#108
Wspomnienia. To najlepsze czym mogliśmy być obdarowani. To
najlepszy środek pocieszający i w pewnym stopniu odurzający. Wspaniale jest
czasami usiąść w towarzystwie znajomej osoby i powspominać stare dobre czasy.
Każdy człowiek pamięta takie wydarzenie, które z chęcią będzie opowiadał innym.
Nie wierzę, że ktoś nie posiada wspomnień. Musiałby chyba nie wychodzić w ogóle
z domu.
*
-A pamiętasz jak się poznaliśmy? – zaśmiałam się sama do
siebie. – Głupie pytanie. Takiej ciapy jak ja chyba nigdy nie spotkałeś.

Przekląłeś cicho pod
nosem i wtedy spojrzałeś na mnie. Twoje usta samoistnie się otworzyły.
Spoglądałeś na mnie jak na kogoś wyjątkowego. A pomyśleć, że byłam tylko zwykłą
dziewczyną w shakeiem na koszulce. Uśmiechnąłeś się delikatnie i sięgnąłeś po
chusteczki.
-Nic ci nie jest? –
zapytałeś po chwili.
-Ze mną okey, gorzej z
bluzką. – zaśmiałeś się co mnie także skłoniło do chichotu.’
-Ahh, to było piękne wydarzenie. Muszę ci powiedzieć, że nie
żałowałam iż ta koszulka poszła do kosza. Byłeś moim pocieszeniem na wszystko.
Działałeś lepiej niż moja ulubiona czekolada z nadzieniem karmelowym. –
zaśmiałam się odrobinę głośniej niż zwykle. – O! A pamiętasz jak umówiliśmy się
na pierwszą randkę? Próbowałeś mi wmówić, że pracujesz w cyrku i sprzedajesz
dzieciom balony w kształtach
zwierząt. Popisywałeś się wtedy przede mną i przez
twoją nieuwagę wpadłeś na kontener ze śmieciami. Z tobą było zabawnie. Zawsze.
Podczas naszego ślubu, zaręczyny z resztą też były niczego sobie. Ale gdy
rodziła się Molly… - znów wydałam z siebie chichot. – Przeszedłeś samego
siebie.
‘Oglądaliśmy wspólnie
film, który pożyczył nam mój lekarz i doradził obejrzeć. Były w nim
przedstawione reakcje mężczyzn podczas gdy ich kobiety wydawały na świat ich
potomstwo. Ty cały czas nabijałeś się z tych którzy mdleli lub zaczynali
płakać. Miałeś wtedy bardzo poważny wyraz twarzy. Aż za poważny jak na ciebie.
-A ty będziesz przy
mnie? – zapytałam z uśmiechem.
-Oczywiście, że będę
przy porodzie naszego dziecka. Nie biorę pod uwagi innej opcji. Pokażę naszemu
maluchowi jakiego ma dzielnego tatę. – pogłaskał mój bardzo mocno zaokrąglony
brzuch i złożył na jego wierzchu pocałunek. W tym samym momencie poczułam silny
ból. Czułam jak siedzisko pode mną robi się wilgotne. Wiedziałam już na sto
procent co będzie następne. Z moich ust wydobył się krzyk. Bolało bardzo mocno
kiedy Molly pchała się na świat w zaskakująco szybkim tempie. Ty też zacząłeś
panikować. Widziałam to po twoim wyrazie twarzy. Bałeś się. Nie wiedziałeś co
masz ze sobą zrobić. Jednak pokazałeś trochę silnego ducha i otrząsnąłeś się.
Zabrałeś szybko, wcześniej przygotowaną torbę, zapakowałeś na do samochodu i
ruszyłeś do szpitala.
*
-Jestem przy tobie
kochanie. – mówiłeś do mnie tak jakbym cię nie widziała. Może i byłam pod
wpływem silnego parcia, ale moje zmysły nie szwankowały. Lekarz zapytał ciebie
czy będziesz przy porodzie. Z dumnie podniesioną głową odpowiedziałeś, że nie
mógłbyś tego przegapić. Wjechaliśmy na porodówkę. Czułam, że dzieciątko już
wychodzi, tak bardzo to bolało. Trzymałeś moją rękę cały czas.
-Proszę podać mi
znieczulenie. Nie wytrzymam! – krzyknęłam, a pielęgniarka od razu zaczęła
przygotowywać sprzęt. Podniosła do góry strzykawkę i wycisnęła z niej trochę
tego płynu, który był w środku. Wtedy właśnie poczułam, że nikt nie trzyma
mojej ręki. Spojrzałam zdezorientowana w bok. Ty ‘ dzielny, niczego się nie
bojący i nieustraszony’ ojciec i mąż leżałeś na ziemi. Zemdlałeś z tych emocji.
Zupełnie tak samo jak ci mężczyźni na filmie.’
-Jakie szczęście, że w innych sprawach mogłam na ciebie
liczyć. Później było już tylko lepiej. Byłeś wzorowym tatusiem dla naszych
córeczek i synka.
