#104
Otworzone z impetem drzwi niemal od razu odbiły się od
stojącej obok ściany. Do środka wpadły dwie osoby. Chłopak i dziewczyna.
Młodzi, pełni życia, zakochani. Ich usta połączone były w namiętnym pocałunku.
Pragnęli siebie nawzajem. Czuli silną potrzebę bliskiego kontaktu ich ciał.
Chcieli być jak najbliżej siebie, czuć swoją obecność. Chłopak kopnął drzwi,
aby te zamknęły się. Zaraz potem upuścił pęk kluczy na ziemię i przyparł
dziewczynę do ściany. Jednym szybkim ruchem ściągnął z niej jej jeansową kurtkę,
która po chwili poniewierała się po ziemi. Jego dłoń powędrowała pod bluzkę, a
usta pieściły szyję dziewczyny. Zdawało się jej, że dotyk warg chłopaka na jej
delikatnej skórze wypala rany. Był tak gorący i przyjemnie palący. Nie mogła mu
się oprzeć.
-Pragnę cię. – powiedział cały czas składając pocałunki na
jej skórze. Odpowiedziała mu tylko cichym pomrukiem. Zatopiła swoje dłonie w
puszystych, blond włosach chłopaka. Przycisnęła go bliżej do szyi. Chciała
wynieść z tego jak najwięcej przyjemności. W głowie miała mentlik, ale
stęsknione serce podpowiadało, że musi to zrobić. Nie było innego wyjścia,
chciała poczuć go w sobie. Jej pragnieniem było też sprawienie jemu
przyjemności. Przez krótką chwilę intensywnie myślała nad tym, czym może
wprowadzić go w stan ekstazy. Nie potrafiła się skoncentrować. To on i jego
ruchy nie potrafiły dziewczynie racjonalnie myśleć. Bez namysłu zjechała swoją
prawą dłonią na wysokość jego pasa. Odpięła guzik w jego spodniach i wsunęła
rękę pod jeansowy materiał. W delikatny sposób zaczęła maskować męskość
chłopaka. Z jego ust wydobyło się jęknięcie. Od razu zapragnął więcej. Chwycił
swoją kochankę za
pośladki. Pozwolił jej nogą opleść się dookoła jego bioder. Z
pocałunkami powrócił do jej ust. Próbował wydrzeć z nich jak najwięcej
namiętności. Ona wyczuwała pasje i pożądanie, które władały ciałem Blondyna.
Miała tą świadomość, że dzieje się to wszystko przez jej osobę. Było to czymś w
formie zachęty dla niej. Nie przestawała. Chłopak, mocno trzymając dziewczynę,
zaczął zmierzać po schodach w kierunku sypialni. Ani na moment nie oderwali od
siebie swoich ust. Nie byli w stanie. One idealnie do siebie pasowały. Były
pełne zmysłowości. Poza tym władała nimi silna magia. Miłość. To właśnie było
to uczucie, które wzięło nad nimi górę. Wyznali ją sobie tego samego dnia.
Zaczęło się od niewinnego przyjacielskiego spotkania, skończyło się w jego
mieszkaniu, a właściwie w sypialni. Nie potrzebowali swojego pozwolenia,
rozumieli się bez słów. Nie znali granic, byli zakochani. Wszystko szło na ich
korzyść. Wszystko im sprzyjało. Byli szczęśliwi. Rozkoszowali się sobą. Czekali
na siebie długi okres czasu. Nareszcie los zachęcił ich do wyznania sobie
prawdy.
Blondyn delikatnie położył Brunetkę na miękkim podłożu.
