Łączna liczba wyświetleń

środa, 30 stycznia 2013

#76 Harry PART~1~

#76

Wrażliwy chłopak szukający miłości czy bezczelny kobieciarz i łamacz serc. Kim właściwie jest Harry Styles?  Nikt tak dokładnie nie może tego stwierdzić. Media widzą go jako notorycznego podrywacza, który nie widzi świata poza sobą. Do pewnego czasu też miałam o nim takie zdanie. Kiedyś dumnie prezentował reszcie z 1D swoje zaliczone panienki. Każdej zrobił zdjęcie i zapisał na dysku swojego telefonu. Nie rozumiałam takiego typu mężczyzn, przecież w życiu najważniejszą rzeczą na świecie jest właśnie miłość i to bez niej nie wyobrażam sobie życia. To takie wspaniałe uczucie gdy masz pewność, że po świecie chodzi ktoś taki kto świata poza tobą nie widzi, kto troszczy się i boi o twoją osobę. Ten dreszcz, który przechodzi twoje ciało gdy osoba którą kochasz zaledwie dotknie cię przez przypadek. Fala gorąca napływająca na całe ciało podczas uścisku czy pocałunku. Właśnie to są najprawdziwsze objawy miłości. Niepodważalnego uczucia, które potrafi przezwyciężyć chorobę, biedę i nędze. Wiem to na pewno, że w głębi serca każdego człowieka czai się właśnie ona i tylko czeka na uaktywnienie przy właściwej lub też niewłaściwej osobie. Moja miłość od początku szwankowała. Serce zapragnęło jednej niewłaściwej osoby o zniewalająco zielonych oczach i niewiarygodnie miękkich brązowych lokach. Za obiekt moich westchnień obrało sobie Harryego Stylesa. Chłopaka, który na jedno skinienie palcem ma przy sobie najpiękniejsze kobiety, za którym szaleje miliony dziewczyn z całego świecie i który w ogóle nie nadaje się na tak poważne stanowisko jakim jest rola wiernego chłopaka. Podobno serce nie sługa, ale dlaczego trafiło na mnie?
*
-Louise, muszę dzisiaj szybciej wyjść do domu. – oznajmiłam stylistce chłopców.
-Nie ma sprawy. Poradzę sobie z nimi. – powiedziała i puściła do mnie oczko, po czym wróciła do poprzednio wykonywanej  czynności jakim było prasowanie stroju Niallera i Zayna. Odwróciłam się w stronę skórzanych kanap na których siedzieli chłopcy. Oparłam się o blat stołu po czym westchnęłam cicho. Uważnie przyglądałam się co robią członkowie grupy One Direction ‘po godzinach’. Liam tweetował z fanami, Zayn spał oparty o Nialla, który wcinał, cały czas kruszące się, ciastka. Louis i Harry byli zajęci żywą rozmową. Czasami naprawdę wolałabym się, żeby Larry Stylinson istniał, niż żeby Harry na każdym kroku łamał moje serce. Bolało jak cholera gdy mówił do swojej nowej zdobyczy ‘kotku’, kiedy przesyłał buziaka pierwszej lepszej napotkanej na ulicy dziewczynie. Wszystko co toczyło się wokoło Harryego i jego panienek było niezmiernie bolesne dla mojej osoby, która nic nie mogła poradzić na to, że zakochała się w takim idiocie.
-Idziesz w jakimś konkretnym celu? – usłyszałam głos Lou i od razu odwróciłam się w stronę kobiety.
-Na spotkanie. – uśmiechnęłam się.
-Czyli randka? – zapytała pewnym głosem.
-Można tak to określić. – Lou miała racje. Tamtego wieczoru miałam spotkać się z Nathanem. Miał on być pewnego rodzaju pocieszeniem po Harrym. Miał on pomóc mi odbudować moje złamane serce. Zatamować jego krwawienie.
-A na którą jesteście umówieni? – zapytała ponownie.
-Na 20.
-To radziłabym się spieszyć, bo zostało ci pół godziny. – przestraszona spojrzałam na zegarek wiszący na beżowej ścianie. Faktycznie wskazywał on godzinę 19:29. Szybko przeniosłam wzrok na Louise, która tylko potwierdzająco pokiwała głową na znak, że mogę iść. Ucałowałam ją szybko w policzek i rzuciłam ciche ‘dziękuję’. Zabrałam z jednej z kanap swoją torbę oraz skórzaną kurtkę i ruszyłam w stronę wyjścia. Chwytając na klamkę poczułam ciepły oddech na swojej szyi. Nie miałam pojęcia, kto to jest więc szybko odwróciłam swoją głowę do tyłu, aby upewnić się.
-Gdzie idziesz? – usłyszałam ten seksowny, zachrypnięty głos. Jego tęczówki ponownie zahipnotyzowały mnie i nie byłam w stanie wydusić z siebie ani jednego słowa. Po krótkiej chwili jednak ocknęłam się przypominając sobie każdą zalaną łzami noc i odpowiedziałam oschle:
-Nie twój interes Styles. – chwyciłam za klamkę i opuściłam garderobę chłopców. W pewnym stopniu czułam satysfakcję, jednak moja sumienie i serce miało mi za złe ten czyn. W końcu to właśnie on jest tym, którego pokochałam szczerym uczuciem...
TADAM! oto i jestem po prawie dwudniowej nieobecności.:)
napisałam imagin z Hazzą, bo tak jakoś naszło mnie natchnienie.;3
jest trochę krótki no ale będzie jeszcze jedna część,
więc czekajcie.;3
*
mam nadzieję, że Wam się podobał ten wpis.
piszcie swoje opinie w komentarzach.;)
10+ komentarzy= next part.:D
*
pamiętajcie o opowiadaniu.;D
wchodźcie, komentujcie, obserwujcie i czytajcie <3
przepraszam za błędy o ile takowe się pojawią, 
a na 100% tak będzie.:3
w prawym górnym rogu pojawiła się nowa ankieta.
bardzo proszę Was o odpowiedzi do niej.:)
do dla mnie ważne.xx




