jedno wielkie so sorry i wyjaśnienie poniżej.
enjoy.♥
#44
Byłam niesamowicie zadowolona z tej wiadomości. Nie trudno domyślić się dlaczego…
*
Usłyszałam dzwonek do drzwi wejściowych. Jako iż byłam sama
w domu szybko pobiegłam aby je otworzyć. Za brązowym prostokątem ujrzałam
Niallerka. Był uśmiechnięty od ucha do ucha.
-Wesołych Walentynek. – powiedział po czym wszedł do domu.
Zamknął drzwi za sobą i ucałował czule moje usta.
-Ah, jak ten dzień wspaniale się zapowiada. – powiedziałam
przytulając się do niego.
-Zapomniałbym! Mam coś dla ciebie. – powiedział i wyciągnął
z kurtki średniej wielkości pluszowego misia trzymającego serduszko.
-Aww. Jesteś kochany. Dziękuję. Nie trzeba było. –
ucałowałam go w policzek. – Ja też dla ciebie coś mam.
Szybkim krokiem udałam się do kuchni i przyniosłam lizaka w
kształcie serca.
-Trochę skromnie w porównaniu do tego małego słodziaka, ale…
-To najlepszy walentynkowy prezent jaki mógłbym sobie
wymarzyć. – zachłannie wpił się w moje usta. Ten facet to spełnienie moich
najskrytszych marzeń. Od naszej pierwszej rozmowy minęło tylko kilka miesięcy.
Przez ten czas odkryłam co to naprawdę znaczy być kochanym i co to znaczy
kochać kogoś tak mocno jak Nialla. Jego każdy dotyk powodował u mnie dreszcz,
każdy uśmiech trans z którego nie potrafiłam wypaść. Kochałam patrzeć w jego
oczy, w których to niejednokrotnie tonęłam. Walentynki to niby dzień w ciągu
którego wyznaje się miłość swojej ukochanej lub swojemu ukochanemu. Jak dla
mnie swoje uczucia powinno wyznawać się codziennie. Codziennie oznajmiać swojej
drugiej połówce, że się ją kocha. Każdego dnia wyznawać jak ważna jest dla tej
osoby. On robił to po kilka razy dziennie. Często nawet w najmniej odpowiednich
momentach. Kochałam w nim to.
-Musimy już jechać. – odpowiedziałam smutno.
-A nie możemy jeszcze chwili sobie tu postać? – zapytał
obejmując moje ciało swoimi rękami.
-Bardzo bym chciała, ale wiesz że to nie ode mnie zależy. –
pogładziłam go po policzku.
-To w takim razie może po ognisku pojedziemy do mnie. Moich
rodziców nie będzie i może uczcilibyśmy ten dzisiejszy dzień. Hmm? Co ty na to?
– zaproponował. Odpowiedziałam mu czułym pocałunkiem w usta. – To znaczy że się
zgadzasz?
*
-No to co panowie, po piwku? – wykrzyknął Gary. No tak. Nie zależny
mi na jego czułościach, ale chociaż w walentynki mógłby się powstrzymać od piwa
czy innych używek.
-Ja podziękuję. Ktoś musi was potem odwieźć do domu. –
usłyszałam ten anielski głos. Odwróciłam się w jego stronę i posłałam mu
uśmiech, który natychmiastowo odwzajemnił.
-No trudno. Wypijemy za ciebie. – no przecież. Jakby mogło
się zmarnować?! – Zdrówko!
Było do przewidzenia, że nie skończy się na jednym. Tego
dnia alkohol lał się w nieskończoność. Można było odczuć, że Gary jest już
delikatnie wstawiony.
-Coś ogieniek przygasa. – bełkotał Jake.
-Pójdę może po drewno. – zaproponował Blondyn.
-Ja ci pomogę. – wyrwałam się z objęcia mojego chłopaka. –
Zaraz wracamy.
Szliśmy jak najdalej w las, tak aby chociaż na kilka minut
oderwać się od całej tej bandy.
~Oczami Nialla~
Upewniłem się, że na pewno nikt za nami nie idzie.
Przycisnąłem dziewczynę do najbliższego drzewa i zachłannie wpiłem się w jej
wargi. Pragnąłem jej tu i teraz. Podczas całego tego ogniska powstrzymywałem
się od pocałowania jej. Teraz nareszcie mogłem to zrobić. Wykorzystałem
sytuację. Każde dotknięcie jej ust
prowokowało mnie do dalszych czynów. Nie potrafiłem czekać do wieczora. Mój
język walczył zacięcie z jej językiem. Nie chciałem tego kończyć, ale reszta by
nabrała podejrzeń, że tak długo nas nie ma. Odrywając się od ust dziewczyny
zobaczyłem na jej twarzy uśmiech. [T.I] przybliżyła swoją twarz do mojej.