Dosłownie na kilka chwil oderwał się od niej, aby w tym samym czasie pozbyć się
zbędnej koszulki. Ich usta ponownie się spotkały. Dziewczyna uśmiechnęłam się
przez pocałunek. Czuła niewyobrażalną radość, a jeszcze większe pragnienie. On
odczuwał zupełnie to samo. Właśnie dlatego zabrał się za pozbywanie się ubrań z
ciała jego kochanki. Bezproblemowo ściągnął z niej materiał jej koszulki z
logiem jej ulubionego zespołu ‘Ramones’ i zaraz potem zaczął majstrować przy
zapięciu od stanika. Taka zwykła i prosta czynność przysporzyła chłopakowi
najwięcej kłopotu. Ona wyczuła, że tak będzie. Podniosła się do góry,
odpychając tym samym Blondyna w tył. Rozpięła skomplikowane zapięcie. Zdała się
na wyobraźnię chłopaka, który na widok jej piersi oblizał i przygryzł dolną
wargę. Czuł jak w jego bokserkach zaczyna dziać się coś niecodziennego. Nie
potrafił tego opanować to było silniejsze od niego. Zbliżył się do niej,
pochylił się nad jej nagą klatką piersiową. Zaczął składać delikatne muśnięcia
na ustach i podbródku dziewczyny, pomału zjeżdżając do jej szyi i dekoltu. Po
chwili pieścił wargami twardniejące brodawki kobiety. Ona tylko co chwilę
wydawała z siebie cichy jęk dając mu do zrozumienia, że podoba jej się to co
robi. Nie odrywając ust od piersi swojej partnerki swoją
dłonią zawędrował o
wiele niżej. Z łatwością rozpiął rozporek jej krótkich spodenek. W szybkim
tempie znalazły się one na ziemi podobnie jak reszta ubrań pary. Brunetka
leżała już w całej okazałości przed Blondynem, który zachłannie wpatrywał się w
jej idealne kształty. Bez wahania złączył ich usta w przyjemnie długim
pocałunku. Jedna z jego dwóch rąk wciąż krążyła dookoła jej kobiecości od czasu
do czasu delikatnie muskając jej powierzchnię. Nie chcąc dłużej zwlekać wsadził
do środka swój palec wskazujący. Do kompletu dołączył jeszcze jeden. Chłopak
bawiąc się w niej torował też sobie drogę dla jego przyjaciela. Ona już wtedy
czuła się jak w niebie. Miała świadomość tego, że może przez to nie dotrwać u
jego boku do końca. Próbowała dać mu jasno do zrozumienia, że potrzebuje go w sobie.
Na chłopaka nie działały żadne sygnały, widząc to [T.I] przejechała dłonią
wzdłuż jego sprzętu. Pod wpływem jej dotyku, stwardniał jeszcze bardziej.
Ostatecznie Blondyn załapał o co chodzi jego partnerce i ówcześnie nakierowując
odpowiednio swojego przyjaciela wszedł w nią delikatnie. Wykonywał proste,
nieskomplikowane ruchy. Czasami drażnił się z dziewczyną i na kilka sekund
opuszczał jej ciało. Chciał ją po prostu podniecić. Udawało mu się to, gdyż ona
w takich momentach przyciągała go tak blisko siebie, że Niall nie był w stanie
zbytnio się oddalić. Jego pchnięcia stawały się co raz szybsze. Widocznie
poczuł, że może długo nie pociągnąć. Ostatecznie opadł zmęczony na łóżko.
Dziewczyna nie odczuwała jeszcze satysfakcji. Podniosła się i usiadła na nim okrakiem.
Nabiła się na jego przyjaciela i podpierając się dłońmi o jego klatkę piersiową
próbowała wyznaczyć odpowiednie tempo. Blondyn ułatwił jej zadanie. Chwycił w
dłonie jej biodra i sam kontrolował szybkość jej ruchów. Ciało dziewczyny
swobodnie unosiło się i opadało. Miała tą cudowną świadomość, że zaraz dojdzie,
jednak dalej się nie poddawała. Chłopak po krótkim odpoczynku znów obrócił ich
dwójkę tak, że to on był na górze. Znowu wykonywał szybkie ruchy. Robił to, aż
do czasu gdy jego męskość eksplodowała ciepłym płynem, który cały zalał ją od
wewnątrz. Chwilę próbował złapać oddech. Przymrużył oczy i powoli wyszedł z
niej. Położył się tuż zaraz obok dziewczyny. Okrył ich ciała kołdrą i pozwolił
dziewczynie wtulić się w jego nagą klatkę piersiową. Kilka razy złożył czuły
pocałunek na czubku jej głowy, co chwilę szeptał jej że dziękuje. Uważał tą noc
za najlepszą jaką w życiu przeżył. Niczego nie żałował, a wręcz był szczęśliwy
i zadowolony.
-Jesteś wspaniała. – wyszeptał wprost do jej ucha. – Nie
chodzi mi tu tylko o łóżko. Mówię tu o wszystkim. O twoim zachowaniu,
charakterze. W każdym calu jesteś idealna. – powiedział składając pocałunek na
jej czole. – Kocham cię najmocniej w świecie i gdyby ciebie zabrakło nie
wybaczyłbym sobie tego. Nie opuszczaj mnie nigdy. Proszę, nie opuszczaj. Bądź
już zawsze przy mnie, bądź moja. – odrzekł nie mając tej świadomości, że ona go
już nie słyszy. Smacznie spała w jego objęciach, nieświadoma tego co właśnie
powiedział i o co poprosił.
