Łączna liczba wyświetleń

środa, 17 kwietnia 2013

#101 Niall PART~2~

#101

Dałem klapę. Żałowałem wtedy, że jestem sławny. Było mi przykro, bo przyczyniłem się do zniszczenia ślubu Denise i Grega.
*
Rozglądałem się po małej salce w której tańczyli weselnicy. Na twarzy widniał sztuczny uśmiech. Nie potrafiłem się normalnie uśmiechnąć. Zbyt bardzo przytłaczała mnie myśl o tym, że jestem niszczycielem
czyjegoś szczęścia. Przypominając sobie wyraz twarzy mojego brata towarzyszący mu kiedy zatrzymałem się przy grupce fanów w moich oczach zbierały się łzy. Wtedy natychmiastowo podnosiłem do ust kieliszek i upijałem łyk szampana. Bardzo mało brakowało, żebym nie rozpłakał się. Potrzebowałem towarzystwa, aby spróbować zapomnieć o nie miłym wspomnieniu. Ponownie rozejrzałem się po sali. Szukałem kogoś z mojego pokolenia. Nie wystarczyłaby mi do rozmowy moja babcia, która i tak świetnie bawiła się tańcząc z
ojcem Denise. Greg zajęty był wolnym kołysaniem się ze swoją żoną. Moje oczy namierzały już wtedy tylko jednej i ostatniej osoby, mianowicie [T.I]. Uważnie przeczesywałem wzrokiem tłum, ale nigdzie nie mogłem znaleźć dziewczyny. Po pewnym czasie dostrzegłem ją tańczącą z moim tatą. Co chwilę śmiała się. Wyglądała uroczo wybuchając śmiechem. Kąciki moich ust delikatnie uniosły się ku górze na myśl, że tak dobrze dogaduje się z moją rodziną. Mogło się to przecież kiedyś przydać. Z zamyślenia na temat przyszłości wytrąciło mnie ciche pukanie w szkło. Odwróciłem głowę w kierunku okna i dostrzegłem grupkę nastoletnich dziewczyn. Uśmiechały się. Jedna nawet zemdlała.
~Fanki. – pomyślałem. Przez grubą płytę szkła mogłem usłyszeć jak mnie wołają i krzyczą jak to bardzo mnie kochają. Wtedy nie potrafiłem już wytrzymać. Odstawiłem kieliszek na najbliższym stoliku i szybkim krokiem ruszyłem w stronę holu. Za cel obrałem toaletę. W mgnieniu oka znalazłem się tam i przekręciłem klucz w zamku. Usiadłem na klapie od ubikacji. Schowałem twarz w dłonie. Dałem upust emocjom. Kłębiłem je w sobie cały wieczór. Nie mogłem dłużej udawać. Łzy bezwładnie spływały po moich policzkach, jedna po drugiej. Były w tamtym momencie jak potok, który ciągle cały czas płynął w szybkim tempie. Przez cały ten czas nie sprawdzałem ile czasu tam przesiedziałem. Całkowicie straciłem rachubę czasu. Mijały minuty, a ja dalej siedziałem sam, blokując łazienkę i użalając się nad sobą. W końcu jednak usłyszałem ciche pukanie. Błyskawicznie podszedłem do lustra i otarłem twarz ze słonych kropel. Pukanie znów rozległo się po pomieszczeniu, tym razem połączone było z cichym szeptem.
-Niall, jesteś tam? – dziewczęcy głos przedarł się przez drewniane drzwi i trafił do moich uszu. Wziąłem głęboki oddech i przekręciłem klucz. Po chwili drzwi otworzyły się. Do pomieszczenia weszła [T.I] z szerokim uśmiechem na twarzy. Dobrze się bawiła i niczym nie przejmowała. – Dlaczego tutaj siedzisz? Chodź potańczyć. Twoja mam pytała o ciebie.
-Możesz zamknąć? – zapytałem grzecznie wskazując na drewniany prostokąt. Dziewczyna przystała na moją prośbę i już po chwili w pomieszczeniu było o wiele ciszej niż wcześniej.
-Coś się stało? – zadała pytanie z nutką troski w głosie. Znów zająłem miejsce na klapie od toalety. Przyklęknęła przede mną, a spojrzałem jej prosto w oczy. Być może mogła dostrzec, że kumuluje się we mnie ból i znienawidzenie do własnej osoby. – Płakałeś? O co chodzi? – pytała już widocznie zmartwiona. Po moim policzku znów zaczęły spływać łzy. [T.I] otarła je wierzchem swojej dłoni, przysparzając mnie tym samym o ciepły impuls w ciele. – Ey no. Nie płacz mi tutaj teraz.

