Łączna liczba wyświetleń

sobota, 10 listopada 2012

#44 Niall PART~4~

jedno wielkie so sorry i wyjaśnienie poniżej.
enjoy.♥

#44


Byłam niesamowicie zadowolona z tej wiadomości.  Nie trudno domyślić się dlaczego…
*
Usłyszałam dzwonek do drzwi wejściowych. Jako iż byłam sama w domu szybko pobiegłam aby je otworzyć. Za brązowym prostokątem ujrzałam Niallerka. Był uśmiechnięty od ucha do ucha.
-Wesołych Walentynek. – powiedział po czym wszedł do domu. Zamknął drzwi za sobą i ucałował czule moje usta.
-Ah, jak ten dzień wspaniale się zapowiada. – powiedziałam przytulając się do niego.
-Zapomniałbym! Mam coś dla ciebie. – powiedział i wyciągnął z kurtki średniej wielkości pluszowego misia trzymającego serduszko.
-Aww. Jesteś kochany. Dziękuję. Nie trzeba było. – ucałowałam go w policzek. – Ja też dla ciebie coś mam.
Szybkim krokiem udałam się do kuchni i przyniosłam lizaka w kształcie serca.
-Trochę skromnie w porównaniu do tego małego słodziaka, ale…
-To najlepszy walentynkowy prezent jaki mógłbym sobie wymarzyć. – zachłannie wpił się w moje usta. Ten facet to spełnienie moich najskrytszych marzeń. Od naszej pierwszej rozmowy minęło tylko kilka miesięcy. Przez ten czas odkryłam co to naprawdę znaczy być kochanym i co to znaczy kochać kogoś tak mocno jak Nialla. Jego każdy dotyk powodował u mnie dreszcz, każdy uśmiech trans z którego nie potrafiłam wypaść. Kochałam patrzeć w jego oczy, w których to niejednokrotnie tonęłam. Walentynki to niby dzień w ciągu którego wyznaje się miłość swojej ukochanej lub swojemu ukochanemu. Jak dla mnie swoje uczucia powinno wyznawać się codziennie. Codziennie oznajmiać swojej drugiej połówce, że się ją kocha. Każdego dnia wyznawać jak ważna jest dla tej osoby. On robił to po kilka razy dziennie. Często nawet w najmniej odpowiednich momentach. Kochałam w nim to.
-Musimy już jechać. – odpowiedziałam smutno.
-A nie możemy jeszcze chwili sobie tu postać? – zapytał obejmując moje ciało swoimi rękami.
-Bardzo bym chciała, ale wiesz że to nie ode mnie zależy. – pogładziłam go po policzku.
-To w takim razie może po ognisku pojedziemy do mnie. Moich rodziców nie będzie i może uczcilibyśmy ten dzisiejszy dzień. Hmm? Co ty na to? – zaproponował. Odpowiedziałam mu czułym pocałunkiem w usta. – To znaczy że się zgadzasz?
*
-No to co panowie, po piwku? – wykrzyknął Gary. No tak. Nie zależny mi na jego czułościach, ale chociaż w walentynki mógłby się powstrzymać od piwa czy innych używek.
-Ja podziękuję. Ktoś musi was potem odwieźć do domu. – usłyszałam ten anielski głos. Odwróciłam się w jego stronę i posłałam mu uśmiech, który natychmiastowo odwzajemnił.
-No trudno. Wypijemy za ciebie. – no przecież. Jakby mogło się zmarnować?! – Zdrówko!
Było do przewidzenia, że nie skończy się na jednym. Tego dnia alkohol lał się w nieskończoność. Można było odczuć, że Gary jest już delikatnie wstawiony.
-Coś ogieniek przygasa. – bełkotał Jake.
-Pójdę może po drewno. – zaproponował Blondyn.
-Ja ci pomogę. – wyrwałam się z objęcia mojego chłopaka. – Zaraz wracamy.
Szliśmy jak najdalej w las, tak aby chociaż na kilka minut oderwać się od całej tej bandy.
~Oczami Nialla~
Upewniłem się, że na pewno nikt za nami nie idzie. Przycisnąłem dziewczynę do najbliższego drzewa i zachłannie wpiłem się w jej wargi. Pragnąłem jej tu i teraz. Podczas całego tego ogniska powstrzymywałem się od pocałowania jej. Teraz nareszcie mogłem to zrobić. Wykorzystałem sytuację.  Każde dotknięcie jej ust prowokowało mnie do dalszych czynów. Nie potrafiłem czekać do wieczora. Mój język walczył zacięcie z jej językiem. Nie chciałem tego kończyć, ale reszta by nabrała podejrzeń, że tak długo nas nie ma. Odrywając się od ust dziewczyny zobaczyłem na jej twarzy uśmiech. [T.I] przybliżyła swoją twarz do mojej. Złożyła delikatny pocałunek na moim policzku.
-Kocham cię. – wyszeptała, a ja całej siły przytuliłem się do niej. Nie chciałem jej wypuszczać z uścisku. Byłem szczęśliwy. Niezmiernie szczęśliwy.
-Ja ciebie mocniej księżniczko. – odpowiedziałem po chwili.
~Oczami [T.I]~