*trzy miesiące później*
Załamana opuściła budynek szpitala. Nie miała pojęcia co ma
zrobić w takiej sytuacji. Wiedziała, że to wszystko może zniszczyć. Jego
karierę, sławę. Wszystko mogła doprowadzić do ruiny tą informacją. Nie chciała,
żeby zawiódł ponad dziesięć milionów fanów na cały świecie. Z bezsilności
podjęła jedną, jedyną racjonalną decyzję. Postanowiła zniknąć. Usunąć siebie z
jego życia. Pozwolić mu zacząć wszystko od początku, z kimś innym. Kochała go.
Bardzo go kochała, dlatego trudną decyzją było dla niej opuszczenie swojego
ukochanego. Nie chciała widzieć jego twarzy przed wyjazdem. Wiedziała, że
próbował by ją powstrzymać. Nie chciała widzieć jak go rani. Korzystając z
nieobecności Nialla w ich domu szybko ruszyła, żeby się spakować. Zabrała
wszystkie swoje rzeczy. Wyciągnęła z ramki jej ulubione zdjęcie przedstawiające
właśnie [T.I] i Nialla. Schowała je do swojej torebki. Zeszła na dół ciągnąc za
sobą dwie wielkie walizki pełne ubrań i poniekąd wspomnień. Zabrała jedną jego
koszulkę i spryskała ją ulubionymi perfumami chłopaka. Chciała mieć jakąś
cząstkę Horana przy sobie.
Na drobnej kartce papieru zapisała dla niego wiadomość. Była
krótka i zwięzła. Nie chciała dopuścić do tego, żeby zaczęła płakać. Musiała
być silna dla niej samej i dla dziecka.
‘Nie obwiniaj się. To wszystko moja wina. Proszę, nie szukaj
mnie. Klucz zostawiam pod wycieraczką. Kocham Cię, [T.I]’ ~ zgięła kartkę
papieru i zapieczętowała jego imieniem. Postawiła arkusz papieru na stole i
ostatni raz rozejrzała się po
pomieszczeniu. Opuściła dom i odłożyła drobne kawałki metalu pod tworzywem
służącym do wycierania doń brudnych butów. Przejechała dłonią po framudze
białych drzwi. Delikatnie uśmiechnęła się przypominając sobie ile pięknych
chwil razem przeżyli. Ruszyła schodami w dół. Kierowca taksówki przejął od
[T.I] walizki i ulokował je w bagażniku. Usiadł na swoje miejsce za kierownicą
i spojrzał na przygnębioną kobietę.
-Gdzie jedziemy? – zapytał po chwili.
-Na lotnisko. – nie miała świadomości co robi. Już w tamtej
chwili złamała serce Blondyna, które tak bardzo
ją kochało. To było pewne,
bowiem Niall tego samego dnia miał w planie zaprosić swoją dziewczynę do
przytulnej restauracji gdzie miał zamiar szeptać jej ciepłe słówka, aż w końcu poprosić
ją o rękę…
*trzy lata później*
Córka [T.I] i Nialla urodziła się pierwszego marca, podobnie
jak dobry przyjaciel i idol Horana – Justin Bieber. Gdyby Blondyn dowiedział
się o tym na pewno ucieszyłby się. Niewykluczone, że poprosiłby swojego
przyjaciela, aby został chrzestnym dla małej Charlotte. Dziewczynka łudząco
była podobna do niego. Miała niebieskie oczka i brązowe, lekko podkręcane
włoski. Niall w dzieciństwie też był brunetem, nawet teraz można było dostrzec
odrosty w jego naturalnym kolorze. [T.I] potrafiła stwierdzić, że odcień włosów
chłopaka i małej dziewczynki był prawie identyczny. Mogła też śmiało
powiedzieć, że ich córka miała naprawdę śliczną twarzyczkę. Jej odrobinę
pulchniutkie policzki dodawały tylko uroku smukłej twarzy Lottie. Można by
powiedzieć, że Brunetka miała przy sobie kopię ukochanego różniącą się tylko
płcią i jak na razie wzrostem.
Po tych trzech latach, [T.I] postanowiła z powrotem
wprowadzić się do Londynu. Chciała zapewnić sobie dobrą pracę, a także
odpowiednie wykształcenie dla jej pociechy. Nie kierowała się tym, że chciała do niego
wrócić. W ogóle nie brała pod uwagę takiej opcji. Była przekonana, że już dawno
ułożył sobie życie z jakąś pięknością z telewizji. Mimo to nadal obchodził ją
jego los. Będąc w kontakcie z Danielle i Liamem co jakiś czas dowiadywała się
co się działo z jej ukochanym. Niefortunnie kilka tygodni, a może miesięcy
wcześniej wszystko się urwało. Ani Peazer, ani Payne nie kontaktowali się z
[T.I]. Nie miała więc pojęcia co dzieje się u nich w życiu. Chciała to
nadrobić. Chociaż naprawić kontakt z dwójką tych osób.