‘Wszyscy się gdzieś
spieszyli. Ty do pracy, dzieci do szkoły. Ja czekałam na was wszystkich w
kuchni ze śniadaniem. Jednak żadne z was nie chciało się tam pojawić. Pierwszy
przy stole był George. Zajadał się swoimi ulubionymi płatkami. Potem
zeszły się nasze dziewczynki. Molly usiadła pod oknem i dokańczała robić
zadanie z matematyki, a Hope zajęła miejsce obok mnie. Wtedy dopiero ty się
zjawiłeś. Wszedłeś do kuchni próbując zawiązać swój krawat. Nieudolnie ci to
szło, więc zbliżyłam się i wykonałam to za ciebie. Uśmiechnąłeś się i złożyłeś
czuły pocałunek na moich ustach. Podszedłeś do stołu. Poczochrałeś włosy Geo,
ucałowałeś czubek głowy Hope i zasiadłeś pomiędzy naszymi córkami. Spojrzałeś w
zeszyt należący do najstarszej naszej pociechy i z dezaprobatą pokręciłeś
głową. Pokazałeś jej w którym miejscu popełniła błąd na co ona tylko klepnęła
się w głowę i wypowiedziała ‘ dziękuje tatusiu’. Przyglądałam się całej tej
sytuacji z szerokim uśmiechem i cieszyłam się, że mam taką wspaniałą rodzinę.’
-To był najcudowniejszy czas mojego życia, Lou. Byłeś jego
częścią więc w większej mierze się do tego przyczyniłeś. Miałam cię przy sobie
ponad 50 lat. To dużo. Patrząc na przykład na Nialla i Emily, czy Zayna i
Perrie. Szkoda mi było, że nie mogli się cieszyć sobą tak długo jak nam było
dane. Teraz jesteś tam gdzieś na górze. Czekasz na mnie. Mam przynajmniej taką
nadzieję. – zaśmiałam się cierpko i na chwilę odwróciłam głowę w innym
kierunku. Po moim policzku spłynęła jedna pojedyncza łza. Znów spojrzałam na
marmurową płytę oznaczoną imieniem i nazwiskiem ‘ Louis Tomlinson’ – Tęsknie za
tobą. Wszyscy tęsknimy. Nie uwierzysz, ale George założył zespół. Grają razem z
kolegami w jakiś klubach. Ma wspaniały głos, po tobie go odziedziczył. Hope ma
już drugiego męża. Nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale łącznie mamy
już siedmioro wnuków. – ponownie zaśmiałam się. – Dziękuję ci, że byłeś przy
mnie przez te wszystkie lata. Dziękuję, że mamy teraz taką wspaniałą i wielką
rodzinę. Tylko ciebie wśród nas brakuje.
-Mamo! Chodź musimy się już zbierać! – zza moich pleców dobiegł
głos naszego syna. Podniosłam się z ławeczki, na której siedziałam. Schyliłam
się ostrożnie i odłożyłam na grób jedną łososiową różę z ogrodu przy naszym
domu.
-Kocham cię, kochanie. Zobaczymy się wkrótce. ~ odeszła od
jego grobu, żeby tej samej nocy móc spotkać się z nim w Niebie.
hey, hey!
oto jestem z imaginem z Lou! :D
mam nadzieję, że Wam się spodoba i że wybaczycie mi jeśli pojawią się w nim jakiekolwiek błędy czy nie zrozumiałe zdania ( pisałam o 2 nad ranem) :)
*
piszcie swoje opinie poniżej.:)
10+ komentarzy = next imagine :)
wow! to jest 'ergnuiowbdvouwbebvnsiawdahfocnaioswnfe' <3 tak dokładnie tyle jestem w stanie napisać :-)
OdpowiedzUsuńzatkało mnie! cudna jest ta historia :**
Jest niesamowity. *.*
OdpowiedzUsuńprzepiękny! :)
OdpowiedzUsuńnie mam słów by pisać ten imagin.
OdpowiedzUsuńon jest wspaniały.
dobra robota! :3
czekam na kolejny :)x
Piekny!!kocham twoje imaginy!!!juz nie moge sie doczekac nastepnego <3
OdpowiedzUsuńa jak po Londynie...jak wrazenia?? :)
awwww. czekam na następny ! <3
OdpowiedzUsuńAwww ale świetny <3
OdpowiedzUsuńhttp://closertotheedge1.blogspot.com/
Wspaniały i ciesze się, że wróciłaś
OdpowiedzUsuńKOCHAM WASZEGO BLOGA !
OdpowiedzUsuńzapraszam na bloga o zerrie http://xzerrieforeverx.blogspot.com/
jeju pod koniec, jak się zorientowałam o co chodziło w całym imaginie popłakałam się. :') był piękny. ♥♥
OdpowiedzUsuńOjjejciu.*-* Jakie to suodkie.<3 Awww.^^ Cudowny.<3 Przebilas sama siebie.:D Czekam na następny równie świetny.<3
OdpowiedzUsuń/Daniella.:*