#76
Wrażliwy chłopak szukający
miłości czy bezczelny kobieciarz i łamacz serc. Kim właściwie jest Harry
Styles? Nikt tak dokładnie nie może tego
stwierdzić. Media widzą go jako notorycznego podrywacza, który nie widzi świata
poza sobą. Do pewnego czasu też miałam o nim takie zdanie. Kiedyś dumnie
prezentował reszcie z 1D swoje zaliczone panienki. Każdej zrobił zdjęcie i
zapisał na dysku swojego telefonu. Nie rozumiałam takiego typu mężczyzn,
przecież w życiu najważniejszą rzeczą na świecie jest właśnie miłość i to bez
niej nie wyobrażam sobie życia. To takie wspaniałe uczucie gdy masz pewność, że
po świecie chodzi ktoś taki kto świata poza tobą nie widzi, kto troszczy się i
boi o twoją osobę. Ten dreszcz, który przechodzi twoje ciało gdy osoba którą
kochasz zaledwie dotknie cię przez przypadek. Fala gorąca napływająca na całe
ciało podczas uścisku czy pocałunku. Właśnie to są najprawdziwsze objawy
miłości. Niepodważalnego uczucia, które potrafi przezwyciężyć chorobę, biedę i
nędze. Wiem to na pewno, że w głębi serca każdego człowieka czai się właśnie
ona i tylko czeka na uaktywnienie przy właściwej lub też niewłaściwej osobie.
Moja miłość od początku szwankowała. Serce zapragnęło jednej niewłaściwej osoby
o zniewalająco zielonych oczach i niewiarygodnie miękkich brązowych lokach. Za
obiekt moich westchnień obrało sobie Harryego Stylesa. Chłopaka, który na jedno
skinienie palcem ma przy sobie najpiękniejsze kobiety, za którym szaleje
miliony dziewczyn z całego świecie i który w ogóle nie nadaje się na tak
poważne stanowisko jakim jest rola wiernego chłopaka. Podobno serce nie sługa,
ale dlaczego trafiło na mnie?
*
-Louise, muszę dzisiaj
szybciej wyjść do domu. – oznajmiłam stylistce chłopców.
-Nie ma sprawy. Poradzę
sobie z nimi. – powiedziała i puściła do mnie oczko, po czym wróciła do
poprzednio wykonywanej czynności jakim
było prasowanie stroju Niallera i Zayna. Odwróciłam się w stronę skórzanych
kanap na których siedzieli chłopcy. Oparłam się o blat stołu po czym westchnęłam
cicho. Uważnie przyglądałam się co robią członkowie grupy One Direction ‘po
godzinach’. Liam tweetował z fanami, Zayn spał oparty o Nialla, który wcinał,
cały czas kruszące się, ciastka. Louis i Harry byli zajęci żywą rozmową.
Czasami naprawdę wolałabym się, żeby Larry Stylinson istniał, niż żeby Harry na
każdym kroku łamał moje serce. Bolało jak cholera gdy mówił do swojej nowej
zdobyczy ‘kotku’, kiedy przesyłał buziaka pierwszej lepszej napotkanej na ulicy
dziewczynie. Wszystko co toczyło się wokoło Harryego i jego panienek było
niezmiernie bolesne dla mojej osoby, która nic nie mogła poradzić na to, że
zakochała się w takim idiocie.
-Idziesz w jakimś konkretnym
celu? – usłyszałam głos Lou i od razu odwróciłam się w stronę kobiety.
-Na spotkanie. –
uśmiechnęłam się.
-Czyli randka? – zapytała
pewnym głosem.
-Można tak to określić. –
Lou miała racje. Tamtego wieczoru miałam spotkać się z Nathanem. Miał on być
pewnego rodzaju pocieszeniem po Harrym. Miał on pomóc mi odbudować moje złamane
serce. Zatamować jego krwawienie.
-A na którą jesteście
umówieni? – zapytała ponownie.
-Na 20.
-To radziłabym się spieszyć,
bo zostało ci pół godziny. – przestraszona spojrzałam na zegarek wiszący na
beżowej ścianie. Faktycznie wskazywał on godzinę 19:29. Szybko przeniosłam
wzrok na Louise, która tylko potwierdzająco pokiwała głową na znak, że mogę
iść. Ucałowałam ją szybko w policzek i rzuciłam ciche ‘dziękuję’. Zabrałam z
jednej z kanap swoją torbę oraz skórzaną kurtkę i ruszyłam w stronę wyjścia.
Chwytając na klamkę poczułam ciepły oddech na swojej szyi. Nie miałam pojęcia,
kto to jest więc szybko odwróciłam swoją głowę do tyłu, aby upewnić się.
-Gdzie idziesz? – usłyszałam
ten seksowny, zachrypnięty głos. Jego tęczówki ponownie zahipnotyzowały mnie i
nie byłam w stanie wydusić z siebie ani jednego słowa. Po krótkiej chwili
jednak ocknęłam się przypominając sobie każdą zalaną łzami noc i odpowiedziałam
oschle:
-Nie twój interes Styles. – chwyciłam
za klamkę i opuściłam garderobę chłopców. W pewnym stopniu czułam satysfakcję,
jednak moja sumienie i serce miało mi za złe ten czyn. W końcu to właśnie on
jest tym, którego pokochałam szczerym uczuciem...
TADAM! oto i jestem po prawie dwudniowej nieobecności.:)
napisałam imagin z Hazzą, bo tak jakoś naszło mnie natchnienie.;3
jest trochę krótki no ale będzie jeszcze jedna część,
więc czekajcie.;3
*
mam nadzieję, że Wam się podobał ten wpis.
piszcie swoje opinie w komentarzach.;)
10+ komentarzy= next part.:D
*
pamiętajcie o opowiadaniu.;D
wchodźcie, komentujcie, obserwujcie i czytajcie <3
*
przepraszam za błędy o ile takowe się pojawią,
a na 100% tak będzie.:3
*
w prawym górnym rogu pojawiła się nowa ankieta.
bardzo proszę Was o odpowiedzi do niej.:)
do dla mnie ważne.xx
super czekam na kolejna czesc :))
OdpowiedzUsuńLubie jak Hazza jest takim typowym lovelaskiem :3 pisz pisz czekam i zapraszam do siebie :) www.zyjjakbysmnienigdyniepoznal.blogspot.com
OdpowiedzUsuńświetny :)
OdpowiedzUsuń~P.
Zarąbisty!Pisz następny!;D
OdpowiedzUsuńNo halo, ja czekam na drugą część!
OdpowiedzUsuńCudowny :)
Super :)
OdpowiedzUsuńCzy się podoba ? Jest zajebisty
OdpowiedzUsuńBoże super <3 Czekam na kolejną część , mam nadzieje że będzie jak najszybciej <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńMeega zarąbisty..szkoda że krótki taki..ale czekam na kolejny Martello.<3
OdpowiedzUsuńno no! CZEKAM CZEKAM CZEKAM NA PART 2 ! x D ; *
OdpowiedzUsuń