*
Miesiąc później dziewczyna wraz ze swoją córką spacerowały
ulicami Londynu. Mała Lottie z uśmiechem na twarzy i ulubioną maskotką w rączce
szła obok swojej mamy, która z podziwem obserwowała zmiany, które zaszły
podczas jej nieobecności w stolicy Anglii. Nogi zaniosły je pod drzwi
przyjaciółki Brunetki. Pomogła Charlotte wejść po dość wysokich schodkach i po
chwili już obie stanęły pod drzwiami domu Danielle. Mała zapukała swoimi
drobnymi rączkami w drzwi i szeroko uśmiechnęła się dumna ze swojego czynu. Dla
pewności [T.I] jeszcze raz zapukała do drzwi. Usłyszała w środku odgłos
deptania po panelach. Uśmiechnęła się delikatnie i przygotowała się na
stanięcie twarzą w twarz z Peazer po długich trzech latach. Dziewczyna o
pięknych, brązowych lokach otworzyła drzwi do mieszkania. Przez dłuższą chwilę
nie potrafiła zrozumieć co się dzieje. Jednak po pewnym czasie otrząsnęła się i
mocno przytuliła do siebie chudą Brunetkę. Zaprosiła obie do środka. Wizyta u
Danielle nie należała do tych długich. Po niecałych piętnastu
minutach rozmowy
[T.I] w pośpiechu wybiegła z mieszkania przyjaciółki i pognała do miejskiego
szpitala, gdzie po wypadku samochodowym, w śpiączce leżał jej ukochany
żarłoczny Blondyn.
*
Codziennie przesiadywała przy jego łóżku. Przez prawie całą
dobę czuwała zaraz obok chłopaka i trzymała jego dłoń. Dużo też do niego
mówiła, to podobno pomagało. Opowiadała mu różne historie, wspominała chwile w
których byli razem, ale on nie dawał jej ani jednego znaku. Działo się tak
przez prawie cały następny miesiąc. Kiedy już dziewczyna straciła nadzieję na jego
powrót stał się cud. Podczas gdy [T.I] usnęła obok niego on obudził się ze
śpiączki. Niepewnie otworzył swoje
powieki pozwalając źrenicą przyzwyczaić się do ilości światła. Spojrzał w swoją
prawą stronę i dostrzegł śpiącą czwórkę jego największych przyjaciół.
Odwracając głowę w przeciwną stronę nie mógł się nadziwić. To właśnie tam
zobaczył dziewczynę jego marzeń, która odeszła od niego trzy lata wstecz. Nie
potrafił w to uwierzyć, że po tak długim czasie nareszcie mógł chwycić jej
dłoń. Nie powstrzymał swojego pragnienia i trochę za mocno ścisną jej rękę.
Dziewczyna momentalnie ocknęła się. Spojrzała na niego. Od tak bardzo dawna
mogła nareszcie zatonąć w jego oczach. Na twarz Irlandczyka wkradł się
delikatny uśmiech, [T.I] w ogóle nie była w stanie ocenić co się dzieje.
Myślała, że jej się to śni. Że to piękny sen z którego zaraz się obudzi.
wraz z Danielle. Podbiegła do dziewczyny i mocno wtuliła się w ramiona matki.
-Gdzie byłaś mamusiu? – zapytała cieniutkim głosikiem.
-Byłam cały czas tutaj, kochanie. Idź jeszcze na chwilkę z
ciocią i z wujkami. Mamusia musi porozmawiać.
-Do widzenia plosze pana. – zwróciła się z uśmiechem do
Nialla, który ze zdziwieniem i zaskoczeniem przyglądał się całej zaistniałej
sytuacji. Gdy wszyscy wyszli jeszcze przez długą chwilę panowała cisza. Zamącił
ją dopiero melodyjny głos z irlandzkim akcentem.
-A więc to twoja córka. – odparł zawiedziony. – Ma bardzo
ładną twarz. Wiem po kim odziedziczyła urodę. Twój mąż jest szczęściarzem mając
u boku dwie wspaniałe kobiety. – odparł, spuszczając przy tym głowę.
-Nie mam męża. Nigdy nie miałam. – odparła ze spokojem w
głosie.
-Jak to?
