#118
*
Wszyscy więźniowie pochłonięci byli przez sen. Noc to był
beztroski czas, którego nawet największy tyran nie mógłby zabrać. Był to czas
odpoczynku. Podczas gdy wszyscy mieszkańcy obozu poświęcali go właśnie na sen,
w domach strażników toczyły się przeróżne rozmowy na wszelakie tematy. Mówili o
dostawach żywności i pracach prowadzonych na terenie obozu. Często sprowadzali
z poza jego granic kobiety. Chcieli odprężyć się po całym dniu popędzania lub
też pragnęli wyżyć się na kimś. Stosunek z prostytutką był dla nich idealną opcją.
Nie musieli pytać się czy coś ją boli czy też coś jej przeszkadza. Płacili im
za co one bez gadania miały wykonywać ich obowiązki. Tej nocy było inaczej. Nie zrobili żadnej z
tych rzeczy.
Wyjątkowo zaczęli dyskutować na temat jednego z więźniów i jego
zasług. Mówili jak to taki mocarny chłopak trafia się raz na milion. Wydawało
im się, że świetnie nadałby się jako jeden z nich. Jako iż powoli zaczęli go
traktować jak swojego zarządzili aby po
raz kolejny nagrodzić lokatego chłopaka. Nie wszyscy byli co do tego zgodni,
ale większość oficerów była za. Zaczęły się więc narady. Planowali w jaki
sposób go nagrodzić. Jedni proponowali, aby wypuścić go na kilka godzin poza
teren obozu, jednak po dłuższej rozmowie na temat tego jednoznacznie rozniosło
się słowo ‘nigdy’. Następną propozycją było, aby sprowadzono dla niego kobietę
na jedną noc. Wiedzieli, że od roku miał okres wegetacyjny i byli przekonani,
iż nie jeden już raz odstawiał ręczną robotę. Uznano to jako znakomity pomysł.
Wystarczyło już tylko zadzwonić w odpowiednie miejsce i sprowadzić prostytutkę
na teren obozu. Jeden z komendantów został powołany, aby sporządził on
odpowiednie miejsce na następną noc. Miał wychodzić, gdy po pomieszczeniu w
którym przebywała banda szwabów rozniósł się melodyjny głos z irlandzkim
akcentem.
-Nie jestem przekonany, że jest to dobry pomysł. – odparł
Niall.
-Co ty opowiadasz? Nie robił nic z tych rzeczy od dawna, a
ty sugerujesz, że nie będzie chciał? – zakpił jeden ze szkopów.
-Podaj powód. – wykrzyknął następny.
-Nie sądzicie, że gdzieś na może być osoba, która go kocha i
czeka na niego?
-To non sens. Jego wiocha została spalona i zrównana z
ziemią. Gdzie niby miałaby teraz być jego kobieta?
-Daj spokój Horan! Czeka już ponad rok na tego chłystka i
jestem pewien że w tym czasie puściła się nie jeden raz. – odparł z drwiną
major Smith, który wybitnie nie tolerował Stylesa. A fakt, że radził sobie
dobrze działał mu na nerwy.
-A co jeśli ta kobieta też została przetransportowana do
obozu? Też istnieje taka opcja, nieprawdaż? – Niall jak lew walczył o to, aby
nie dopuścić do ich planu. Wiedział, że jeśli Harry by tego nie zrobił byłby
wyśmiany i pobity. A gdyby jednak dopuścił się tego, złamał by serce [T.I],
która ze zniecierpliwieniem czekała na wolność, by móc znów być z Loczkiem. Nie
chciał też widzieć jej zranionej. W pewnym stopniu zależało mu na niej i nie
mógłby wybaczyć sobie widoku jej załamanej.
-Panowie, on ma racje. – poparł go jeden z ważniejszych
oficerów za co Horan dziękował mu w duchu. –
Musimy inaczej go wynagrodzić.
Inne propozycje?
-Ja mam jedną! – powiedział lekko uśmiechnięty Niall.
-Mów.
-Przenieśmy go do pracy w pralni. Mundury są ciężkie i
więźniarki nie dają rady. Lżejsza praca będzie dla niego lepsza. – wszyscy
spojrzeli na szefa obozu. Pogładził się kilkakrotnie po swoim wąsie. Chwilę się zastanawiał. Bił
się z tą myślą zawzięcie.
-Niech tak będzie.
*
Przeniesiono go. Zdziwiony całą sytuacją wykonywał swoją
pracę tak samo dobrze jak tą poprzednią. Tempo w jakich mundury były czyszczone
było niebywałe. Harry nigdy wcześniej nie miał z praniem do czynienia jednak
powołał znakomicie swojemu zadaniu. Tylko jeden raz zupełnie przez przypadek
rozsypał na podłogę proszek do odkażania ubrań. Będąc sam nie mógł pozwolić
sobie na to, aby posprzątać. Musiał bowiem dostarczać odzież na czas. Nie miał
prawa się obijać. To od razu cofnięto by go na poprzednie miejsce pracy, a tego
nie chciał. Kiedy zapytano go czy jest coś potrzebuje, aby ułatwiało mu to
pracę bez zawahania odparł, że najlepszą rzeczą byłoby przysłanie tu kogoś, aby
ogarnąć w całym pomieszczeniu. Posłano więc strażnika, aby wybrał jednego
więźnia lub więźniarkę. Do tego zadania wybrano kobietę. One lepiej znały się
na tym fachu i praca byłaby wykonana solidnie. Styles w tym czasie miał chwilę
by odpocząć. Usiadł więc na krześle obok wielkiej szafy w której wisiały
wyczyszczone już mundury i zaczął rozglądać się po całym pomieszczeniu. Nie
miała nic innego do roboty więc to wydało się dla niego genialnym pomysłem. Po
jakimś czasie drzwi do pracowni otworzyły się z głośnym zgrzytem. Ktoś wtargnął
do pomieszczenia.