-Oni mnie znienawidzą. – wyszeptałem cicho.
-Kto cię znienawidzi?
-Wszyscy. – odparłem podnosząc się na równe nogi. Zacząłem krążyć po pomieszczeniu, jak sęp oczekujący swojej zdobyczy. – Greg, Denise, moja rodzina, nowa rodzina mojego brata… Ty. – odwróciłem wzrok od niej.
-Co ty opowiadasz? Dlaczego mielibyśmy cię znienawidzić?
-Zepsułem najważniejszy dzień w życiu mojego brata. Przez sławę. Przez to kim jestem. – schowałem twarz w dłonie, bo czułem nadchodzącą nową falę łez. Poczułem jak drobne i ciepłe ramiona otaczają moja sylwetkę. Wtuliłem się bezradny w ciało [T.I]. Nie miałem sił udawać, że jest dobrze.
-Nie mów tak. – mówiła, zaczynając głaskać mnie po głowie. – Niczego nie zepsułeś. Nie możesz się obwiniać. To nie ty ich tu sprowadziłeś.
-Ale moja osoba ich zwabiła. – wypowiedziałem głosem tłumionym przez ramiona dziewczyny.
-Nie myśl tak o tym. Greg, ani Denise nie są źli. Wszyscy przewidywali, że tak to się może potoczyć, ale nikt nie ma o to pretensji. – powiedziała i ujęła moją dłoń. – A teraz chodź. Idziemy się napić. – uśmiechnęła się do mnie i zaczęła ciągnąć w kierunku wyjścia.
*
Minęło kolejne kilkadziesiąt minut wesela. Żaden z gości nie tracił sił. Każdy tańczył lub pił. Ja wraz z [T.I] siedzieliśmy przy stole z już prawie pustą butelką szampana, opowiadając sobie ciekawe historie na temat naszych rodzin. Wiele sytuacji doprowadzało mnie do śmiechu. Tak samo jak ją. Dzięki niej w pewnym stopniu udało mi się zapomnieć o poczuciu winy. Nie czułem już takiego ciężaru na barkach. W pewnym momencie podeszła do nas mała dziewczynka w biało-różowej sukience i w warkoczykach na drobnej główce. Szturchnęła nas w ramiona, a my od razu zbliżyliśmy się do niej, aby usłyszeć co ma nam do powiedzenia.
-Zatańczysz ze mną? – zapytała nieśmiało. [T.I] uśmiechnęła się zachęcająco do mnie, a ja już po chwili prowadziłem młodą damę na parkiet. Dziewczynka prowadziła mnie w swoim tańcu i cały czas się uśmiechając mocno ściskała moją dłoń. W pewnym momencie przejąłem kontrolę nad naszym tańcem i podniosłem ją na ręce. Tym razem to ja wyznaczyłem swoje kroki, a mała jedynie głośno się śmiała. Od czasu do czasu spoglądałem w stronę [T.I]. Ona z zachwytem w oczach przyglądała się nam. Uśmiechnąłem się do niej co spowodowało odwzajemnienie przez nią mojej mimiki.
-Wybaczyłabyś mi gdybym poprosił tamtą dziewczynę do tańca? – zapytałem odstawiając moją partnerkę na podłogę.
-Nie. – zaśmiała się.
-Ale wiedz, że takiej tancerki jak ty to nigdy nie znajdę. – dziewczynka jedynie zarumieniła się delikatnie i pognała z uśmiechem w stronę grupki bawiących się dzieci. Wyprostowałem się i odwróciłem w stronę mojego stolika. Wolno zacząłem zmniejszać dystans pomiędzy mną, a [T.I]. Cały czas w nią wpatrzony nie zauważyłem jak mój o wiele młodszy kuzyn wyprzedził mnie. Podszedł do niej i zaproponował taniec. Dziewczyna nie chcąc odmawiać trzynastolatkowi ruszyła w kierunku parkietu. Mark objął ją w talii, tak jak
robi się podczas zwykłego tańca i zaczął kołysać ich dwójką. Z kpiącym wyrazem twarzy przyglądałem się jak młody nieudolnie próbował poderwać dziewczynę. W pewnym momencie zobaczyłem jak dłonie kuzyna zjeżdżają na pośladki [T.I]. Otworzyłem szerzej oczy, bo nie przypuszczałem, że taki smarkacz ma na tyle odwagi, żeby to zrobić. Ona natychmiastowo umieściła dłonie chłopca na odpowiednim miejscu. Pokręciłem głową z dezaprobatą i ruszyłem w ich kierunku, aby uwolnić ją z rąk ‘oprawcy’
-Odbijamy. – powiedziałem na co odwróciła się moim kierunku. Wysłała mi dziękujące spojrzenie.
-No weź, stary. Prawie była moja. – Mark puścił dziewczynę i oddalił się od nas.
-Nie wątpię. – krzyknąłem za nim. – Mogę panią prosić?
-Z przyjemnością. – uraczyła mnie swoim pięknym uśmiechem. Tym razem to ja umieściłem dłonie na jej talii. Prowadziłem ją w tańcu tak jak należało. Bez deptania, bez zbędnych skomplikowanych ruchów. Owinęła swoje dłonie dookoła mojej szyi i uśmiechnęła się szerzej. - Oh, jak to miło tańczyć z kimś swoich rozmiarów. – zaśmiałem się. Miała rację. Przy mnie przynajmniej nie nabawiłaby się skoliozy. – Poza tym chciałam ci podziękować. – powiedziała nagle.
-Za co? – zapytałem zdziwiony.
-Gdyby nie ty musiałabym tańczyć z małym terrorystą-zboczeńcem. – pomachała w pewnym momencie. Odwróciłem na chwile głowę i dostrzegłem, że gest kierowany był właśnie do Marka, który z naburmuszoną miną stał i wpatrywał się w nas. – Jak mogę ci się odwdzięczyć?
-Umów się ze mną. – odparłem spoglądając w jej oczy. – Na kawę, jak na razie. 
-Kuszące. – zaśmiała się. – Kiedy miałoby to nastąpić?
-Jutro po południu.
-Dasz radę wstać?
-Dla ciebie się postaram. – odparłem pewnie i zostałem nagrodzony za to buziakiem w policzek.