 


poniedziałek, 28 stycznia 2013

#75 Niall PART~3~

#75

-Ey, panie Horan! – krzyknęłam za nim. On natychmiastowo się odwrócił w moją stronę. – Trzymam kciuki. – uśmiechnęłam się do niego, jednak nie doczekałam się odwzajemnienia go.
*
Wieczorem następnego dnia byłam umówiona z Horanem u mnie w domu. Mieliśmy razem napisać nową piosenkę. Stawił się punktualnie pod moimi drzwiami z gitarą w futerale na plecach. Powitałam go buziakiem w policzek i zaprosiłam do salonu. Z kuchni przyniosłam dwie butelki piwa i postawiłam na stole w salonie. Rozsiadłam się na parapecie, a do ręki wzięłam długopis i kartkę. Zaczęliśmy razem tworzyć. Niall brzdąkał co chwile coś na gitarze, a ja przelewałam swoje pomysły na papier. Przez kilka godzin męczyliśmy się z poskładaniem kilku słów w logiczną całość. W końcu nasze organizmy się zbuntowały. Ja odczułam silną potrzebę pójścia do toalety, a Niallerowi zamykały się oczy ze zmęczenia. Ogłosiłam przerwę i udałam się do toalety, aby dogodzić moim potrzebą. Wracając do salonu nie zastałam w nim nikogo. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i dostrzegłam na stole telefon Horana. Był odblokowany co nieczęsto się zdarza. Podeszłam do urządzenia i wzięłam go do rąk. Pomimo iż wiedziałam, że nie powinnam, sprawdziłam co jest przyczyną tego całego zamieszania. Na ekranie widniał otworzony Twitter Irlandczyka, a dokładniej dwa tweety, które nawet mnie dotknęły w serce.

#1 „@NiallOfficial jesteś bezużyteczny. Nie rozumiem dlaczego jeszcze stąpasz po tej ziemi. One Direction byłoby o wiele lepsze bez ciebie. Powinieneś zdychać w męczarniach.”

#2 „@NiallOfficial to że założyłeś sobie aparat na zęby nie oznacza, że jesteś od razu piękny. Zrozum, że ciebie i tak nikt nie kocha i nie potrzebuje. Nie rozumiem dlaczego [T.I] tak się o ciebie troszczy. Przyjaźni się z tobą z litości. A nie! Przecież za to jej płacą.”

