Pozwolicie, że tej części nikomu nie zadedykuję.
Jest ona taka wprowadzająca i nie nadaje się na dedykacje.:)
#89
W życiu nigdy nie jest łatwo.
Czasami tylko się tak wydaje. Dla niektórych szczytem marzeń jest ogromna willa
z basenem, a dla innych zwykły, skromny domek. Wychowałam się w rodzinie gdzie
z pieniędzmi było krucho. Każdy grosz miał wielkie znaczenie. Mimo skromnych
warunków w naszym domu panowała rodzinna, cudowna atmosfera. Wszyscy nawzajem
się kochaliśmy i to było najważniejsze. Moja mama była pokojówką, a tata
kucharzem. Jego największym marzeniem było otworzenie własnej restauracji. Żeby
to osiągnąć często pracował na dwie zmiany każdego dnia. Codziennie przychodził
wykończony do domu, a jednak za każdym razem znalazł chwilkę na zabawę ze mną.
Niestety otwarcia własnego lokalu się nie doczekał. Zachorował na białaczkę i
krótko po tym zmarł. Gdy tylko osiągnęłam pełnoletniość zaczęłam dokańczać
dzieło ojca. Pracowałam w dwóch miejscach jako kelnerka. Podobnie jak tata na dwie zmiany. Każdego
dnia odkładałam napiwki i ciężko zarobione pieniądze na wynajem lokalu. Pewnego
dnia do restauracji w której pracowałam przyszła młoda, bogata Angielka. Na
imię jej było Lucy. Znałyśmy i przyjaźniłyśmy się od najmłodszych lat, gdyż
moja mama sprzątała do niedawna w domu państwa Montgomery. Lucy zajęła miejsce
przy stoliku obok okna. Podeszłam do niej, aby zapytać się czy czegoś jej nie potrzeba.
-Cześć Lucy. – uśmiechnęłam się. – Potrzebujesz czegoś, a
może będziesz coś zamawiać?
Dziewczyna spojrzała na mnie smutnym i delikatnie
zdenerwowanym spojrzeniem. Po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Zaniepokojona
zapytałam:
-Ey, co jest? Coś się stało?
-Tak. – wydukała przez łzy. –
Mój ojciec wymyślił sobie podróż po lasach deszczowych…
-Co w tym takiego przykrego? Ja bym cieszyła się na twoim
miejscu. – powiedziałam zdziwiona.
-Ty nic nie rozumiesz. Ta podróż ma się odbyć z moim… -
zacięła się. – przyszłym narzeczonym.
-Jak to? – otworzyłam szerzej oczy.
-Mój tata chce mnie zeswatać z synem jego dobrego
przyjaciela z Irlandii. Dlaczego akurat z Irlandii?! Irlandczycy są niscy, piegowaci i brzydcy… A
co jak będzie biedny?! – mówiła z rozgoryczeniem.
Zabolało mnie to, że moja przyjaciółka ocenia ludzi po
wyglądzie, wzroście i grubości portfela. W końcu ja też nie jestem wysoka, a o
życiu w pałacu to mogę sobie tylko pomarzyć. Mimo jej braku tolerancji starałam
się ją pocieszyć.
-Nie martw się. Na pewno będzie dobrym mężem. – uśmiechnęłam
się delikatnie. – Irlandczycy słyną z wierności dla drugiej osoby. Wiele
narodów powinno brać z nich przykład. Na przykład Amerykanie.
Lucy cały czas patrzyła w ziemię. -A co do wycieczki, zawsze
możesz zabrać jakąś swoją przyjaciółkę. Ostatnio przyszłaś tu z tą Monicą.
Wydaje się sympatyczna. Na pewno się zgodzi z tobą pojechać. – doradziłam.
Wtedy dziewczyna spojrzała na mnie i sprawiała wrażenie
jakby wpadła na jakiś genialny pomysł. Wreszcie powiedziała:
-[T.I], ty geniuszu! – mówiła wychodząc z restauracji. Po
chwili wróciła. Wyjrzała zza futryny i dodała:
-Wylot jest jutro w południe. Bądź gotowa i czekaj na nas.
Z szeroko otwartymi oczyma tylko pokiwałam twierdząco głową.
Na początku się cieszyłam, ale już po chwili zaczęły nawiedzać mnie myśli typu:
„A co z pracą?!”, „A restauracja?!” ,
„Na pewno mnie wyleją z pracy!”.
Wieczorem gdy wróciłam do domu zaczęłam się pakować. Nie
miałam sił na to, ale nie potrafiłam sprawić Lucy zawodu. Postanowiłam położyć
się szybciej niż zwykle. Ciężki dzień w pracy i do tego ten wyjazd. Pod wpływem
zmęczenia zasnęłam od razu po zamknięciu oczu. Obudziłam się około dziewiątej. Nie czekając ani chwili dłużej wkręciłam się
w wir przygotowań. Tak jak każdego poranka
wykonałam podstawowe czynności. Prysznic, makijaż, ubiór. Tym razem różnił się
niż zwykle. Nie był on kuchennym fartuchem, ale zwykłym ubraniem. Usłyszałam za
oknem trąbienie samochodu. Wyjrzałam i zobaczyłam bardzo dobrze znaną mi
limuzynę państwa Montgomery. Pospiesznie zabrałam torbę przygotowaną
poprzedniego wieczoru i niczym strzała zbiegłam po schodach na dół. Ucałowałam
moja mamę w policzek i wyszłam na zewnątrz. Przed tylnymi drzwiami czarnego
pojazdu stanął wysoki i postawny mężczyzna w czarnym garniturze i okularach
przeciwsłonecznych, w uchu miał słuchawkę bluetooth. Ochroniarz otworzył przede
mną drzwi, zabrał ode mnie bagaż i po chwili znalazłam się w środku luksusowego
pojazdu.
-Ślicznie wyglądasz. - usłyszałam komplement. – Tak inaczej.
-Dziękuję Lucy. Ty jak zwykle wyglądasz zniewalająco. –
powiedziałam po chwili.
Podczas podróży na lotnisko rozmawiałyśmy o przyszłym
małżonku dziewczyny. Dowiedziałam się, że nazywa się Niall, pochodzi z Irlandii
i że jest piosenkarzem. Nie robiło to na mnie szczególnego wrażenia. Człowiek
jak człowiek ma swój zawód i wykonuje go najlepiej jak potrafi. Uważam, że
wszystkim piosenkarzom, aktorom i tak dalej, wszystko przychodzi za łatwo.
Wtedy też narzekają na swoje życie. Zaczynają ćpać, ciąć się. Po prostu
doszczętnie rujnują sobie życie. Byłam prawie pewna, że i tym razem tak będzie.
Dojechaliśmy na lotniskowy parking. On i jego ojciec mieli
już tam na nas czekać. Thomas Montgomery nie mylił się. Z czerwonego vana
wysiadło trzech mężczyzn. Pierwszy z nich miał brązowe włosy, był wysoki. Drugi
wysiadł blondyn z czarnymi Ray Banami na nosie. Trzeci był odrobinę wyższy od
blondyna. Miał on już delikatnie posiwiałe włosy po bokach. Domyśliłam się, że
to właśnie jest Bobby Horan- przyjaciel Toma. Wyglądali sympatycznie. Na
twarzach bruneta i pana Horana widniał pogodny uśmiech. Blondyn oparł się o
samochód, wsadził ręce do kieszeni i rozglądał się po parkingu z ponurą miną.
Kiedy samochód zatrzymał się jako pierwszy opuścił go ojciec Lucy,
następnie ona i na samym końcu ja. Blondyn, zmuszony przez ojca, spojrzał w
naszą stronę. Wzrok Bruneta i Blondyna poczułam po chwili na swojej osobie.