oto i jestem tutaj o 00:52 AM z nową i ostatnią częścią imaginu z Niallerem! :)
chce Wam powiedzieć, że imagin z naszym Blondynkiem na 100% pojawi się
w niedzielę 28 kwietnia,
są to moje urodziny więc pozwolę sobie zaszaleć.:3
może się zdarzyć tak, że po drodze też będzie jeszcze jeden, ale wtedy będzie Nialler na bank.:) 
*
mam nadzieję, że podobała Wam się ta część.
piszcie swoje opinie poniżej.:)
10+ komentarzy = next imagine ( najprawdopodobniej będzie on z Zaynem) :)  xx
love ya. xx


13 komentarzy:

  1. O jejaa.<3 Jakież to słodkie i cudowne.<3 Też tak chcem,no.!*-* Jeeeejciu.! <3 KochamKochamKocham.! :**** Jaram się tym tak bardzoo.^^ Czekam z niecierpliwością na następny.<3
    /Daniella.*-*

    OdpowiedzUsuń
  2. wspaniały :) xx <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskieee, ale jakbyś napisała jeszcze jedną, już ostatnią część to byłoby wspaniale

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojeju *.* Jaki cudowny! ♥ Zakochałam się w tym imaginie :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Owww słoodko ;D
    Heh no niezłego ma Niall kuzyna ahhaha zboczeńca haaha;D
    No a Niall jaki zdziwony ahha ;D
    No a imagin uroczy ;D
    Pozdrawiam Bella
    _______
    ZApRASZAM NA:
    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/
    http://onedirection-bella-liamkowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny.! ; d
    Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytałam wszystkie twoje posty! I jesteś wielka! Nigdy nie czytałam aż tak świetnych Imaginów.

    OdpowiedzUsuń
  8. Naprawdę bardzo fajny imagin!!


    Nominuję Cię do Libster Award :)
    Szczegóły znajdziesz tutaj: http://annie1126.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń