#80
~Oczami [T.I]~
Bezpośredniość mojej
przyjaciółki była mi bardzo dobrze znana. Wiedziałam od zawsze, że Jennifer ma
skłonności do podejmowania pochopnych decyzji. Zazwyczaj kończyło się to katastrofą.
I to potem ja musiałam się za wszystko tłumaczyć. Zawsze mi się obrywało, więc
ten pomysł który wpadł do głowy Jenny podczas spotkania z Harrym był mi
kompletnie nie na rękę. Bałam się kolejnej afery i słów pogardy. Nie miałam
ochoty znów ‘sprzątać’ po mojej przyjaciółce. A pomyśleć, że chciałam tylko spotkać
chłopaka, który jest mi naprawdę bliski. Może to i prawda, że Harry nie jest mi
obojętny, ale to nie powód żeby od razu wybierać się z nim i jego przyjacielem
na wspólne wakacje. To niedorzeczne. Niestety w tamtym momencie było już za
późno na jakiekolwiek przemyślenia tego typu. Największe obawy pojawiły się gdy
stojąc z Jenny na lotnisku czekałyśmy aż panowie się pojawią. Na pierwszy rzut
oka można było dostrzec, że moja towarzyszka jest zestresowana. Nigdy nie trzęsły
jej się ręce. Odkąd pamiętam to ona była tą odważną i pewną siebie. A teraz
okazuje słabość w obliczu mojego Harryego. Bałam się, że już niedługo będę
miała prawo go tak nazywać. Po zaangażowaniu Jennifer wnioskuję, że tak łatwo
mi go nie odda, a to była przeszkoda. Ona, piękna, wysoka i szczupła to przy
mnie, niskiej i nie za bardzo ciekawej, towar wart milion funtów. Czułam
pewnego rodzaju ukłucie w sercu kiedy wyobrażałam sobie, że może mi ukraść
Hazze.
Starałam się nie myśleć o tym. Ten temat był dla mnie zbyt
bolesny i drażliwy. Żeby jakoś odciągnąć uwagę od tej myśli włożyłam do uszu
słuchawki i włączyłam muzykę. W spokoju wsłuchiwałam się w melodie piosenek . Lubiłam
słuchać muzyki. Odprężało i relaksowało to mnie. Przy muzyce zawsze traciłam poczucie
czasu i świadomości, a gdy dodatkowo przymykałam oczy całkowicie odpływałam.
*
Delikatne potrząśnięcia moim ciałem wytrąciły mnie z transu.
Wyciągnęłam z jednego ucha słuchawkę, aby dowiedzieć się o co chodzi.
-Już idą. – oznajmiła Jenny po czym od razu spojrzałam na
wejście główne lotniska. Jego uśmiech jako pierwszy rzucił mi się w oczy.
Dołeczki zdobiące jego policzki wydawały mi się być najcudowniejszą rzeczą na świecie.
Błysk dochodzący z jego zielonych oczu był tak uwodzicielski, że nie jedna
dziewczyna zachwyciłaby się tym widokiem.
Jennifer gwałtownie podniosła się z ławki i podeszła do
chłopaka. Ten tylko przytulił ją na powitanie i uraczył ją swoim cudownym
uśmiechem. – Harry poznaj, to jest właśnie [T.I] o której ci opowiadałam. –
Loczek szybko wyciągnął dłoń w moim kierunku, a ja natychmiastowo uścisnęłam
ją. Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Uczucie towarzyszące mi w tamtym
momencie było całkowicie nie do opisania.
-Miło mi cię poznać [T.I]. – jego głos sprawił, że poczułam
jakby moje nogi były z waty.
-Mi również. – wydukałam szybko robiąc z siebie, przy
okazji, idiotkę. – Gdzie twój przyjaciel?
-Zapewne kręci się gdzieś przy automatach. Zaraz tu
przyjdzie. – na jego twarzy znów zagościł uśmiech, ale tym razem był on
skierowany tylko i wyłącznie do mnie. – O proszę! Właśnie tu idzie. –
odwróciłam swoją głowę do tyłu i dostrzegłam chłopaka o blond włosach
zmierzającego w naszym kierunku. Był to ten sam chłopak, który siedział razem ze
mną na podłodze w Sheratonie. To właśnie jego potrącił kelner wychodzący z restauracji
. Na to wspomnienie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Z odległości czterech
metrów wyglądało to przekomicznie.
Kiedy Blondyn spostrzegł, że wszyscy patrzą na niego on od
razu schował chrupki do swojego plecaka i szybkim ruchem otarł swoje usta, na
których najprawdopodobniej miał okruszki. Jeszcze bardziej chciało mi się
śmiać, jednak powstrzymałam się. Po prostu wpatrywałam się w niego.
-Jenny, [T.I] poznajcie Nialla. – ponownie usłyszałam ten
zachrypnięty głos obiektu moich westchnień. – Największego łakomczucha na tym
świecie.
-Oh, to [T.I] idealnie do niego pasuje. – na słowa mojej
przyjaciółki odwróciłam się w jej stronę i spiorunowałam ją spojrzeniem. – Ona
też nie potrafi pohamować się w jedzeniu. – na jej twarzy zagościł triumfalny
uśmiech, a ja miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Żeby uniknąć kontaktu
wzrokowego ze Stylesem szybko spojrzałam
w inną stronę. Zacisnęłam mocno wargi, aby przypadkiem nie powiedzieć o kilka
słów za dużo. W pewnym momencie poczułam jak ktoś kładzie swoją rękę na mojej
górnej części pleców. Odwróciłam głowę w bok i dostrzegłam zniewalający uśmiech
przyjaciela Harryego.
-A czy to źle? – nagle odezwał się, kierując te słowa do
Jenny. – Będziemy mieli więcej energii na przyszłość i na pewno nie porwie nas
mocny wiatr. – dziewczyna chyba nie spodziewała się takich słów z jego strony,
bo nic nie odpowiedziała.
-Chodźmy już. Bo się spóźnimy. – zarządził Loczek, a ja cały
czas wpatrywałam się w zszokowaną twarz Jennifer. Niall ściągnął swoją dłoń z
moich pleców i już po chwili kroczył równo ze mną w stronę odprawy.
-Jak tam noga? – zapytałam nagle. Chłopak spojrzał na mnie i
prawie nie słyszalnie zaśmiał się.
-Nie narzekam. – spojrzał głęboko w moje oczy, a ja poczułam
jakby stado nadpobudliwych motyli wleciało do mojego brzucha. Wydawało mi się to
dziwne, ale nie wnikałam.
*
-Jak to ja i Niall mamy wspólny pokój?! Żartujecie sobie?! –
w tamtym momencie byłam wkurzona. Nie dość, że ta dwójka sama zaplanowała nam
wspólne wakacje to jeszcze mam mieszkać w pokoju z w ogóle nie znanym mi chłopakiem.
-Oj [T.I] nie denerwuj się, bo ci jeszcze żyłka pęknie. –
jak zwykle Jenny musiała być mądrzejsza od encyklopedii. W wielu sytuacjach
działało mi to na nerwy.
-To tylko dziesięć dni. Jakoś dacie radę. – zachęcał Harry,
ale nawet jego wpływ nie miał dla mnie szczególnego znaczenia.
-Dawaj ten klucz. – Horan wyrwał Stylesowi plastikową kartę,
mając pełnić funkcję klucza. Chłopak, pomimo moich zakazów, przejął moją
walizkę i wolnym tempem zmierzał w stronę windy. W trakcie drogi do pokoju milczeliśmy. Mogę
śmiało powiedzieć, że ta cisza była krępująca. Kiedy weszliśmy do windy Nialler
odłożył bagaż na ziemi i dał chwilę odetchnąć swoim dłonią. –Aż tak przeszkadza
ci moja obecność? – usłyszałam delikatny głos wydobywający się z ust Blondyna.
Odwróciłam się w jego stronę i na jego twarzy dostrzegłam rozczarowanie.
-Nie. Po prostu… Nie znamy się długo, a już mamy dzielić
razem pokój. To trochę krępujące, nie uważasz?
- Irlandczyk odwrócił swój wzrok w inny kierunku.
-Taa… - powiedział prawie nie słyszalnym głosem. Kiedy winda
wywiozła nas na odpowiednie piętro, chłopak natychmiast podniósł z ziemi walizki
i opuścił kabinę. Szłam przed nim i szukałam pokoju z numerem odpowiadającym
temu na karcie. W końcu moim oczom ukazała mi się tabliczka z numerem 278. Podeszłam
do drzwi i przyłożyłam kartę do czytnika, ten tylko piknął kilka razy, dębowy prostokąt
automatycznie się otworzył. Weszłam w głąb holu prowadzącego do sypialni.
Mijając próg pomieszczenia moje oczy powiększyły się do wielkich rozmiarów.
-To są chyba jakieś kpiny! – wykrzyknęłam...
hello! :D
chciałam Was przeprosić, że tak długo czekaliście na tą część ale nie miałam czasu na napisanie jej.
uroki remontu.;/
trochę taki nie udany no ale myślę, że następne będą lepsze.:)
*
pomimo wszystko mam nadzieję choć trochę Wam się spodobała ta część.
wyraźcie swoją opinię w komentarzach.:)
10+ komentarzy = next part.:)))
*
jeżeli wystąpią jakieś nie logiczne teksty lub błędy to przepraszam.
na wytłumaczenie powiem, że pisałam to o 3 rano.
jestem po dwóch zarwanych nockach.
Wspaniały nie mogę doczekać sie kolejnego
OdpowiedzUsuńBłagam dodaj jutro kolejną część ! :D
OdpowiedzUsuńBoski :)
OdpowiedzUsuńpiiisz dalej i dawaj następną część <33
OdpowiedzUsuńŚwietny. :)
OdpowiedzUsuńSuper dalej
OdpowiedzUsuńświetnie! Już czekam aż wszystko się wyda i będzie śmiesznie :) Coś czuję że w pokoju jest tylko jedno duże łózko ;p
OdpowiedzUsuńCudowny! Dodawaj następny, bo już nie moge sie doczkekać
OdpowiedzUsuńDalej, dalej , dalej! ;) niesamowity!
OdpowiedzUsuńjest genialny! *-*
OdpowiedzUsuńświetne... *.*
OdpowiedzUsuńświeeeetny *____* nie wiem jak to robisz ale to jest cudo <3
OdpowiedzUsuń