-Od trzech lat nie byłam w żadnym związku. – odparła
niepewnie spoglądając w jego oczy. Chłopak nie odzywał się. Analizował to co
właśnie usłyszał. Musiał ułożyć sobie w głowie, bo ta informacja nie docierała
do niego. W końcu zrozumiała. Jego źrenice powiększyły się. Nie potrafił
uwierzyć. Musiał się upewnić.
-Co to oznacza? – przełknął ślinę, która tylko zawadzała.
Dziewczynie nie dane było odpowiedzieć na jego pytanie. Do sali chorych wszedł
lekarz, który zajmował się leczeniem Nialla. Poprosił [T.I] o opuszczenie
pomieszczenia w celu przepadania pacjenta.
W żaden sposób nie protestując Brunetka wyszła na korytarz. Podeszła do
automatu z kawą. Kupiła jedną i po chwili powoli starała się upijać po łyku.
Napój miał pomóc pobudzić ją, ożywić. Wiedziała, że potrzebuje energii. I to w
bardzo wielkiej dawce.
*dwa tygodnie później*
Weszli razem do jego domu. Ona niosła kilka jego rzeczy, a
on starał w wolny sposób przemieszczać się o
kulach do przodu. Nie był
przyzwyczajony do takiego trybu przemieszczania się, jednak to był warunek,
żeby mógł opuścić szpitalne mury. Umówili się z przyjaciółmi, że przyjdą
odwiedzić Blondyna za godzinę od momentu wypisania go ze szpitala. Chłopak
cieszył się, że tak bardzo się nim przejmują. W szczególności zadowalała go
świadomość, że ona jest przy nim, że dba o niego.
Zmęczony usiadł na kanapie i napajał się domowym powietrzem.
Odstawił kule gdzieś na bok i oparł głowę o zagłówek tylko na chwilę
przymykając powieki.
-Chcesz się czegoś napić? – usłyszał melodyjny głos
dziewczyny. Spojrzał w kierunku, z którego dochodził jej głos. Delikatnie
uśmiechnął się i pokiwał przecząco głową. – To może czegoś potrzebujesz?
-Jest takie coś…
-Co to takiego? – zapytała z chęcią pomocy.
-Chodź tu do mnie. – powiedział poklepując miejsce obok
siebie. [T.I] podeszła bliżej i zajęła miejsce po jego lewej stronie. Odwróciła
głowę w stronę Nialla. Poczuła jego oddech na swoich policzkach. Był bardzo
blisko niej. -Ty jesteś tym czego potrzebuję. – odpowiedział zaczesując jedno
pasmo jej włosów za ucho. Brunetka jedynie delikatnie się uśmiechnęła. Nie
miała pojęcia co ma mu odpowiedzieć. Wiedziała już na sto procent, że wybaczył
jej odejście. Zapomniał o tych trzech latach rozłąki. – Wrócisz do mnie? – po
raz kolejny miała pustkę w głowie. Chciała tego bardzo. To była jedyna rzecz,
której pragnęła przez ostatnie kilka lat. Tęskniła za jego uściskami,
pocałunkami i za samą obecnością chłopaka. W odpowiedzi jej usta przybliżyły
się do warg Nialla. Złożyła czuły pocałunek na nich. Horan odwzajemnił
pocałunek i otoczył dziewczynę jednym ze swoich ramion. Gdy tylko oderwali się
od siebie [T.I] bez namysłu wtuliła się w jego tors. – Tęskniłem za tobą. –
wyszeptał jej do ucha.
-Ja też tęskniłam. – jej głos przytłumiony został przez
koszulkę chłopaka.
-Proszę, nie odchodź już ode mnie. To za bardzo boli.
-Obiecuję ci, że zostanę do końca życia. Razem wychowamy
Charlotte. Wspólnie będziemy cieszyć się naszymi wnukami. – podniosła głowę do
góry tak, aby mogła spojrzeć w jego niebieskie tęczówki. – Razem się
zestarzejemy.
-Dajesz słowo? – [T.I] ponownie złączyła ich usta w
pocałunku. Tym razem trwało to znacznie dłużej niż wcześniej. Rozkoszowali się
sobą. Cieszyli się swoją obecnością. – Kocham cię.
-Ja też cię kocham.
tak jak Wam wcześniej mówiłam, dzisiaj imagin z Niallem.
to taki prezent dla mnie od siebie. xd
wiem że dziwnie brzmi, ale po prostu tak celebruje swoje urodziny.
piszę zboczone imaginy z Niallem.:3
*
mam nadzieję, że Wam się spodobał.
jest dość długi, więc myślę, że powinniście być zadowoleni.:)
10+ komentarzy = next imagine.;)
*
zachęcam Was do przeczytania mojego twitlongera.:)