Bynajmniej te słowa nie były napisane przez hejterów, tylko przez rzekome ‘fanki’. Zrobiło mi się przykro. Smutek ogarnął moje serce. Szybkim krokiem ruszyłam na poszukiwanie Nialla. Jego buty stały w tym samym miejscu w którym je odłożył. Oznaczało to, że nadal był w moim domu. Sprawdziłam cały parter i weszłam po schodach na piętro. Uchylając drzwi mojej sypialni usłyszałam przytłumiony szloch.
-Nialler? Wszystko w porządku? – zapytałam z troską. Nie usłyszałam odpowiedzi. Zbliżyłam się i usiadłam na łóżku zaraz obok niego. Pokój oświetlony był tylko blaskiem księżyca i właśnie to pozwoliło mi dostrzec, że Horan płacze w poduszkę.
-Oni mają racje [T.I]. Jestem bezużyteczny.
-Nie mów tak. Oni są zwykłymi idiotami jeżeli takie coś napisali. – powiedziałam i położyłam rękę na jego ramieniu.
-Nie. To jest prawda! Nikomu na mnie nie zależy.
-Mi na tobie zależy. – powiedziałam prawie szepcząc.
-Dlaczego to robisz? Dlaczego przyjaźnisz się ze mną? – zapytał.
-Jesteś jedną z kilku najważniejszych osób w moim życiu. Bez ciebie nic nie ma sensu. Jesteś moim kochanym Niallerkiem, którego poznałam w Mayfair House dokładnie dwa lata temu. -  szybko odblokowałam mój telefon i pokazałam mu zdjęcie z tamtego pamiętnego dnia, które miałam ustawione na tapecie. – Zawsze będziesz moim najlepszym przyjacielem. Bez względu na to jakby ktoś mnie wyzywał i obrażał z tego powodu. Zawsze będę przy tobie.  – chłopak wtulił się we mnie, a ja mocno przycisnęłam go do siebie. Ucałowałam jego czoło i zaczęłam gładzić włosy Blondyna. Irlandczyk podniósł twarz do góry i spojrzał w moją stronę. Pogładziłam jego policzek i przy okazji wytarłam spływając łzę. Niall zbliżył swoją twarz do mojej. Poczułam ciepło jego warg na moich. Chłopak całował mnie z ogromną delikatnością. Obchodził się z moimi wargami jakby były z porcelany. Kiedy również włączyłam się w pocałunek Nialler posunął się do nieco odważniejszych kroków. Włożył swoje zimne dłonie pod mój sweter. Zaczął nimi wodzić wzdłuż mojego kręgosłupa. Wolnym ruchem zdjął ze mnie wełniany materiał. Z każdą chwilą ilość ubrań na naszych ciałach zmniejszała się. Każda część naszej garderoby lądowała w bliżej nie określonym miejscu. Chłopak rozprawił się z zapięciem od mojego stanika i już po chwili składał delikatne pocałunki dookoła moich piersi. Dałam ponieść się emocjom i chwili. Zapomniałam o wszystkim i o wszystkich. Kilka minut późnej Nialler dał o sobie znać w moim ciele. Z początku wykonywał wolne ruchy, jednak tępo zwiększało się z każdą sekundą . Jego zawziętość doprowadziła mnie do cichych jęków. Horan ponownie złączył nasze usta w całość i nadal kontynuował swoje pchnięcia. Wplotłam swoje dłonie w jego puszyste blond-włosy. Dwiema na pozór zwykłymi czynnościami dostarczył mi multum przyjemności.  Poczułam się jak w swoim osobistym niebie.
Niall zaczął zwalniać. W końcu całkowicie się zatrzymał jednak dalej tkwił we mnie. Zaprzestał wszystkich działań i wyłącznie wtulił się w moje ciało.
-Kocham cię. – wyszeptał prawie niesłyszalnym głosem. Spojrzał głęboko w moje oczy i  ponownie odparł: Kocham cię [T.I]. – wpił się zachłannie w moje usta i delikatnie wyszedł ze mnie. Zakończył pocałunek, zakończył wszystko. Położył się obok mnie i okrył moje nagie ciało kołdrą.
-A co z Demi? – zapytałam zszokowana.
-Pomiędzy mną, a nią istnieje tylko przyjaźń.
-A te wszystkie randki i spotkania?
-Nie było żadnych randek. Za każdym razem podjeżdżałem samochodem pod twój dom. Wpatrywałem się jak głupi w twoje okna. Widziałem co robisz, kiedy idziesz spać i kiedy wychodzisz z domu na spotkanie. Siedziałem w moim samochodzie zaparkowanym wzdłuż chodnika i czekałem na ciebie. A teraz kiedy jestem świadom tego co się stało moje uczucie do ciebie pogłębiło się. – wtuliłam się w jego nagi tors. Poczułam pocałunek na czubku mojej głowy. – Dobranoc księżniczko.
-Dobranoc. – odpowiedziałam i przymrużyłam oczy. Jednak po chwili otworzyłam je uświadamiając sobie coś czego nie zrobiłam. – Nialler?
-Tak? – powiedział jeszcze niczego nieświadomy.
-Ja ciebie też kocham.