Wyraz twarzy obydwóch zmienił się od razu. Wyższemu uśmiech poszerzył się, a
temu obok odleciały wszystkie chmury, które bardzo niszczyły sielankową
atmosferę. Chciałam zrobić dobre wrażenie, więc uśmiechnęłam się. Tom i Bobby
przywitali się ciepłymi uściskami po czym przeszli do przedstawiania wszystkich
po kolei. Zaczął pan Horan.
-Poznajcie proszę moich synów. Niall i Greg. – powiedział
wskazując na nich.
-Miło was poznać chłopcy. – zaczął pan Montgomery. –
Poznajcie moją jedyną i najukochańszą córkę Lucy. Obok niej stoi [T.I] jej
urocza przyjaciółka. Córka mojego zmarłego przyjaciela.
Ku mojemu zdziwieniu Niall wyciągnął rękę najpierw w moim
kierunku. Moim zdaniem wypadało się przywitać w pierwszej kolejności z
narzeczoną. Jego rękę wyprzedziła jednak dłoń Grega, który delikatnie ujął moją
rękę po czym ucałował ją jak dżentelmen. Poczułam, że moja twarz nabrała
bardziej różowego koloru. Doznałam nagłego przypływu ciepła na moich
policzkach.
-Widzę, że będziemy mieli dwa wesela. – zaśmiał się Bobby.
Ponownie mój wzrok wylądował na twarzy Grega. Zawstydziłam
się odrobinę i puściłam jego dłoń z uścisku. Ruszyliśmy wspólnie na odprawę...
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI DNIA ŚW PATRYKA! :D
wprawdzie już się kończy, no ale liczą się chęci, prawda? :)
w roli wytłumaczenia powiem, że ten imagin był pisany kiedyś.
przerobiłam go z grubsza, więc może nie być taki jak inne imaginy.
wybaczcie mi to.:)
*
trochę taka mniej przyjemna sprawa.
pod postem z Liamem pojawiło się dużo komentarzy, ale także ktoś pozostawił ocenę 1 pod nim.
aż tak bardzo się nie podobał? :(
przepraszam.
*
mam nadzieję, że tym razem będzie lepiej.
pozostawcie swoją opinię poniżej.
10+ komentarzy = next part.
O JAAAAAAA ... jaka ta Lucy jest materialistką ... no cóż bywają tacy ludzie ...
OdpowiedzUsuńGreg ty flirciarzu :*
Nie no cudowny imagin i ja nadal zastanawiam się dlaczego tu nie ma jeszcze żadnego komentarza ... widać nie potrafią docenić jakie to jest dobre :)
Ja jak zawsze czekam na kolejny i mam nadzieję, ze wstawisz go jeszcze dzisiaj :)
Jak każdy tak i ten jest świetny. <3 @waantubaack
OdpowiedzUsuńTamten jak i ten są genialne wiec nie rozumiem ludzi którzy nie doceniają twojej pracy..sa bardzo twórcze i wspaniale..wiec jeśli chodzi o mnie są ZAJEBISTE.<3 Ajjajajajj.<3 Mój kochany Nialler.<3 Asięjaram.*-* Czekam na następny. <3 Lovii.:*
OdpowiedzUsuń/Daniella.<3
świetny ! <3
OdpowiedzUsuńświetny!
OdpowiedzUsuńczekam na następną część! :)
Nie wiem czemu ale początek przypomina mi bajkę "księżniczka i żaba" o.O ale przyznam że pierwsza cześć zajebista xD
OdpowiedzUsuńświetny ;)
OdpowiedzUsuńczekam z niecierpliwością na kolejną część!
świetny C:
OdpowiedzUsuńuwielbiam :D i czekam na nexta :*
OdpowiedzUsuńKocham to !!! Czekam na następną część !! <3 <3 <3
OdpowiedzUsuń