Od tamtego momentu wiedziałam, że pomiędzy mną a Garym musi się ta cała szopka zakończyć. Chciałam aby świat dowiedział się o mnie i Horanie. Żeby ludzie widzieli jacy jesteśmy szczęśliwi i zakochani…
Szybkim ruchem zgarnęliśmy z ziemi jakieś patyki i małe kawałki drewna oraz kory. Wolnym krokiem zmierzaliśmy do miejsca naszego ogniska. Cały czas rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Czyli norma. Brakowało jedynie naszych pocałunków, ale nie mogliśmy na to pozwolić w tej chwili. Wyszliśmy na małą polankę gdzie siedzieli wszyscy. Usiadłam z powrotem obok  Garyego. Ten zaczął całować mnie po szyi. Brzydził mnie odór alkoholu dochodzący z jego ust. Starałam się wyrwać. Nie potrafiłam.
-To my wrócimy za niedługo. – powiedział chłopak i zaczął ciągnąć mnie za rękę.
-Nigdzie nie idę. – powiedziałam i szybkim ruchu uwolniłam swój nadgarstek z  dłoni Szatyna.
-No chodź mała. Pójdziemy się zabawić. – znowu zacisnął swoje ręce na moich.
-Zostaw ją. – powiedział Niall unosząc ton. – Nie jest twoją własnością.
-A ty co Don Juanie pieprzony? Może ty byś chciał się pobzykać z nią. Myślisz że nie wiem co robiliście na każdej przerwie śniadaniowej. Uważasz że jestem na tyle głupi, żeby nie zauważyć że bez skrupułów posuwasz moją dziewczynę. – Gary zaczął zbliżyć się do Nialla. – Jesteś w błędzie. Skojarzyłem wszystkie fakty ostatnio. Wszystkie te wasze wspólne lekcje chemii, opuszczanie stołówki szkolnej w praktycznie tym samym czasie. Zmiany nastrojów [T.I], na lepszy, gdy zaczynałem mówić o tobie, twoje ciągłe pytania jak ona się czuje i miewa. Miałem cię za kumpla, a ciebie za uczciwą. –skierował te słowa do mnie. – A teraz… Teraz to ty jesteś zdrajcą, a ty zwykłą dziwką, która puszcza się na prawo i lewo. – wtedy Horan z całej swojej siły uderzył Garyego z pięści. Chłopakowi zaczęła lecieć krew z nosa. Pogładził się delikatnie po bolącym miejscu.
-Nie masz prawa jej tak nazywać! – ożywił się Irlandczyk.
-Ah tak… - Gary wymierzył cios w Nialla. – Nadal tak uważasz?! – dołożył mu jeszcze raz. Zaczęłam krzyczeć żeby przestał. Widziałam ile bólu sprawia Blondynowi. To zadziałało jak komenda dla Szatyna. Pociągnął Niallowi z kolanka w brzuch. Horan zwijał się z bólu. Zaczęłam płakać. Mój, już w tamtym momencie były, chłopak pociągnął mnie i pchną mną w Nialla. Ostatkami sił Blondyn złapał mnie i objął ramieniem. – Idź. Idź do niego i pieprz się z nim dziwko!  - Irlandczyk puścił mnie i rzucił się z pięściami na Garyego. Tamten za każdym razem oddawał mu ze zdwojoną siłą.
-Ty gnoju! – krzyknął mój ex. Przewrócił słabszego od siebie Niallera na ziemię i bez podstawnie kopnął go w brzuch. Zrobił to dwa razy. Nie potrafiłam patrzeć tak dalej jak kopie mojego ukochanego. Odepchnęłam Garyego i powoli pomogłam wstać Blondynowi. Prowadziłam go do auta. Usadowiłam chłopaka na miejscu dla pasażera i czym prędzej chciałam usiąść za kierownicą.
 – Tak. Jedź z nim. Najlepiej do jego domu. Prosto do łóżka tego frajera.– nie obchodził mnie jego zdanie o mnie, ale gdy nazwał Nialla frajerem coś we mnie wybuchnęło. Podeszłam do niego i przywaliłam mu z liścia prosto w policzek. Na sam koniec pokazałam mu środkowy palec i pognałam samochodem do najbliższego szpitala.
*
Cała się trzęsłam. Nerwowo czekałam na korytarzu czekając aż Niall opuści pokój lekarski. Nie potrafiłam znaleźć sobie miejsca. Co chwilę przemieszczałam się z jednego miejsca na drugie. Moje dłonie były wilgotne od potu, a twarz  mokra od łez, które nieustannie spływały po moich policzkach. To przeze mnie Blondyn został pobity.
Drzwi do gabinetu uchyliły się. Z niego wyszedł kuśtykający Horan z kartką w ręku, z bandażem na ramieniu i ze szwami na skroni.
-Panie Horan proszę następnym razem nie wdawać się w bójki. Proszę zażyć to lekarstwo w razie silnego bólu. Powinno pomóc. – lekarz oznajmił spokojnym głosem.
-Dobrze panie doktorze. Dobranoc.
-Boże, Niall wszystko w porządku? Przepraszam cię. To wszystko moja wina. Gdyby nie ja, nie cierpiałbyś tak. – chłopak ujął moją dłoń, splótł nasz palce razem i uśmiechnął się pogodnie.