od ostatniego czasu coś zbytnio fantazja mnie ponosi.
uważam tak bo co raz częściej pisze TAKICH scen.;3
przyznać się!
komu takie coś się podoba? ;D
zboczuszki moje <3
*
mam nadzieję, że Wam się podobała ta ostatnia część.:)
piszcie swoje opinie w komentarzach.:)
10+ komentarzy= next imagine.
*
no właśnie.
z kim ma być następny imagin? :) x
Harry, Louis czy Liam? 




niedziela, 27 stycznia 2013

#74 Niall PART~2~

#74

-To mi było miło. – uśmiechnęłam się nieśmiało i ruszyłam w stronę wysokiego mężczyzny. Wdałam się z nim w rozmowę podczas gdy reszta zespołu nadal rozmawiała z fankami.
-Dzień dobry. Nazywam się [T.I]. Ja w sprawie pracy tekściarza. – wyciągnęłam dłoń w jego stronę.
-A, witam cię! Ja jestem Paul Higgins. Zapraszam do tamtej sali. – uściskał moją dłoń, a następnie wskazał ruchem dłoni na oszklone drzwi zaraz za recepcją. Ruszyłam w tamtym kierunku, a tuż za mną podążał Paul. Otworzyłam drzwi i usiadłam na jednym z foteli. – A więc [T.I], pokaż mi swoje próbki tekstów. – Wyciągnęłam z torby niebieską teczkę i podałam ją mężczyźnie. On przyjrzał się dokładnie moim pracom i widać było, że zastanawiał się  nad czymś.
-Pracowałaś kiedyś jako tekściarz? – zapytał po chwili.
-Nigdy, ale bardzo to lubię. – Higgins przeniósł swój wzrok na mnie i podrapał swój podbródek.
-Z CV wynika, że ukończyłaś kurs kosmetyczny.
-Tak, to prawda. Jednak nie rozumiem do czego to jest potrzebne. – Paul odłożył wszystkie papiery na blat stołu, założył ręce na klatce piersiowej i uśmiechnął się tajemniczo.
-Otóż moja droga, kiedy już dostaniesz pracę tekściarza to od czasu do czasu wysłużymy się też tobą jako pomocniczką stylistki chłopców. – moje źrenice powiększyły się do niewyobrażalnie wielkich rozmiarów. -  Oczywiście jeżeli się zgodzisz.
-O mój Boże, no pewnie że się zgodzę. To niesamowite. – zaczęłam wariować ze szczęścia. Miałam ochotę wstać i mocno przytulić menadżera One Direction. Nie powstrzymał mnie nawet fakt, że to jest już mój szef. – Dziękuję!
*
Moja współpraca z tą piątką zaczęła się właśnie w marcu 2011 roku. Zżyłam się z nimi, byli dla mnie jak bracia. Z każdym dniem stawało się o nich co raz głośniej. Małymi kroczkami stawali się najgorętszym boysbandem na świecie. Niestety jak to normalnie jest zaczęło też przybywać więcej obraźliwych słów o nich i o ich najbliższych. Oni nie zwracali na to uwagi. Grali twardych podczas gdy wiadome było dla mnie, że każde takie obelgi bolą ich niesamowicie mocno. Największą traumę przeszedł Nialler. Wiele ich fanek pisało do niego obraźliwe tweety na temat jego wyglądu, mając szczególną uwagę na jego uzębieniu. Na początku on trzymał się całkiem nieźle, pomagało mu nasze wsparcie. Potem było gorzej. Każdej nocy słychać było jego płacz. Często po koncertach wymykał się do swojej garderoby i zamykał się w sobie. Serce krajało mi się gdy widziałam ten obraz. Codziennie powtarzałam mu, że cała ta farsa nie jest warta jego łez. Mówiłam, że jest jedyny w swoim rodzaju. Kiedyś nawet stwierdziłam iż jest edycją limitowaną na co Horan wybuchnął gromkim śmiechem. Wiele godzin spędziłam na pocieszaniu chłopaka. Niezliczona ilość moich bluzek i t-shirtów była mokra od jego łez. Za każdym razem pozwalałam dać mu upust swoich emocji w moich ramionach.
Wszystko zmieniło się gdy w styczniu 2012 roku wybrał się do dentysty. To właśnie wtedy doktor założył mu stały aparat ortodontyczny. Irlandczyk określił to jako start nowego życia. Powiedział, że od tamtej pory będzie mężczyzną i nie da sobą pomiatać. Cieszyłam się iż powziął takie postanowienie. Jednak jedynym faktem, który smucił mnie niesamowicie to to, że już nie będzie tego słodkie chłopca z krzywym zgryzem. Bądź co bądź jego jedyna wada dodawała mu niesamowitego uroku. Od tamtej pory Blondyn na każdym zdjęciu dumnie prezentował swoje proste, białe zęby. Zmienił się. Spoważniał.
*styczeń, 2013*
-Nialler nie wierć się tak. Demi nigdzie ci nie ucieknie. – mówiłam do niego poprawiając jego czarny krawat.
-Kiedy ja się denerwuje. – stwierdził.
-Nie masz czym. Wyglądasz nieziemsko, masz stylowy garnitur, idziesz na kolację z piękną dziewczyną. Żyć nie umierać mój drogi przyjacielu. – uśmiechnęłam się do niego serdecznie.
-Może i masz rację. – westchnął. – [T.I] ja muszę ci coś powiedzieć. Ja … - nie dokończył, bo usłyszeliśmy sygnał mojej komórki. Zbliżyłam się do mojej torebki i wyciągnęłam urządzenie.
-Poczekasz chwilkę? –zapytałam.
-Jasne. – odparł szybko.
-Słucham cię Ian. Tak. Nadal jestem w pracy. Dzisiaj wieczorem? Oczywiście. Z największą przyjemnością. No to do zobaczenia. – rozłączyłam się i odwróciłam się w stronę Niallera. – To co chciałeś mi powiedzieć?
-Już nic. Baw się dobrze z Ianem. – odwrócił się i skierował w stronę wyjścia.
-Ey, panie Horan! – krzyknęłam za nim. On natychmiastowo się odwrócił w moją stronę. – Trzymam kciuki. – uśmiechnęłam się do niego, jednak nie doczekałam się odwzajemnienia go...



