ta część dedykowana jest @Darcy97poland <3
mam nadzieję, że Ci się spodoba <3
enjoy.♥
#92
-Muszę ci coś powiedzieć. – zacząłem. W je jeszcze
zeszklonych oczach dostrzegłem zmieszanie. – Odkąd pierwszy raz cię zobaczyłem,
kiedy wysiadłaś z tej czarnej limuzyny coś się we mnie zmieniło. Coś
zawirowało. W moim sercu znalazło się miejsce dla jednej, wyjątkowej osoby. Uwierz
nigdy nie wierzyłem w miłość od pierwszego wejrzenia. Zawsze uważałem, że to
jakieś brednie. Dopóki nie spotkałem ciebie. Byłaś inna. W pozytywnym znaczeniu
tego słowa. Delikatne, drobniutka, krucha. Zauroczyłaś mnie swoim uśmiechem,
który działa na mnie jak narkotyk. I chociaż wiem, że znam cię dopiero jeden
dzień to ja…Ah. – nie dokończyłem. Pocałowałem ją. Pieściłem delikatnie jej
miękkie wargi. Czułem jak w moim brzuchu wszystko wiruje, a o jego ściany
obijają się ‘motyle’.
~Oczami [T.I]~
Byłam w wielkim szoku. Nie potrafiłam się od niego oderwać.
Całował nieziemsko, a jego wyznanie… To było przepiękne. Proste, ale chwytające
za serce. Uświadomiłam sobie jednak co robię. Oderwałam się od niego. Wstałam z
krzesła. Zaczęłam nerwowo chodzić po całej powierzchni tarasu.
-To nie jest możliwe Niall. – powiedziałam szybko. - Jesteś
zaręczony z moją przyjaciółką.
-Jeszcze nie jestem. Wszystko da się odkręcić. – ożywił się.
– Możemy stąd uciec. Być szczęśliwi. Tylko jeśli ty tego chcesz. – ostatnie
zdanie wypowiedział bardzo cicho, ledwo dosłyszalnie.
-To nie ma znaczenia. – spojrzałam na twarz Horana. Wyraz
jego twarzy ze szczęśliwej stał się ponury. Skrzywdziłam go nieświadomie mówiąc
ostatnie wyrazy. Nie miałam siły się tłumaczyć. Wyglądało by to sztucznie.
Wbiłam wzrok w podłogę bez słowa weszłam do środka. Wewnętrznie bijąc się z
myślami skierowałam się do kuchni. Mijając jej próg dostrzegłam krzątającą się
Mary. Nie zauważała mnie przez chwilę. Jednak później oderwała się od swojego
zajęcia i z uśmiechem na ustach zapytała:
-Jesteś może zmęczona [zdrobnienie T.I]? - Pokiwałam
twierdząco głową.
-Chodź, zaprowadzę cię do pokoju. – odparła i zaczęła
prowadzić mnie do pokoju. - Niestety jak
widzisz nasz domek. Nie mamy zbyt wielu pokoi. Tylko jeden jest wolny. Ale ty z
Niallem spokojnie zmieścicie się w nim. Jest tam dwuosobowe łóżko. Nie będzie
wam to przeszkadzało? - zapytała z
troską.
-Nie, skąd. – odpowiedziałam ze zrezygnowaniem w głosie.
Pani Rosinberg zostawiła mnie samą. Zapaliłam nocną lampkę stojącą na małym,
drewnianym stoliczku i usiadłam na łóżku. Myślałam nad tym co się wydarzyło.
Nad naszym pocałunkiem. Z jednej strony czułam się wspaniale, z drugiej
natomiast podle. Wiedziałam, że gdybym przystanęła na propozycję Blondyna
zadałabym silny cios w serce Lucy. Nie chciałam tego. Ułożyłam się wygodnie na
powierzchni łóżka. Z moich oczu popłynęło kilka łez. Byłam bezsilna w tej
sytuacji. Zakazana opcja była najbardziej atrakcyjna. Już samo myślenie w taki
sposób było złe. Kolejna dawka łez przepłynęła po moich policzkach. Ścisnęłam
mocno powieki, aby zatamować je. Z każdą kolejną sekundą czułam się bardziej
błogo. Zasypiałam, ale nie miałam siły walczyć ze zmęczeniem. Poddałam się.