Złożyła delikatny pocałunek na moim policzku.
-Kocham cię. – wyszeptała, a ja całej siły przytuliłem się
do niej. Nie chciałem jej wypuszczać z uścisku. Byłem szczęśliwy. Niezmiernie
szczęśliwy.
-Ja ciebie mocniej księżniczko. – odpowiedziałem po chwili.
~Oczami [T.I]~
Od tamtego momentu wiedziałam, że pomiędzy mną a Garym musi
się ta cała szopka zakończyć. Chciałam aby świat dowiedział się o mnie i
Horanie. Żeby ludzie widzieli jacy jesteśmy szczęśliwi i zakochani…
Szybkim ruchem zgarnęliśmy z ziemi jakieś patyki i małe
kawałki drewna oraz kory. Wolnym krokiem zmierzaliśmy do miejsca naszego
ogniska. Cały czas rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Czyli norma. Brakowało jedynie
naszych pocałunków, ale nie mogliśmy na to pozwolić w tej chwili. Wyszliśmy na
małą polankę gdzie siedzieli wszyscy. Usiadłam z powrotem obok Garyego. Ten zaczął całować mnie po szyi.
Brzydził mnie odór alkoholu dochodzący z jego ust. Starałam się wyrwać. Nie
potrafiłam.
-To my wrócimy za niedługo. – powiedział chłopak i zaczął
ciągnąć mnie za rękę.
-Nigdzie nie idę. – powiedziałam i szybkim ruchu uwolniłam
swój nadgarstek z dłoni Szatyna.
-No chodź mała. Pójdziemy się zabawić. – znowu zacisnął
swoje ręce na moich.
-Zostaw ją. – powiedział Niall unosząc ton. – Nie jest twoją
własnością.
-A ty co Don Juanie pieprzony? Może ty byś chciał się pobzykać
z nią. Myślisz że nie wiem co robiliście na każdej przerwie śniadaniowej.
Uważasz że jestem na tyle głupi, żeby nie zauważyć że bez skrupułów posuwasz
moją dziewczynę. – Gary zaczął zbliżyć się do Nialla. – Jesteś w błędzie.
Skojarzyłem wszystkie fakty ostatnio. Wszystkie te wasze wspólne lekcje chemii,
opuszczanie stołówki szkolnej w praktycznie tym samym czasie. Zmiany nastrojów
[T.I], na lepszy, gdy zaczynałem mówić o tobie, twoje ciągłe pytania jak ona
się czuje i miewa. Miałem cię za kumpla, a ciebie za uczciwą. –skierował te
słowa do mnie. – A teraz… Teraz to ty jesteś zdrajcą, a ty zwykłą dziwką, która
puszcza się na prawo i lewo. – wtedy Horan z całej swojej siły uderzył Garyego
z pięści. Chłopakowi zaczęła lecieć krew z nosa. Pogładził się delikatnie po
bolącym miejscu.
-Nie masz prawa jej tak nazywać! – ożywił się Irlandczyk.
-Ah tak… - Gary wymierzył cios w Nialla. – Nadal tak
uważasz?! – dołożył mu jeszcze raz. Zaczęłam krzyczeć żeby przestał. Widziałam
ile bólu sprawia Blondynowi. To zadziałało jak komenda dla Szatyna. Pociągnął
Niallowi z kolanka w brzuch. Horan zwijał się z bólu. Zaczęłam płakać. Mój, już
w tamtym momencie były, chłopak pociągnął mnie i pchną mną w Nialla. Ostatkami
sił Blondyn złapał mnie i objął ramieniem. – Idź. Idź do niego i pieprz się z nim
dziwko! - Irlandczyk puścił mnie i
rzucił się z pięściami na Garyego. Tamten za każdym razem oddawał mu ze
zdwojoną siłą.
-Ty gnoju! – krzyknął mój ex. Przewrócił słabszego od siebie
Niallera na ziemię i bez podstawnie kopnął go w brzuch. Zrobił to dwa razy. Nie
potrafiłam patrzeć tak dalej jak kopie mojego ukochanego. Odepchnęłam Garyego i
powoli pomogłam wstać Blondynowi. Prowadziłam go do auta. Usadowiłam chłopaka
na miejscu dla pasażera i czym prędzej chciałam usiąść za kierownicą.
– Tak. Jedź z nim. Najlepiej
do jego domu. Prosto do łóżka tego frajera.– nie obchodził mnie jego zdanie o
mnie, ale gdy nazwał Nialla frajerem coś we mnie wybuchnęło. Podeszłam do niego
i przywaliłam mu z liścia prosto w policzek. Na sam koniec pokazałam mu
środkowy palec i pognałam samochodem do najbliższego szpitala.
*
Cała się trzęsłam. Nerwowo czekałam na korytarzu czekając aż
Niall opuści pokój lekarski. Nie potrafiłam znaleźć sobie miejsca. Co chwilę
przemieszczałam się z jednego miejsca na drugie. Moje dłonie były wilgotne od
potu, a twarz mokra od łez, które
nieustannie spływały po moich policzkach. To przeze mnie Blondyn został pobity.
Drzwi do gabinetu uchyliły się. Z niego wyszedł kuśtykający
Horan z kartką w ręku, z bandażem na ramieniu i ze szwami na skroni.
-Panie Horan proszę następnym razem nie wdawać się w bójki.
Proszę zażyć to lekarstwo w razie silnego bólu. Powinno pomóc. – lekarz
oznajmił spokojnym głosem.
-Dobrze panie doktorze. Dobranoc.
-Boże, Niall wszystko w porządku? Przepraszam cię. To
wszystko moja wina. Gdyby nie ja, nie cierpiałbyś tak. – chłopak ujął moją dłoń,
splótł nasz palce razem i uśmiechnął się pogodnie.
-Wracajmy do domu. – oznajmił.
bardzo, ale to bardzo Was przepraszam że tak bez uprzedzenia nieczego nie dodawałam, ale we wtorek moja mama dostała kartkę z ocenami cząstkowymi.
co tu dużo mówić. była zła i dostałam szlaban na komputer aż nie poprawię ocen.
więc w tym czasie jakiekolwiek imaginy będę dodawała wyłącznie w weekendy, bo tylko wtedy mam zielone światło.
SO SORRY GUYS! I LOVE YOU SO MUCH! ♥
*
no to mamy już koniec tego imaginu z Niallem.
mam nadzieję, że takie coś Was satysfakcjonuje.: )
piszcie jak Wam się podobało.;*
10+ komentarzy= next imagine. : )
*
przepraszam za wszelkie błędy.;3 x
zmęczenie po szkole daje znaki.
a to był wyjątkowo ciężki tydzień.
co chwilę jakaś karktówka, sprawdzian lub wypracowanie.
ale dałam radę.: )
jaka świetna i cudowna część! czekam na więcej z niecierpliwością! *.* <3
OdpowiedzUsuńKOCham <333
OdpowiedzUsuńŚwietne aaa , alee miałam podjarke haha :) Genialnie piszesz :*
OdpowiedzUsuńhttp://lovesandfriend.blogspot.com/
Więcej !!!
OdpowiedzUsuńAle świetne ;D
Prosze o śmiesznego z Lou ;3
Super , super , super !
OdpowiedzUsuńświetne <33 najbardziej lubię te częściowe !! dziewczyno masz wielki talent ;**
OdpowiedzUsuńJest cudowny naprawdę ten imagin jest piękny
OdpowiedzUsuńBoże, brak słów przepiękny ! < 333 Proszę dodaj dziś kolejną częśc błagam < 333
OdpowiedzUsuńCudne!!!!
OdpowiedzUsuńNajlepszy z najlepszych ! ;*
OdpowiedzUsuńZajebisty
OdpowiedzUsuńświetne ;D
OdpowiedzUsuńwpadłam przez przypadek i przeczytałam tylko ten 4-częściowy imagin z Niallem, ale spodobał mi się twój styl pisania i wiem ,że zostanę na dłużej ;**
OdpowiedzUsuńobiecuję wszystko nadrobić ;pp
hymnm pomysł na imagin świetny i czekam z niecierpliwością na kolejny ;d
jeśli chcesz wpadaj do mnie, choć to nie blog o one direction, których uwielbiam <3
pozdrawiam ;*** hid.bloog.pl
*,* no jaram się .
OdpowiedzUsuńawwww , no po prostu się jaram , no jaram no .
; 3
http://makethislifeeasier.blogspot.com/