-Masz godzinę, żeby to posprzątać. – krzyknął strażnik. –
Wstawaj i nie obijaj się! – Harry znów usłyszał zamykanie się drzwi i tym razem
zapieczętowane było to przekręceniem kluczy w zamku. Chłopak podniósł się z
krzesła. Dostrzegł leżącą na ziemi kobietę. Była wyczerpana. Nie potrafiła
nawet wstać. Podszedł do niej szybko i chwycił za jedną rękę.
-Daj, pomogę ci wstać. – Dziewczyna podniosła swoją twarz do
góry. Styles zorientował się kogo właśnie trzyma. Jego serce zaczęło wybijać
szybsze rytmy. Czuł się jak wtedy kiedy zobaczył swoją ukochaną za drutem.
Teraz nic ich nie dzieliło. On kucał zaraz obok niej, dodatkowo ściskając jej
dłoń. Otworzył delikatnie swoje usta nie mogąc uwierzyć, że to dzieje się
naprawdę. – [T.I] … - wyszeptał i upadł na kolana. Przyciągnął ciało dziewczyny
do siebie i mocno wtulił je w siebie. Oboje głośno oddychali. Żyli jedną
chwilą. Nareszcie mieli siebie. Dwa stęsknione serca nareszcie się odnalazły.
Mogli się sobą cieszyć. Harry zaśmiał się nerwowo. Wiedział, że ma już przy
sobie swój skarb, ale od razu zaniepokoił się. Delikatnie oderwał ciało swojej
ukochanej od siebie i ujął jej twarz w swoje dłonie. Wykonywał dokładnych
oględzin jej bladej twarzy. – Nic ci nie jest? – pogładził jej głowę. – Zrobili
ci coś? Uderzyli? – sprawdzał każdą część jej policzków i warga bardzo
dokładnie. – Dotknęli? Skrzywdzili? – mówił szybko i nerwowo. – Boli cię coś?
Jak się czujesz?
-Pocałuj mnie. – odparła ledwo drżącym głosem cały czas
wpatrując się w jego zielone tęczówki, które błądziły po jej całym ciele. Na
jej prośbę powróciły na swoją normalną pozycję. Teraz i on wpatrywał się w jej
oczy.
-Co powiedziałaś? – zapytał niepewny.
-Pocałuj mnie. – powtórzyła. Przełknęła ślinę zalegającą w
jej ustach, a jej warga drgnęła. Harry dokładnie przyglądał się oczom
dziewczyny. Nie miał z nią kontaktu od ponad roku. Nie był pewny czy nadal
potrafi całować. Nie miał takiej okazji. Chciał być najlepszy, a bał się że wypadł z wprawy. Nie chciał zawieść jej
oczekiwań. – Proszę. – tym razem zobaczył jak w jej oczach zaczynają zbierać
się łzy. Ich powierzchnie zaczęła zakrywać szkląca się substancja. Zrobił to. Z
uwagą i determinacją. Ze spokojem i opanowaniem. Złączył ich usta, aby mogły
doznać tego czego im brakowało. Cieszyli się swoją bliskością. Czuli się
wspaniale. Dawali sobie przyjemność przez krótką chwilę, ale nawet to
wystarczyło, że na ich twarzach zagościł delikatny uśmiech.
-Kocham cię. – odparł i ponownie ucałował jej wargi z ogromną
subtelnością. Nareszcie byli razem. Wreszcie tak blisko siebie, ale jednak w
nie wiedzy, że ktoś ich obserwuje...
przepraszam. spieprzyłam to :c
miało to inaczej wyglądać.
*
mam tylko tyle do powiedzenia, że zmienił się wygląd bloga,
ale raczej to sami zauważycie.
podoba Wam się chociaż?
*
piszcie swoje opinie poniżej lub jeśli nie macie kont na bloggerze to chociaż napiszcie mi
na asku albo na twitterze. (linki powyżej)
to naprawdę wiele by dla mnie znaczyło.
10+ komentarzy = next part.
Piękny. Czekam na nn.
OdpowiedzUsuńSuper <3
OdpowiedzUsuńwygląd piękny *-*
OdpowiedzUsuńa ta część niesamowita *-* x ilysm
cudowny <3
OdpowiedzUsuńnaprawdę świetny imagin, mam nadzieję, że to nie koniec :)
OdpowiedzUsuńwyglad super!
cuuuuudoo <33
OdpowiedzUsuńBoooskie <3 czekam na nexta <3
OdpowiedzUsuńOMG oby nie ponieśli żadnych konsekwencji za ten pocałunek i wgl ;/
OdpowiedzUsuńTen imagin jest MEGA!!! <3
OdpowiedzUsuńImagin jest PER-FECT. *.*
OdpowiedzUsuńSorry, jestem nieogarem i dopiero dzisiaj zorientowalam sie, ze wrocilas na bloga. Sorry. ;)
Zycze weny.