*
Ze snu wytrąciło mnie szeleszczenie kołdry. Otworzyłam
zaspane powieki. Spojrzałam po sobie i
dostrzegłam materiał poszewki na kołdrę. Najprawdopodobniej zostałam nią okryta
podczas snu. Uniosłam swój wzrok nieco wyżej. Dostrzegłam wysportowaną, męską
sylwetkę.
-Przepraszam, nie chciałem cię obudzić. – usłyszałam.
-W porządku. – powiedziałam. - Gdzie będziesz spał? – zapytałam, widząc że Niall
wychodzi z pokoju.
-Ja? – zapytał zaskoczony. – Na kanapie w salonie, nie
musisz się o to martwić. – uśmiechnął się uroczo. Chwycił za klamkę i pociągnął
drzwi do siebie.
-Niall?
-Tak?
-Wiesz… Łóżko jest duże. Zmieścimy się oboje. Nie musisz
wygłupiać się ze spaniem na kanapie.
-Ale…- zaczął Horan.
-Nie ma żadnego „ale”. – uśmiechnęłam się do niego. Na
twarzy Irlandczyka pojawił się wstydliwy uśmiech. Zbliżył się do łóżka i
niepewnie przysiadł na jego końcu. – Spokojnie. Ja nie gryzę. – zaśmiałam się a
chłopak wygodnie ułożył się. Odwrócił się twarzą w moim kierunku. Jego uśmiech
był znacznie szerszy niż przedtem. Speszyło mnie spojrzenie chłopaka.
Odwróciłam się na drugi bok. – Dobranoc.
-Dobranoc. – usłyszałam jak mówi zadowolonym głosem.
*
Obudziłam się rano. Irlandczyk nadal jeszcze spał. Wymknęłam
się po cichu do kuchni. Przy stole siedzieli już państwo Rosinberg.
-Dzień dobry. – przywitałam się z nimi z promiennym uśmiechem na twarzy.
-O! Dzień dobry kochanie. Jedenasta dochodzi. Gdzie twój
przyjaciel? – zapytała starsza pani.
-Śpi. – odpowiedziałam.
-Bynajmniej. – usłyszałam głos za sobą i niemalże chwilę
później poczułam dotyk jego ręki na swoich plecach. – Dzień dobry wszystkim.
-Siadajcie dzieci, śniadanie czeka. – zabrała głos gospodyni
domu. Horan obdarował mnie uśmiechem i pokazał mi gestem swojej ręki, że mam
wybrać miejsce przy stole, które najbardziej mnie interesuje. Zajęłam miejsce
naprzeciwko Johna, a Blondyn zaraz obok mnie.
-A po śniadaniu mogę podrzucić was do miasta. – powiedział staruszek.
-Naprawdę? Mógłby pan? – zapytałam ucieszona.
-Mnie się nigdzie nie spieszy. Chętnie zostałbym tu dłużej.
– stwierdził Blondyn w tym samym czasie przeciągając się. Spojrzałam na niego.
Był bardzo zadowolony. Niewiadomo z jakiego powodu.
-Ale musisz zrozumieć Niall, że martwią się o nas tam w
hotelu, a poza tym nie możemy siedzieć państwu Rosinberg na głowie i tak
nadużyliśmy ich gościnności. – rozwiałam tym chyba wszelkie wątpliwości. Twarz
chłopaka spoważniała. Nialler całkowicie zamilkł. Nawet nie dokańczając swojego
śniadania wstał i wyszedł bez słowa na zewnątrz.
-Przepraszam za niego. – powiedziałam ze skruchą.
-Nic nie szkodzi. Jest zakochany, chodzi z głową w chmurach.
To zrozumiałe w jego wieku. – powiedział wychodzący z kuchni John. Wstałam od
stołu dziękując przy tym Mary. Pośpiesznie zabrałam swój plecak i zbliżyłam się
do drzwi wyjściowych.
-Jeszcze ran pani bardzo dziękuję za nas dwoje. Naprawdę nie
wiem co byśmy zrobili bez państwa pomocy.
-Nie dziękuj, bo nie ma za co. Leć. Czekają na ciebie. –
odpowiedziała gospodyni. Na pożegnanie otrzymała ode mnie buziaka w policzek.
*
Po kilkunastu minutach spokojnej jazdy dojechaliśmy pod
hotel. Podziękowałam Johnowi za pomoc. On i jego żona byli naprawdę złotymi
ludźmi, którym można by było dziękować przez wieki. Uściskałam go za całej siły
i pożegnaliśmy się. Odjechał. Wchodząc
na recepcję hotelu zobaczyliśmy grupkę osób stojących na recepcji. Wśród tych
osób byli Greg, Lucy, Tom, Bobby i kilka osób z obsługi hotelowej. W pewnym
momencie oczy Bruneta powędrowały w moim i Nialla kierunku. Szybkim krokiem
podszedł do nas. Będąc już blisko mocno wziął mnie w swoje ramiona i zaczął
gładzić moje włosy.
-[T.I]! Nareszcie jesteście! Nawet nie wiesz jak się o
ciebie bałem. Nic ci nie jest? Wyglądasz na zmęczoną. Potrzebujesz czegoś?
-Mi nic nie jest, ale za to Niall przeżył nie miłą przygodę
z ruchomymi piaskami. – odparłam.
-Niall ty sieroto. Nie potrafisz o siebie zadbać i choć raz
w życiu nie wpakować się w jakieś kłopoty?! – zakpił Greg.
Blondyn spiorunował go spojrzeniem i odszedł w kierunku
windy. Odprowadziłam go spojrzeniem gdy ponuro i powolnie zmierzał do kabiny. Po
chwili wszedł do niej i wjechał na górę. Nawet niewiedzą kiedy obok mnie
zjawiła się zaniepokojona Lucy.
-Co się z wami działo przez ten cały czas?! – zapytała.
Byłam zmuszona do opowiedzenia im wczorajszego jak i dzisiejszego dnia,
pomijając szczegół pocałunku oczywiście.
-Biedactwa! Powinniście teraz odpocząć. – powiedziała szybko
Lucy. - My będziemy nad hotelowym basenem. Jakbyście czegoś potrzebowali to
dzwońcie na recepcję. - Uśmiechnęłam się i podobnie jak Blondyn jakiś czas temu
ruszyłam w kierunku windy. Wjechałam windą na odpowiednie piętro i powoli
zmierzałam do drzwi znajdujących się na końcu korytarza. Po drodze zatrzymałam
się przy drzwiach Niallera. Przystawiłam do nich ucho i chwilę nasłuchiwałam co
się dzieje w środku.
-Frajer! Idiota! – słyszałam wyraźne krzyki chłopaka. Było
mi go naprawdę szkoda. Spojrzałam na drzwi znajdujące się naprzeciwko moich.
Mieszkaniec tego pokoju niewątpliwie bardzo irytował Nialla. Nie dziwię mu się.
Gdybym sama słyszała takie słowa z ust własnego brata. Greg nie powinien
nazywać go ofiarą losu. To była chamska zagrywka. Westchnęłam głośno i tym
razem weszłam do swojego pokoju. Zaraz po przekroczeniu progu sypialni ruszyłam
do łazienki. Wzięłam długą i relaksacyjną kąpiel. Miałam ten dzień tylko dla
siebie. Tylko ja, muzyka i wanna pełna gorącej wody. Jednak po chwili jednak
musiałam zrezygnować z przyjemności i wyszłam z wanny. Nałożyłam na siebie
zwykłą koszulkę, szorty. Położyłam się na łóżku. Było podobnie jak wczoraj.
Zaczęłam rozmyślać nad wszystkim. Zmorzył mnie sen. Zasnęłam.
*
Obudziło mnie pukanie do drzwi. Pomału zwlekłam się z łóżka,
aby je otworzyć otworzyłam.
-Cześć piękna, wybierasz się na kolację? – zapytał uradowany
Greg.
-Jak to na kolację?! A która godzina?
-Dochodzi piąta po południ
-Co proszę?! Niemożliwe. – zrobiłam wielkie oczy. - To znaczy, tak idę. Daj mi pięć minut. - Dosłownie
zamknęłam mu drzwi przed nosem i pobiegłam się przebrać. Założyłam zwiewną,
kwiecistą sukienkę, umalowałam się i uczesałam włosy. Gotowa ruszyłam do
wyjścia. Greg stał oparty o parapet. Moje wyjście spowodowało, że spojrzał w
moją stronę.
-Pięknie wyglądasz. – powiedział. Zarumieniłam się
delikatnie. Chłopak objął mnie w talii i ruszyliśmy w kierunku tarasu, gdzie
byli już wszyscy oprócz naszej dwójki. Nawet Niall się pojawił. Spojrzał na
mnie i szerzej otworzył oczy. Lucy także obdarzyła mnie swoim spojrzeniem.