no to będzie jeszcze jedna część tego imaginu.
jest już gotowy, bo mnie dzisiaj fantazja poniosła, więc jak tylko spełnicie ten jeden, bardzo dobrze Wam znany, warunek to pojawi się na blogu.:)
*
mam nadzieję, że Wam się podobała ta część.
piszcie swoje opinię w komentarzach.:)
10+ komentarzy= next and last part.:)
*
oglądaliście dzisiaj Teleexpress? ;D
LAJAM i ZAJN.;3
HAHAHAHAHAH.;>
leże i nie wstaje.;3
*
otóż jeszcze chciałam ogłosić osobą czytającym mój blog z opowiadaniem, że 
już za chwilę biorę się za pisanie pierwszego rozdziału.:)
jak tylko go napiszę od razu dodam.:)
więc czekajcie <3



#73 Niall PART~1~

#73

*marzec, 2011*
Wolno wertując kartki czarno-białej gazety popijałam kawę. Codzienne przyzwyczajenie. Nic wielkiego.
Na okładce zamieszczona była data ‘środa, 2 marca 2011’ i wszystko zwiastowało na kolejny dzień pełen rutyny. Po wypiciu napoju, który niby miał pobudzać ludzi do pracy, zapewne ruszyłabym do łazienki, aby odświeżyć się. Następną czynnością byłby zejście do kuchni, gdzie najprawdopodobniej krzątałaby się moja mama. Usiadłabym przy stole i zaczęła wysłuchiwać wykładu mojej rodzicielki na temat pracy. Tak przeleciałby środowy poranek. Nie było tak jak się spodziewałam. Kiedy przeczytałam, że gra ‘FIFA 2011’  zyskała najlepsze noty spośród wszystkich nowości w świecie gier i komputerów, przewróciłam gazetę na kolejną stronę. Wielkimi drukowanymi literami, na środku kartki widniał napis ‘WORK’. Przewróciłam teatralnie oczyma, gdyż od ostatnich tygodni to słowo mnie prześladowało. Pomimo tego zaczęłam czytać ogłoszenia o pracę.
-Wizażysta, mechanik, fryzjer, kelnerka, makler giełdowy… - mówiłam do siebie pod nosem. – Tekściarz. – przystanęłam na chwilę. Ta propozycja niewątpliwie była dla mnie najatrakcyjniejszą z wszystkich poprzednich. Potrafiłam pisać teksty piosenek. W liceum robiłam to na okrągło. Była to moja pasja i niespełnione marzenie. Zostać sławną pisarką czy tekściarzem jakiegoś piosenkarza. Pod ogłoszeniem nie było numeru telefonu, była tylko godzina i data castingu, czyli 2 marca 2011 godzina 11:00. Spojrzałam na zegarek na kuchence i szybko poderwałam się z krzesła. Miałam niecałe półtorej godziny. Wzięłam szybki prysznic, wybrałam strój, wykonałam makijaż. Do niebieskiej teczki wsadziłam kartki z tekstami. Mój arkusz osobowy (CV) miałam przygotowany już wcześniej. On także zawitał w mojej teczce, którą pośpiesznie wsadziłam do torby i opuściłam dom.
*
Mayfair House znajdował się całkiem niedaleko centrum Londynu. Dotarłam na miejsce w zaledwie piętnaście minut. Weszłam do wnętrza luksusowego hotelu w którym odbyć się miał casting na tekściarza. Na recepcji ujrzałam wysoką brunetkę, który gdy tylko mnie zobaczyła, rozglądając się po holu, szeroko się uśmiechnęła. Podeszłam do niej i odwzajemniłam uśmiech.
-Witam panią w Mayfair House. W czym mogę pani pomóc? – zapytała grzecznie.
-Czy tutaj ma odbyć się casting na twórcę tekstów?
