#101
Dałem klapę. Żałowałem wtedy, że jestem sławny. Było mi
przykro, bo przyczyniłem się do zniszczenia ślubu Denise i Grega.
*
Rozglądałem się po małej salce w której tańczyli weselnicy.
Na twarzy widniał sztuczny uśmiech. Nie potrafiłem się normalnie uśmiechnąć.
Zbyt bardzo przytłaczała mnie myśl o tym, że jestem niszczycielem
czyjegoś
szczęścia. Przypominając sobie wyraz twarzy mojego brata towarzyszący mu kiedy
zatrzymałem się przy grupce fanów w moich oczach zbierały się łzy. Wtedy
natychmiastowo podnosiłem do ust kieliszek i upijałem łyk szampana. Bardzo mało
brakowało, żebym nie rozpłakał się. Potrzebowałem towarzystwa, aby spróbować
zapomnieć o nie miłym wspomnieniu. Ponownie rozejrzałem się po sali. Szukałem
kogoś z mojego pokolenia. Nie wystarczyłaby mi do rozmowy moja babcia, która i
tak świetnie bawiła się tańcząc z ojcem Denise. Greg zajęty był wolnym kołysaniem się ze swoją żoną. Moje oczy namierzały już wtedy tylko jednej i ostatniej osoby, mianowicie [T.I]. Uważnie przeczesywałem wzrokiem tłum, ale nigdzie nie mogłem znaleźć dziewczyny. Po pewnym czasie dostrzegłem ją tańczącą z moim tatą. Co chwilę śmiała się. Wyglądała uroczo wybuchając śmiechem. Kąciki moich ust delikatnie uniosły się ku górze na myśl, że tak dobrze dogaduje się z moją rodziną. Mogło się to przecież kiedyś przydać. Z zamyślenia na temat przyszłości wytrąciło mnie ciche pukanie w szkło. Odwróciłem głowę w kierunku okna i dostrzegłem grupkę nastoletnich dziewczyn. Uśmiechały się. Jedna nawet zemdlała.
~Fanki. – pomyślałem. Przez grubą płytę szkła mogłem
usłyszeć jak mnie wołają i krzyczą jak to bardzo mnie kochają. Wtedy nie
potrafiłem już wytrzymać. Odstawiłem kieliszek na najbliższym stoliku i szybkim
krokiem ruszyłem w stronę holu. Za cel obrałem toaletę. W mgnieniu oka
znalazłem się tam i przekręciłem klucz w zamku. Usiadłem na klapie od ubikacji.
Schowałem twarz w dłonie. Dałem upust emocjom. Kłębiłem je w sobie cały
wieczór. Nie mogłem dłużej udawać. Łzy bezwładnie spływały po moich policzkach,
jedna po drugiej. Były w tamtym momencie jak potok, który ciągle cały czas
płynął w szybkim tempie. Przez cały ten czas nie sprawdzałem ile czasu tam
przesiedziałem. Całkowicie straciłem rachubę czasu. Mijały minuty, a ja dalej
siedziałem sam, blokując łazienkę i użalając się nad sobą. W końcu jednak
usłyszałem ciche pukanie. Błyskawicznie podszedłem do lustra i otarłem twarz ze
słonych kropel. Pukanie znów rozległo się po pomieszczeniu, tym razem połączone
było z cichym szeptem.
-Niall, jesteś tam? – dziewczęcy głos przedarł się przez
drewniane drzwi i trafił do moich uszu. Wziąłem głęboki oddech i przekręciłem
klucz. Po chwili drzwi otworzyły się. Do pomieszczenia weszła [T.I] z szerokim
uśmiechem na twarzy. Dobrze się bawiła i niczym nie przejmowała. – Dlaczego
tutaj siedzisz? Chodź potańczyć. Twoja mam pytała o ciebie.
-Możesz zamknąć? – zapytałem grzecznie wskazując na
drewniany prostokąt. Dziewczyna przystała na moją prośbę i już po chwili w
pomieszczeniu było o wiele ciszej niż wcześniej.
-Coś się stało? – zadała pytanie z nutką troski w głosie.
Znów zająłem miejsce na klapie od toalety. Przyklęknęła przede mną, a
spojrzałem jej prosto w oczy. Być może mogła dostrzec, że kumuluje się we mnie
ból i znienawidzenie do własnej osoby. – Płakałeś? O co chodzi? – pytała już
widocznie zmartwiona. Po moim policzku znów zaczęły spływać łzy. [T.I] otarła
je wierzchem swojej dłoni, przysparzając mnie tym samym o ciepły impuls w
ciele. – Ey no. Nie płacz mi tutaj teraz.