-Wracajmy do domu. – oznajmił.

bardzo, ale to bardzo Was przepraszam że tak bez uprzedzenia nieczego nie dodawałam, ale we wtorek moja mama dostała kartkę z ocenami cząstkowymi.
co tu dużo mówić. była zła i dostałam szlaban na komputer aż nie poprawię ocen.
więc w tym czasie jakiekolwiek imaginy będę dodawała wyłącznie w weekendy, bo tylko wtedy mam zielone światło.
SO SORRY GUYS! I LOVE YOU SO MUCH! ♥
*
no to mamy już koniec tego imaginu z Niallem.
mam nadzieję, że takie coś Was satysfakcjonuje.: )
piszcie jak Wam się podobało.;*
10+ komentarzy= next imagine. : )
*
przepraszam za wszelkie błędy.;3 x
zmęczenie po szkole daje znaki. 
a to był wyjątkowo ciężki tydzień.
co chwilę jakaś karktówka, sprawdzian lub wypracowanie. 
ale dałam radę.: )



14 komentarzy:

  1. jaka świetna i cudowna część! czekam na więcej z niecierpliwością! *.* <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne aaa , alee miałam podjarke haha :) Genialnie piszesz :*

    http://lovesandfriend.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Więcej !!!
    Ale świetne ;D
    Prosze o śmiesznego z Lou ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Super , super , super !

    OdpowiedzUsuń
  5. świetne <33 najbardziej lubię te częściowe !! dziewczyno masz wielki talent ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest cudowny naprawdę ten imagin jest piękny

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże, brak słów przepiękny ! < 333 Proszę dodaj dziś kolejną częśc błagam < 333

    OdpowiedzUsuń
  8. Najlepszy z najlepszych ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. wpadłam przez przypadek i przeczytałam tylko ten 4-częściowy imagin z Niallem, ale spodobał mi się twój styl pisania i wiem ,że zostanę na dłużej ;**
    obiecuję wszystko nadrobić ;pp
    hymnm pomysł na imagin świetny i czekam z niecierpliwością na kolejny ;d
    jeśli chcesz wpadaj do mnie, choć to nie blog o one direction, których uwielbiam <3
    pozdrawiam ;*** hid.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. *,* no jaram się .
    awwww , no po prostu się jaram , no jaram no .
    ; 3
    http://makethislifeeasier.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń