Łączna liczba wyświetleń

sobota, 25 maja 2013

#108 Louis.

#108

Wspomnienia. To najlepsze czym mogliśmy być obdarowani. To najlepszy środek pocieszający i w pewnym stopniu odurzający. Wspaniale jest czasami usiąść w towarzystwie znajomej osoby i powspominać stare dobre czasy. Każdy człowiek pamięta takie wydarzenie, które z chęcią będzie opowiadał innym. Nie wierzę, że ktoś nie posiada wspomnień. Musiałby chyba nie wychodzić w ogóle z domu.
*
-A pamiętasz jak się poznaliśmy? – zaśmiałam się sama do siebie. – Głupie pytanie. Takiej ciapy jak ja chyba nigdy nie spotkałeś.

‘ Stałeś w kolejce po swoje zamówienie. Było upalnie, a ty chciałeś się ochłodzić. Zamówiłeś sobie orzeźwiającego shakea mango. Tylko taki miał tak bardzo intensywny pomarańczowy kolor. Obserwowałam cię od dłuższego czasu. Chciałam jakoś podejść. Zagadać do ciebie. Byłam bardzo śmiałą osobą, więc pierwsza rozmowa, z cholernie przystojnym mężczyzną takim, jak ty, nie była dla mnie problemem. Widząc, że stoisz już przy samej ladzie postanowiłam działaś. Odeszłam od swojego stolika. Zmierzałam w twoim kierunku bardzo pewnym krokiem. Na twarzy widniał szeroki i zadziorny uśmieszek. Chciałam wypaść jak najlepiej. Przez nie uwagę, która w tamtym momencie była skupiona całkowicie na tobie, wpadłam na chłopaka z tacką w ręku. Nic strasznego się nie stało. Tylko cola się rozlała. Ty wciąż nie patrzyłeś się na mnie. W ogóle nie interesowało cię co działo się dookoła. Przeprosiłam Szatyna i ruszyłam w dalszą drogę do ciebie. Pech tak chciał, że odwróciłeś się nie w tym momencie co trzeba było. Twoje zamówienie wylądowało na mojej ulubionej turkusowej bluzce, która po tym incydencie powędrowała do kosza.
Przekląłeś cicho pod nosem i wtedy spojrzałeś na mnie. Twoje usta samoistnie się otworzyły. Spoglądałeś na mnie jak na kogoś wyjątkowego. A pomyśleć, że byłam tylko zwykłą dziewczyną w shakeiem na koszulce. Uśmiechnąłeś się delikatnie i sięgnąłeś po chusteczki.
-Nic ci nie jest? – zapytałeś po chwili.
-Ze mną okey, gorzej z bluzką. – zaśmiałeś się co mnie także skłoniło do chichotu.’

-Ahh, to było piękne wydarzenie. Muszę ci powiedzieć, że nie żałowałam iż ta koszulka poszła do kosza. Byłeś moim pocieszeniem na wszystko. Działałeś lepiej niż moja ulubiona czekolada z nadzieniem karmelowym. – zaśmiałam się odrobinę głośniej niż zwykle. – O! A pamiętasz jak umówiliśmy się na pierwszą randkę? Próbowałeś mi wmówić, że pracujesz w cyrku i sprzedajesz dzieciom balony w kształtach
zwierząt. Popisywałeś się wtedy przede mną i przez twoją nieuwagę wpadłeś na kontener ze śmieciami. Z tobą było zabawnie. Zawsze. Podczas naszego ślubu, zaręczyny z resztą też były niczego sobie. Ale gdy rodziła się Molly… - znów wydałam z siebie chichot. – Przeszedłeś samego siebie.

‘Oglądaliśmy wspólnie film, który pożyczył nam mój lekarz i doradził obejrzeć. Były w nim przedstawione reakcje mężczyzn podczas gdy ich kobiety wydawały na świat ich potomstwo. Ty cały czas nabijałeś się z tych którzy mdleli lub zaczynali płakać. Miałeś wtedy bardzo poważny wyraz twarzy. Aż za poważny jak na ciebie.
-A ty będziesz przy mnie? – zapytałam z uśmiechem.
-Oczywiście, że będę przy porodzie naszego dziecka. Nie biorę pod uwagi innej opcji. Pokażę naszemu maluchowi jakiego ma dzielnego tatę. – pogłaskał mój bardzo mocno zaokrąglony brzuch i złożył na jego wierzchu pocałunek. W tym samym momencie poczułam silny ból. Czułam jak siedzisko pode mną robi się wilgotne. Wiedziałam już na sto procent co będzie następne. Z moich ust wydobył się krzyk. Bolało bardzo mocno kiedy Molly pchała się na świat w zaskakująco szybkim tempie. Ty też zacząłeś panikować. Widziałam to po twoim wyrazie twarzy. Bałeś się. Nie wiedziałeś co masz ze sobą zrobić. Jednak pokazałeś trochę silnego ducha i otrząsnąłeś się. Zabrałeś szybko, wcześniej przygotowaną torbę, zapakowałeś na do samochodu i ruszyłeś do szpitala.
*
-Jestem przy tobie kochanie. – mówiłeś do mnie tak jakbym cię nie widziała. Może i byłam pod wpływem silnego parcia, ale moje zmysły nie szwankowały. Lekarz zapytał ciebie czy będziesz przy porodzie. Z dumnie podniesioną głową odpowiedziałeś, że nie mógłbyś tego przegapić. Wjechaliśmy na porodówkę. Czułam, że dzieciątko już wychodzi, tak bardzo to bolało. Trzymałeś moją rękę cały czas.
-Proszę podać mi znieczulenie. Nie wytrzymam! – krzyknęłam, a pielęgniarka od razu zaczęła przygotowywać sprzęt. Podniosła do góry strzykawkę i wycisnęła z niej trochę tego płynu, który był w środku. Wtedy właśnie poczułam, że nikt nie trzyma mojej ręki. Spojrzałam zdezorientowana w bok. Ty ‘ dzielny, niczego się nie bojący i nieustraszony’ ojciec i mąż leżałeś na ziemi. Zemdlałeś z tych emocji. Zupełnie tak samo jak ci mężczyźni na filmie.’