-W rzeczy samej. Do tego spotkania pozostało kilka minut, jednak zespół wraz z ich menadżerem uprzedzili, że mogą odrobinę się spóźnić. Może pani poczekać tutaj na recepcji. Tam stoją bardzo wygodne fotele. Zachęcam.
-Dziękuję bardzo. A tak na przyszłość proszę nie zwracać się do mnie na pani. Jestem [T.I]. – uśmiechnęłam się i  usiadłam na wcześniej wspomnianym miejscu. Przez chwilę analizowałam czy czegoś nie zapomniałam. Kiedy byłam pewna, że wszystko co potrzebne wzięłam, zaczęłam czytać tekst z jednej moich piosenek. Zawsze pisałam teksty, które mógłby zaśpiewać chłopak. Nie wiem dlaczego. Może po prostu z przyzwyczajenia. Ten, który w tamtej chwili czytałam wyjątkowo należał do takich z których byłam zadowolona. Wszystko było spójne i logiczne. Miało to coś w sobie co nawet mi, negatywnie do siebie nastawionej, się spodobał.
When he opens his arms and holds you close tonight
It just won't feel right
Cause I can love you more than this, yeah.
When he lays you down I might just die inside
It just don’t feel the right
Cause I can love you more than this
Can love you more than this
Spojrzałam na zegar znajdujący się na ścianie. Tak jak mówiła recepcjonistka spóźniali się. Nie przeszkadzało mi to zbytnio. Mogłam czekać. Nie miałam jak na razie ochoty wracać do domu. Nie ciągnęło mnie tam.
Z braku zajęcia zaczęłam rozglądać się po całym holu. Oprócz bogato przyozdobionego blatu recepcji można było dostrzec jeszcze kilka drzwi do sal kongresowych, wejście na basen oraz jadalnię. Na jednych ze szklanych drzwi dostrzegłam plakat. Podeszłam bliżej i zaczęłam dokładnie oglądać każdy jego skrawek. Na brystolu widniało pięć odrobinę znanych mi twarzy. Obok każdego z nich były napisane imiona i nazwiska owych chłopaków. Harry Styles, Zayn Malik, Louis Tomlinson, Liam Payne i Niall Horan. Wyglądali na sympatycznych. Jeszcze krótką chwilkę przyglądałam się postaci Blondyna po czym mój wzrok zniżył się na sam dół plakatu. Widniał tam  napis One Direction, a gdyby dokładniej się przyjrzeć zobaczyć by można ciąg literek łączący się w spójne zdanie. ‘Uczestnicy 7. edycji brytyjskiego X-Factora’. Wtedy zorientowałam się skąd ich kojarzyłam. Razem z siostrą oglądałyśmy  ten program w 2010 roku. Uśmiechnęłam się mimowolnie kiedy usłyszałam piski i krzyki dobiegające z zewnątrz. Grupa młodych dziewcząt stała na zewnątrz hotelu skandując imiona swoich idoli. Nagle do holu pojawiła się grupka mężczyzn. Niepewnie spojrzałam na recepcjonistkę, która gestem swojej ręki starała się oznajmić mi, że przybyli ci na których czekałam. Chciałam podejść do najwyższego i najstarszego mężczyzny, kiedy nieoczekiwanie zostałam popchnięta przez czwórkę nastolatek. Pozostałam z boku i chwilę przysłuchiwałam się,
-O mój Boże! Nie wierzę, że was spotkałyśmy. Możemy prosić o autograf? Nie, nie. Albo o zdjęcie, a może jednak o uścisk?
-Wszystko po kolei Sara! – wtrąciła się jej towarzyszka. Chłopcy bez chwili wahania podpisali się w notesach i zeszytach swoich fanek. Każda zrobiła sobie zdjęcie z każdym z osobna pomijając blondwłosego chłopaka. Ten widocznie zawiedziony tym wszystkim po prostu to zignorował. Możliwe, że wziął to za przypadek. Zasmuciło mnie to.
-Teraz chciałybyśmy takie zdjęcie grupowe! – krzyknęły wszystkie razem. Cały zespół ustawił się w rzędzie, a jedna z nich podała aparat mężczyźnie z którym miałam zamiar porozmawiać.
-Emm… Ale bez ciebie. – odezwała się nagle dziewczyna. Nie widziałam dokładnie do kogo to mówi, ale gdy po chwili dostrzegłam, że od grupki oddala się Blondyn. Jego twarz, która wcześniej promieniała radością, stała się smutna, a w jego oczach można było dostrzec niewyobrażalny ból. Spojrzał na moją twarz, zobaczyłam że jest gotów się rozpłakać. Mimo iż nie znałam go to serce mi pękło na ten widok. Jak można być takim podłym? Niall szybko odwrócił wzrok. Na pewno nie chciał, żeby ktokolwiek widział jego słabość. Chciałam go jakoś pocieszyć. W pewien sposób podnieść na duchu i dowartościować jego osobę. Szybko zaczęłam szperać w torbie w poszukiwaniu mojego notatnika i długopisu. Kiedy wydobyłam to czego szukałam dostrzegłam, że Horan siedzi na jednym z foteli ,a w dłoniach schowaną ma twarz. Powoli podeszłam do niego. Dotknęłam delikatnie jego ramienia. Wzrok chłopaka automatycznie przeniósł się na mnie. Jego oczy były zeszklone, a Niall dzielnie powstrzymywał wylew łez.
-Mogę prosić o autograf? – zapytałam z uśmiechem. Nie byłam fanką, ani nikim w tym stylu. Bardzo, ale to bardzo szkoda mi go było. On przejął z moich rąk notes oraz długopis i złożył podpis na jednej z kartek. Kąciki ust Niallera uniosły się delikatnie ku górze i oddał mi moją własność. – A czy problemem byłoby zdjęcie z tobą? – chłopaka widocznie zaskoczyło moje pytanie. Chwilę patrzył na mnie zdezorientowany jednak po chwili odparł cicho:
-Jasne. – wyciągnęłam z kieszeni spodni mój telefon i włączyłam funkcję aparatu. Przysunęłam się bliżej Horana i uśmiechnęłam się. Spojrzałam na ekran telefonu i mimowolnie się uśmiechnęłam. – Mogę spojrzeć? – podałam mu do rąk urządzenie i już po chwili widziałam zniesmaczenie na jego twarzy.
-Coś nie tak? –zapytałam.
-Nie, tylko moje zęby są … - zatrzymał się na chwilę.
-Są urocze. – dokończyłam za niego. Niall spojrzał w moje oczy i już po chwili na jego twarzy zagościł nie tylko  uśmiech, ale też zawstydzenie. -  Muszę się zbierać. Dziękuję za autograf i zdjęcie. Miło było cię poznać.
-To mi było miło...
oto i jest.;D
imagin z Niallerem.;3
szczerze powiedziawszy nie mogłam się doczekać kiedy go dodam.;3
napisaliście kiedyś, że lubicie imaginy częściowe, więc proszę bardzo.;)))
*
mam nadzieję, że ten imagin spodoba Wam się bardziej niż ten z Zaynem.
piszcie swoje opinie w komentarzach.
10+ komentarzy = następna część.;)))
*
w dalszym ciągu przypominam o moim nowym blogu.:)
*
jeszcze jedna sprawa.
napisałam piosenkę o 1D i o polskich Directionerkach.;)
mam nadzieję, że choć jedna z Was przeczyta jej treść.: )
nazwałam ją ONE DIRECTION SONG.;3





