po raz kolejny zostałam zahipnotyzowana jego zniewalającymi
tęczówkami. Harry zaczął przybliżać twarz do mojej. Przez chwilę to też było
moim odruchem. Byłam oszołomiona. Nasze usta dzieliły milimetry, kiedy
otrząsnęłam się przypominając sobie jak skończyła się podobna sytuacja mająca
miejsce podczas imprezy Eleanor, a także późniejsze słowa chłopaka na ten
temat. Odsunęłam się od niego.
-Nie pamiętasz swoich słów? – zapytałam. On spojrzał na mnie
ze zdziwieniem. – Kazałeś mi zapomnieć. Nas nie ma. – zabrałam szklankę z wodą.
Chciałam wyjść. W tamtym momencie wszystkie wspomnienia wróciły, a mnie zebrało
się na płacz. Wychodząc z pomieszczenia uniemożliwiono mi to. Harry wciągnął
mnie do środka. Zamknął drzwi, sprawił że opierałam się o nie plecami i
odgrodził mi drogę rękami.
-Posłuchaj mnie. – jedna łza spłynęła po moim policzku,
spuściłam wzrok na dół. Nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy. Chłopak uniósł mój
podbródek i otarł łzę. – Stchórzyłem. Bałem się, że jak moi znajomi dowiedzą
się o tym co pomiędzy nami doszło to mnie wyśmieją. – tym razem więcej łez
spłynęło mmi po policzku. On chyba nie zdawał sobie sprawy z tego, że jego
słowa najbardziej mnie ranią. – Przepraszam, nie chciałem tego powiedzieć.
-Chciałeś, nie oszukuj się. Puść mnie. – próbowałam się
wyrwać.
-Nie skończyłem jeszcze. Daj mi to skończyć, a potem
będziesz mogła tam wrócić. – zamilkłam chodź wiedziałam, że będę później tego
żałować. – Kiedy powiedziałem, że powinnaś zapomnieć i że to była pomyłka, nie
byłem świadom tego co mówiłem. Dopiero po kilku godzinach dotarło do mnie co
tak naprawdę zrobiłem. Źle się z tym czułem. Chciałem przeprosić cię za to,
wytłumaczyć, ale wtedy zobaczyłem cię z nim. Widziałem jak szliście za rękę.
Wtedy najbardziej pożałowałem swoich słów. Miałem ochotę cofnąć czas. To było
niemożliwe. Pogodziłem się z faktem, że wszystko zaprzepaściłem. Moi znajomi
widzieli, że chodzę strapiony. Zapytali co się stało. Wiesz co im powiedziałem?
– zapytał, a ja tylko przecząco pokręciłam głową. – Powiedziałem im, że jestem
idiotą, bo wykorzystałem cię i zraniłem. Louis zapytał się mnie czy mi zależy
na tobie. Odpowiedziałem, że jak cholera. Wszyscy obiecali mi, że nie powiedzą
już ani jednego złego słowa na twój temat. Za wielki ból mi to sprawiało. Nie
mogłem patrzeć jak cierpisz. Przepraszam cię za nich. Za wszystko. Ale przede
wszystkim za siebie. Za to, że zachowałem się jak skończony kretyn. Za to, że
tak po prostu zabawiłem się tobą. Przepraszam… - ostatnie słowo wyszeptał. Tym
razem z jego oczu popłynęły łzy. Ja też płakałam, ale dla odmiany ze
wzruszenia. Jego słowa zmieniły wszystko. Wyraził swoją skruchę. Moje
rozradowane w tamtym momencie serce wybaczyło mu. Pomimo oporów rozumu zrobiło
to. Zmusiło mnie też tym samym do zrobienia jakiegoś ruchu. Ciągle płacząc
ujęłam jego twarz w dłonie. Uniosłam ją delikatnie tak aby móc spojrzeć na
niego. Złożyłam delikatny pocałunek na jego ciepłych wargach. Chłopak
odwzajemnił gest jeszcze bardziej go pogłębiając. Nic nie liczyło się w tamtym
momencie. Przez te kilkadziesiąt sekund oddawaliśmy się sobie bez opamiętania.
Po rozłączeniu naszych ust zapytał mnie o co chodziło z Joshem. Wyjaśniłam mu,
że to była część planu. Harry jedynie uśmiechając się złożył kolejny pocałunek
na moich wargach. Zrozumiałam wtedy, że myliłam się a on miał rację, My jednak
mogliśmy rozmawiać o NAS.
~THE END~
no i mamy finish.
mam nadzieję, że cały imagin Wam się spodobał.:)
wgl to mówiłam Wam wcześniej, że zaraz po Harrym będzie Niall.
nastąpiła drobna zmiana planów i następny będzie imagin z Lou, a po nim z Niallerem.:)
dużo osób już o to pytało, dlatego postanowiłam zmienić trochę plan.:)
*
piszcie swoje opinie w komentarzach.;)
10+ komentarzy = nowy imagin.:)
więc do dzieła.:)
love ya.xx
świetnie to rozwiązałaś :) Cały imagin świetny, czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńBoże wiesz jak ja cię kocham
OdpowiedzUsuńCudowny :)
OdpowiedzUsuńŚliczny jest! Popłakałam się kiedy Harry wygłaszał ten swój monolog. Bez kitu ! :D
OdpowiedzUsuńUhuhuh już nie mogę się doczekać nast. imaginów! :3
~ @inna_inaczejj
wspaniały :)
OdpowiedzUsuńdoskonały i fajnie że następny będzie Niall <333 pozdrawiam ;***
OdpowiedzUsuńAjajajajajj.!!<33 no,poprostu cudowny.!*-* Momentami czytając to bałam się ze Styles wykombinuje coś głupiego,ale na szczęście moje obawy sie nie spełniły.:D Czekam bardzo niecierpliwie na następny.<3
OdpowiedzUsuń/Daniella.:***
CUUUUUUUUDOWNE ZAKOŃCZENIE *_______*
OdpowiedzUsuńczekam na więcej takich pięknych imadżionów ;3 xd ;*
skąd bierzesz pomysły na takie cudowne imaginy? :DDDDDD
OdpowiedzUsuńsuper super super
OdpowiedzUsuńświetne ♥ jeju kocham Cię ! jakie zakończenie *_____*
OdpowiedzUsuńZOSTAJESZ NOMINOWANA DO THE VORSALITE BLOGGER!Informacje na moim blogu http://a-tak-szczerze-mam-wyjebane.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo dziękuję Ci za dedykację! <3 :*
OdpowiedzUsuńa imagin - brak słów! świetny, świetny, świetny! <3
Awww ^^
OdpowiedzUsuńświetne te obrazki!!!
OdpowiedzUsuńhttp://imaginy-z-1d-olcik.blogspot.com/
Będzie mi miło jak zajrzysz i zostawisz po sobie komentarz :)