-[T.I], bo będę zazdrosna. Pięknie wyglądasz. – pochwaliła mój
wygląd.
-Oj, daj spokój Lucy. Wyglądasz o niebo lepiej. –
powiedziałam z pogodnym uśmiechem.
-[T.I], Greg siadajcie. – powiedział Tom. Brunet wziął swoją
dłoń z moich pleców i odsunął przede mną krzesło. Siedziałam pomiędzy nim, a
jego bratem. W trakcie posiłku ja i Niall nie odezwaliśmy się ani słowem. Gdy
tylko zjadłam przeprosiłam wszystkich i wróciłam do pokoju. Spojrzałam na
zegarek ścienny, który wskazywał 17:38. Poczułam silną potrzebę i ochotę
pójścia na spacer. Było wcześnie, słońce miało wkrótce zachodzić. Nie widziałam
przeszkód, aby udać się na spacer. Wzięłam ze sobą tylko telefon i opuściłam
swój pokój. Zamykając go ujrzałam najmłodszego Horana.
-Wychodzisz? – zapytał zaciekawiony.
-Tak. – wpadł mi do głowy pomysł. Zawahałam się przez chwilę.
– Może chciałbyś pójść ze mną? – był widocznie zaskoczony, jednak po chwili na
jego twarzy pojawił się uśmiech.
-A wiesz, że z chęcią...
przychodzę do domu, włączam komputer i widzę 13 komentarzy.
kocham Was <3
słowa nie potrafią opisać jak bardzo <3
*
mam nadzieję, że Wam się spodobała ta część.
piszcie swoje opinie poniżej.:)
10+ komentarzy = next part.:)
*
sprawy organizacyjne.
#1 jedna osoba zapytała się ile będzie jeszcze części.
otóż muszę powiedzieć, że nie jestem do końca tego pewna.
może dwie, a może trzy.:)
#2 jeśli chodzi o dedykacje to muszę Wam powiedzieć, że musicie być cierpliwi.
wiele osób było chętnych, więc dedykacji będzie też sporo.
musicie jednak czekać na swoją kolej. musicie mnie zrozumieć.
staram się jak mogę.
musiałabym się rozdwoić, żeby ze wszystkim zdążyć.
Ajajajajajaj.<3 No z kazda kolejna chwila ten imagin jest coraz lepszy.<3 No jaram się tym poprostu.*-* Przecudowny,strasznie mi się podoba.<3 A Niall-taki suodziutki słodziaczek z niego.<3 Awww.*-* No nie mogę..tez tak chce.!! Oby były jeszcze 3 części.<3 No poprostu Kocham cię Martello.<3 Boskie to jest.<3
OdpowiedzUsuń/Daniella.:***
Cudnyy *_*
OdpowiedzUsuńSuper... zakochałam sie w tym opowiadaniu.. nie moge sie doczkać kolejnych....
OdpowiedzUsuńCudowne! Piszesz najlepsze imaginy!! Czekam na następną część! :D
OdpowiedzUsuńkocham, wspaniały
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny, byle jak najszybciej!!! Nie moge jak mnie ten caly Greg irytuje po prostu porażka nie moge sie doczekac kiedy Niall pokaze mu jego miejsce w szeregu, a mam nadzieje ze to nastapi niedługo :)
OdpowiedzUsuńŚliczny <3
OdpowiedzUsuńwspaniały :3
OdpowiedzUsuńMuszę się przyznać, że to mój ulubiony imagin. Świetnie wszystko opisujesz i wszystko jest przemyślane. i do tego nie zapominasz o uczuciach bohaterów. Bardzo mi się podoba. :))
OdpowiedzUsuńSuperr :>>
OdpowiedzUsuńSuper :) z niecierpliwością czekam na kolejny i zapraszam do mnie --->
OdpowiedzUsuńhttp://thisislondonandlife.blogspot.com/
cudowne są te twoje imaginy ;)
OdpowiedzUsuńaż dziwi mnie to że dostajesz tylko około 10 komentarzy bo jak przeczytalam pierwszego imagina to stwierdzilam że pewnie dostajesz z 30 a może nawet 50 komentarzy pod każdym postem ;)
świetne są naprawde
Ola :)
KOCHAM CAŁĄ TĄ HISTORIĘ!!! <3 Jesteś BOOOOSKA! Powinnaś zająć się pisaniem na poważnie. CUDO! :* <3
OdpowiedzUsuń/Kaziol