-Jakie szczęście, że w innych sprawach mogłam na ciebie liczyć. Później było już tylko lepiej. Byłeś wzorowym tatusiem dla naszych córeczek i synka.

‘Wszyscy się gdzieś spieszyli. Ty do pracy, dzieci do szkoły. Ja czekałam na was wszystkich w kuchni ze śniadaniem. Jednak żadne z was nie chciało się tam pojawić. Pierwszy przy stole był George. Zajadał się swoimi ulubionymi płatkami. Potem zeszły się nasze dziewczynki. Molly usiadła pod oknem i dokańczała robić zadanie z matematyki, a Hope zajęła miejsce obok mnie. Wtedy dopiero ty się zjawiłeś. Wszedłeś do kuchni próbując zawiązać swój krawat. Nieudolnie ci to szło, więc zbliżyłam się i wykonałam to za ciebie. Uśmiechnąłeś się i złożyłeś czuły pocałunek na moich ustach. Podszedłeś do stołu. Poczochrałeś włosy Geo, ucałowałeś czubek głowy Hope i zasiadłeś pomiędzy naszymi córkami. Spojrzałeś w zeszyt należący do najstarszej naszej pociechy i z dezaprobatą pokręciłeś głową. Pokazałeś jej w którym miejscu popełniła błąd na co ona tylko klepnęła się w głowę i wypowiedziała ‘ dziękuje tatusiu’. Przyglądałam się całej tej sytuacji z szerokim uśmiechem i cieszyłam się, że mam taką wspaniałą rodzinę.’

-To był najcudowniejszy czas mojego życia, Lou. Byłeś jego częścią więc w większej mierze się do tego przyczyniłeś. Miałam cię przy sobie ponad 50 lat. To dużo. Patrząc na przykład na Nialla i Emily, czy Zayna i Perrie. Szkoda mi było, że nie mogli się cieszyć sobą tak długo jak nam było dane. Teraz jesteś tam gdzieś na górze. Czekasz na mnie. Mam przynajmniej taką nadzieję. – zaśmiałam się cierpko i na chwilę odwróciłam głowę w innym kierunku. Po moim policzku spłynęła jedna pojedyncza łza. Znów spojrzałam na marmurową płytę oznaczoną imieniem i nazwiskiem ‘ Louis Tomlinson’ – Tęsknie za tobą. Wszyscy tęsknimy. Nie uwierzysz, ale George założył zespół. Grają razem z kolegami w jakiś klubach. Ma wspaniały głos, po tobie go odziedziczył. Hope ma już drugiego męża. Nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale łącznie mamy już siedmioro wnuków. – ponownie zaśmiałam się. – Dziękuję ci, że byłeś przy mnie przez te wszystkie lata. Dziękuję, że mamy teraz taką wspaniałą i wielką rodzinę. Tylko ciebie wśród nas brakuje.
-Mamo! Chodź musimy się już zbierać! – zza moich pleców dobiegł głos naszego syna. Podniosłam się z ławeczki, na której siedziałam. Schyliłam się ostrożnie i odłożyłam na grób jedną łososiową różę z ogrodu przy naszym domu.

-Kocham cię, kochanie. Zobaczymy się wkrótce. ~ odeszła od jego grobu, żeby tej samej nocy móc spotkać się z nim w Niebie.
hey, hey!
oto jestem z imaginem z Lou! :D
mam nadzieję, że Wam się spodoba i że wybaczycie mi jeśli pojawią się w nim jakiekolwiek błędy czy nie zrozumiałe zdania ( pisałam o 2 nad ranem) :)
*
piszcie swoje opinie poniżej.:)
10+ komentarzy = next imagine :) 

11 komentarzy:

  1. wow! to jest 'ergnuiowbdvouwbebvnsiawdahfocnaioswnfe' <3 tak dokładnie tyle jestem w stanie napisać :-)
    zatkało mnie! cudna jest ta historia :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest niesamowity. *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. przepiękny! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. nie mam słów by pisać ten imagin.
    on jest wspaniały.
    dobra robota! :3
    czekam na kolejny :)x

    OdpowiedzUsuń
  5. Piekny!!kocham twoje imaginy!!!juz nie moge sie doczekac nastepnego <3
    a jak po Londynie...jak wrazenia?? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. awwww. czekam na następny ! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Awww ale świetny <3

    http://closertotheedge1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniały i ciesze się, że wróciłaś

    OdpowiedzUsuń
  9. KOCHAM WASZEGO BLOGA !
    zapraszam na bloga o zerrie http://xzerrieforeverx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. jeju pod koniec, jak się zorientowałam o co chodziło w całym imaginie popłakałam się. :') był piękny. ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Ojjejciu.*-* Jakie to suodkie.<3 Awww.^^ Cudowny.<3 Przebilas sama siebie.:D Czekam na następny równie świetny.<3
    /Daniella.:*

    OdpowiedzUsuń