Łączna liczba wyświetleń

środa, 30 stycznia 2013

#76 Harry PART~1~

#76

Wrażliwy chłopak szukający miłości czy bezczelny kobieciarz i łamacz serc. Kim właściwie jest Harry Styles?  Nikt tak dokładnie nie może tego stwierdzić. Media widzą go jako notorycznego podrywacza, który nie widzi świata poza sobą. Do pewnego czasu też miałam o nim takie zdanie. Kiedyś dumnie prezentował reszcie z 1D swoje zaliczone panienki. Każdej zrobił zdjęcie i zapisał na dysku swojego telefonu. Nie rozumiałam takiego typu mężczyzn, przecież w życiu najważniejszą rzeczą na świecie jest właśnie miłość i to bez niej nie wyobrażam sobie życia. To takie wspaniałe uczucie gdy masz pewność, że po świecie chodzi ktoś taki kto świata poza tobą nie widzi, kto troszczy się i boi o twoją osobę. Ten dreszcz, który przechodzi twoje ciało gdy osoba którą kochasz zaledwie dotknie cię przez przypadek. Fala gorąca napływająca na całe ciało podczas uścisku czy pocałunku. Właśnie to są najprawdziwsze objawy miłości. Niepodważalnego uczucia, które potrafi przezwyciężyć chorobę, biedę i nędze. Wiem to na pewno, że w głębi serca każdego człowieka czai się właśnie ona i tylko czeka na uaktywnienie przy właściwej lub też niewłaściwej osobie. Moja miłość od początku szwankowała. Serce zapragnęło jednej niewłaściwej osoby o zniewalająco zielonych oczach i niewiarygodnie miękkich brązowych lokach. Za obiekt moich westchnień obrało sobie Harryego Stylesa. Chłopaka, który na jedno skinienie palcem ma przy sobie najpiękniejsze kobiety, za którym szaleje miliony dziewczyn z całego świecie i który w ogóle nie nadaje się na tak poważne stanowisko jakim jest rola wiernego chłopaka. Podobno serce nie sługa, ale dlaczego trafiło na mnie?
*
-Louise, muszę dzisiaj szybciej wyjść do domu. – oznajmiłam stylistce chłopców.
-Nie ma sprawy. Poradzę sobie z nimi. – powiedziała i puściła do mnie oczko, po czym wróciła do poprzednio wykonywanej  czynności jakim było prasowanie stroju Niallera i Zayna. Odwróciłam się w stronę skórzanych kanap na których siedzieli chłopcy. Oparłam się o blat stołu po czym westchnęłam cicho. Uważnie przyglądałam się co robią członkowie grupy One Direction ‘po godzinach’. Liam tweetował z fanami, Zayn spał oparty o Nialla, który wcinał, cały czas kruszące się, ciastka. Louis i Harry byli zajęci żywą rozmową. Czasami naprawdę wolałabym się, żeby Larry Stylinson istniał, niż żeby Harry na każdym kroku łamał moje serce. Bolało jak cholera gdy mówił do swojej nowej zdobyczy ‘kotku’, kiedy przesyłał buziaka pierwszej lepszej napotkanej na ulicy dziewczynie. Wszystko co toczyło się wokoło Harryego i jego panienek było niezmiernie bolesne dla mojej osoby, która nic nie mogła poradzić na to, że zakochała się w takim idiocie.
-Idziesz w jakimś konkretnym celu? – usłyszałam głos Lou i od razu odwróciłam się w stronę kobiety.
-Na spotkanie. – uśmiechnęłam się.
-Czyli randka? – zapytała pewnym głosem.
-Można tak to określić. – Lou miała racje. Tamtego wieczoru miałam spotkać się z Nathanem. Miał on być pewnego rodzaju pocieszeniem po Harrym. Miał on pomóc mi odbudować moje złamane serce. Zatamować jego krwawienie.
-A na którą jesteście umówieni? – zapytała ponownie.
-Na 20.
-To radziłabym się spieszyć, bo zostało ci pół godziny. – przestraszona spojrzałam na zegarek wiszący na beżowej ścianie. Faktycznie wskazywał on godzinę 19:29. Szybko przeniosłam wzrok na Louise, która tylko potwierdzająco pokiwała głową na znak, że mogę iść. Ucałowałam ją szybko w policzek i rzuciłam ciche ‘dziękuję’. Zabrałam z jednej z kanap swoją torbę oraz skórzaną kurtkę i ruszyłam w stronę wyjścia. Chwytając na klamkę poczułam ciepły oddech na swojej szyi. Nie miałam pojęcia, kto to jest więc szybko odwróciłam swoją głowę do tyłu, aby upewnić się.
-Gdzie idziesz? – usłyszałam ten seksowny, zachrypnięty głos. Jego tęczówki ponownie zahipnotyzowały mnie i nie byłam w stanie wydusić z siebie ani jednego słowa. Po krótkiej chwili jednak ocknęłam się przypominając sobie każdą zalaną łzami noc i odpowiedziałam oschle:
-Nie twój interes Styles. – chwyciłam za klamkę i opuściłam garderobę chłopców. W pewnym stopniu czułam satysfakcję, jednak moja sumienie i serce miało mi za złe ten czyn. W końcu to właśnie on jest tym, którego pokochałam szczerym uczuciem...
TADAM! oto i jestem po prawie dwudniowej nieobecności.:)
napisałam imagin z Hazzą, bo tak jakoś naszło mnie natchnienie.;3
jest trochę krótki no ale będzie jeszcze jedna część,
więc czekajcie.;3
*
mam nadzieję, że Wam się podobał ten wpis.
piszcie swoje opinie w komentarzach.;)
10+ komentarzy= next part.:D
*
pamiętajcie o opowiadaniu.;D
wchodźcie, komentujcie, obserwujcie i czytajcie <3
przepraszam za błędy o ile takowe się pojawią, 
a na 100% tak będzie.:3
w prawym górnym rogu pojawiła się nowa ankieta.
bardzo proszę Was o odpowiedzi do niej.:)
do dla mnie ważne.xx




 


10 komentarzy:

  1. super czekam na kolejna czesc :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubie jak Hazza jest takim typowym lovelaskiem :3 pisz pisz czekam i zapraszam do siebie :) www.zyjjakbysmnienigdyniepoznal.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. No halo, ja czekam na drugą część!
    Cudowny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy się podoba ? Jest zajebisty

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże super <3 Czekam na kolejną część , mam nadzieje że będzie jak najszybciej <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Meega zarąbisty..szkoda że krótki taki..ale czekam na kolejny Martello.<3

    OdpowiedzUsuń
  7. no no! CZEKAM CZEKAM CZEKAM NA PART 2 ! x D ; *

    OdpowiedzUsuń