-Oni mnie znienawidzą. – wyszeptałem cicho.
-Kto cię znienawidzi?
-Wszyscy. – odparłem podnosząc się na równe nogi. Zacząłem
krążyć po pomieszczeniu, jak sęp oczekujący swojej zdobyczy. – Greg, Denise,
moja rodzina, nowa rodzina mojego brata… Ty. – odwróciłem wzrok od niej.
-Co ty opowiadasz? Dlaczego mielibyśmy cię znienawidzić?
-Zepsułem najważniejszy dzień w życiu mojego brata. Przez
sławę. Przez to kim jestem. – schowałem twarz w dłonie, bo czułem nadchodzącą
nową falę łez. Poczułem jak drobne i ciepłe ramiona otaczają moja sylwetkę.
Wtuliłem się bezradny w ciało [T.I]. Nie miałem sił udawać, że jest dobrze.
-Nie mów tak. – mówiła, zaczynając głaskać mnie po głowie. –
Niczego nie zepsułeś. Nie możesz się obwiniać. To nie ty ich tu sprowadziłeś.
-Ale moja osoba ich zwabiła. – wypowiedziałem głosem
tłumionym przez ramiona dziewczyny.
-Nie myśl tak o tym. Greg, ani Denise nie są źli. Wszyscy
przewidywali, że tak to się może potoczyć, ale nikt nie ma o to pretensji. –
powiedziała i ujęła moją dłoń. – A teraz chodź. Idziemy się napić. –
uśmiechnęła się do mnie i zaczęła ciągnąć w kierunku wyjścia.
*
Minęło kolejne kilkadziesiąt minut wesela. Żaden z gości nie
tracił sił. Każdy tańczył lub pił. Ja wraz z [T.I] siedzieliśmy przy stole z
już prawie pustą butelką szampana, opowiadając sobie ciekawe historie na temat
naszych rodzin. Wiele sytuacji doprowadzało mnie do śmiechu. Tak samo jak ją. Dzięki
niej w pewnym stopniu udało mi się zapomnieć o poczuciu winy. Nie czułem już
takiego ciężaru na barkach. W pewnym momencie podeszła do nas mała dziewczynka
w biało-różowej sukience i w warkoczykach na drobnej główce. Szturchnęła nas w
ramiona, a my od razu zbliżyliśmy się do niej, aby usłyszeć co ma nam do
powiedzenia.
-Zatańczysz ze mną? – zapytała nieśmiało. [T.I] uśmiechnęła
się zachęcająco do mnie, a ja już po chwili prowadziłem młodą damę na parkiet.
Dziewczynka prowadziła mnie w swoim tańcu i cały czas się uśmiechając mocno
ściskała moją dłoń. W pewnym momencie przejąłem kontrolę nad naszym tańcem i
podniosłem ją na ręce. Tym razem to ja wyznaczyłem swoje kroki, a mała jedynie
głośno się śmiała. Od czasu do czasu spoglądałem w stronę [T.I]. Ona z
zachwytem w oczach przyglądała się nam. Uśmiechnąłem się do niej co spowodowało
odwzajemnienie przez nią mojej mimiki.
-Wybaczyłabyś mi gdybym poprosił tamtą dziewczynę do tańca?
– zapytałem odstawiając moją partnerkę na podłogę.
-Nie. – zaśmiała się.
-Ale wiedz, że takiej tancerki jak ty to nigdy nie znajdę. –
dziewczynka jedynie zarumieniła się delikatnie i pognała z uśmiechem w stronę
grupki bawiących się dzieci. Wyprostowałem się i odwróciłem w stronę mojego
stolika. Wolno zacząłem zmniejszać dystans pomiędzy mną, a [T.I]. Cały czas w
nią wpatrzony nie zauważyłem jak mój o wiele młodszy kuzyn wyprzedził mnie. Podszedł
do niej i zaproponował taniec. Dziewczyna nie chcąc odmawiać trzynastolatkowi
ruszyła w kierunku parkietu. Mark objął ją w talii, tak jak
robi się podczas
zwykłego tańca i zaczął kołysać ich dwójką. Z kpiącym wyrazem twarzy
przyglądałem się jak młody nieudolnie próbował poderwać dziewczynę. W pewnym
momencie zobaczyłem jak dłonie kuzyna zjeżdżają na pośladki [T.I]. Otworzyłem
szerzej oczy, bo nie przypuszczałem, że taki smarkacz ma na tyle odwagi, żeby
to zrobić. Ona natychmiastowo umieściła dłonie chłopca na odpowiednim miejscu.
Pokręciłem głową z dezaprobatą i ruszyłem w ich kierunku, aby uwolnić ją z rąk
‘oprawcy’
-Odbijamy. – powiedziałem na co odwróciła się moim kierunku.
Wysłała mi dziękujące spojrzenie.
-No weź, stary. Prawie była moja. – Mark puścił dziewczynę i
oddalił się od nas.
-Nie wątpię. – krzyknąłem za nim. – Mogę panią prosić?
-Z przyjemnością. – uraczyła mnie swoim pięknym uśmiechem.
Tym razem to ja umieściłem dłonie na jej talii. Prowadziłem ją w tańcu tak jak
należało. Bez deptania, bez zbędnych skomplikowanych ruchów. Owinęła swoje
dłonie dookoła mojej szyi i uśmiechnęła się szerzej. - Oh, jak to miło tańczyć
z kimś swoich rozmiarów. – zaśmiałem się. Miała rację. Przy mnie przynajmniej
nie nabawiłaby się skoliozy. – Poza tym chciałam ci podziękować. – powiedziała
nagle.
-Za co? – zapytałem zdziwiony.
-Gdyby nie ty musiałabym tańczyć z małym
terrorystą-zboczeńcem. – pomachała w pewnym momencie. Odwróciłem na chwile
głowę i dostrzegłem, że gest kierowany był właśnie do Marka, który z
naburmuszoną miną stał i wpatrywał się w nas. – Jak mogę ci się odwdzięczyć?
-Umów się ze mną. – odparłem spoglądając w jej oczy. – Na
kawę, jak na razie.
-Kuszące. – zaśmiała się. – Kiedy miałoby to nastąpić?
-Jutro po południu.
-Dasz radę wstać?
-Dla ciebie się postaram. – odparłem pewnie i zostałem
nagrodzony za to buziakiem w policzek.
oto i jestem tutaj o 00:52 AM z nową i ostatnią częścią imaginu z Niallerem! :)
chce Wam powiedzieć, że imagin z naszym Blondynkiem na 100% pojawi się
w niedzielę 28 kwietnia,
są to moje urodziny więc pozwolę sobie zaszaleć.:3
może się zdarzyć tak, że po drodze też będzie jeszcze jeden, ale wtedy będzie Nialler na bank.:)
*
mam nadzieję, że podobała Wam się ta część.
piszcie swoje opinie poniżej.:)
10+ komentarzy = next imagine ( najprawdopodobniej będzie on z Zaynem) :) xx
love ya. xx
O jejaa.<3 Jakież to słodkie i cudowne.<3 Też tak chcem,no.!*-* Jeeeejciu.! <3 KochamKochamKocham.! :**** Jaram się tym tak bardzoo.^^ Czekam z niecierpliwością na następny.<3
OdpowiedzUsuń/Daniella.*-*
wspaniały :) xx <3
OdpowiedzUsuńCudeńko!! :D
OdpowiedzUsuńBoskieee, ale jakbyś napisała jeszcze jedną, już ostatnią część to byłoby wspaniale
OdpowiedzUsuńGenialny <3
OdpowiedzUsuńJest cudowny! *.*
OdpowiedzUsuńOjeju *.* Jaki cudowny! ♥ Zakochałam się w tym imaginie :3
OdpowiedzUsuńświetny jest :)
OdpowiedzUsuńBooooooski <3
OdpowiedzUsuńOwww słoodko ;D
OdpowiedzUsuńHeh no niezłego ma Niall kuzyna ahhaha zboczeńca haaha;D
No a Niall jaki zdziwony ahha ;D
No a imagin uroczy ;D
Pozdrawiam Bella
_______
ZApRASZAM NA:
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/
http://onedirection-bella-liamkowa.blogspot.com/
Świetny.! ; d
OdpowiedzUsuńCzekam na następny.
Przeczytałam wszystkie twoje posty! I jesteś wielka! Nigdy nie czytałam aż tak świetnych Imaginów.
OdpowiedzUsuńNaprawdę bardzo fajny imagin!!
OdpowiedzUsuńNominuję Cię do Libster Award :)
Szczegóły znajdziesz tutaj: http://annie1126.blogspot.com/