piątek, 25 stycznia 2013

Nowy blog.;)

otóż tak jak Wam wcześniej wspominałam biorę się za pisanie opowiadania z Harrym w roli głównej.
wczorajszego wieczoru napisałam prolog, który dzisiaj dodam, a także opisy bohaterów, którzy będą brać czynny udział w tej historii.
mam nadzieję, że spodoba Wam się ten blog i będzie go odwiedzać i wspierać mnie tak jak tutaj.:)
zachęcam Was do komentowania i do zaobserwowania.;)
Nazywa się ' Spread yur wings, fly away.' 
*
coś chyba nie spodobał Wam się ostatni imagin z Zaynem.
no trudno.
a blog stać w miejscu nie może więc najprawdopodobniej jutro dodam pierwszą część imaginu z Niallem.:)

niedziela, 20 stycznia 2013

#72 Zayn.

pomimo, że nie proszono mnie o dedykację ja i tak to zrobię. 
chciałam zadedykować tego imagina pewnej osobie, która straaaasznie kocha tego pana.
żeby nie było, ja też go mocno kocham.;3
dedykuję ten wpis mojej kochanej Mrs. Malik, czyli
Adzie (@AdrianaKonopka)
kocham Cię stary gruźliku. mam nadzieję, że Ci się spodoba.;*
enjoy.♥

#72

Zimowy czas ma swoje dobre jak i złe strony. Do tych lepszych zalicza się zabawy na świeżym powietrzu, rzucanie się śnieżkami, jazda na łyżwach, sankach bądź nartach. Te gorsze to rozmaite katary, grypy i przeziębienia która potrafią dać człowiekowi w kość. Dodatkowo osoby z bardzo osłabioną odpornością mają bardziej pod górkę. Nawet delikatny podmuch mroźnego wiatru może wywołać gorączkę i inne objawy chorób. Katar trwa nieskończenie długo, a o stertach zużytych chusteczek higienicznych nie wspomnę. W okresie choroby człowiek jest uziemiony w domu w swoim łóżku, jest zmuszony łykać antybiotyki i inne świństwa tylko po to by szybciej dojść do zdrowia i móc znowu cieszyć się zimą. Kiedy ja zachorowałam miałam wrażenie, że trwa to wieki. Mama surowo zabroniła mi wychodzenia z łóżka, więc zawładnęła mną nuda. Robiłam dosłownie wszystko, żeby tylko zabić jakoś czas. Komentowałam zdjęcia na facebooku, oceniałam konta innych użytkowników na twitterze, nawet zaczęłam czytać książkę, czego naprawdę nienawidziłam robić. Od czasu do czasu miewałam gości w swoim pokoju. Był nim Zayn. Mój kochany przyjaciel, którego nie wymieniłabym na nikogo innego. Często przynosił ze sobą gry planszowe i puzzle. Kilka razy zdarzyło się nawet, że dostawałam od niego kolorowe laurki z napisem ‘Wracaj do zdrowia [T.I]!’ wykonane przez Safee. Malik umilał mi czas swoimi opowiadaniami i historyjkami. Przy nim wszystko było znacznie lepsze, a czas biegł niemiłosiernie szybko. Chłopak potrafił wpędzić uśmiech na moją twarz. Z resztą on wszystko potrafił. Nawet przyspieszyć bicie mojego serca do maksymalnego tempa. Już dużo wcześniej straciłam głowę dla Mulata i moje serce należało już tylko dla niego. Niesamowicie bolało gdy widziałam go z inną dziewczyną. Zawsze było to katuszą dla mojego niewinnego serca, które tak bardzo chciało poczuć się przez kogoś kochane.
Kiedy pochłonięta byłam czytaniem jednej z ostatnich linijek powieści ‘Harry Potter i Insygnia Śmierci’ usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Spojrzałam w ich stronę i już po chwili widziałam wyłaniającą się zza nich głowę Zayna.
-Można? – zapytał, a ja uśmiechnęłam się tylko. Chłopak podszedł bliżej mojego łóżka i usiadł na małej, błękitnej pufie przygotowanej na jego przyjście. – Jak się dzisiaj czujesz? – zapytał z troską.
-W miarę dobrze. Może jutro będę mogła wyjść z domu. – wtem zaczęłam kaszleć. Szybkim ruchem zasłoniłam usta ręką, aby przypadkiem moje zarazki nie przeniosły się na Zayna.
-Yhym. Już to widzę. – zakpił. – Nigdzie nie pójdziesz. Zostaniesz w domu.
-Ale Zayn…
-Nie ma żadnego ‘ale’! – powiedział stanowczo. – Zostajesz i koniec.
-Jeszcze zobaczymy. – powiedziałam ściszonym tonem.
-Coś ty powiedziała?
-Nic.
-Ja ci dam sprzeciwiać się panu Malikowi. – szybko przysunął się i zaczął mnie łaskotać. Zaczęłam się wić i przy okazji śmiać. Miałam łaskotki na całym ciele. Malik doskonale o tym wiedział i w podły sposób wykorzystywał to. Chłopak przez dłuższy czas dokuczał mi swoim gestem. Nie wytrzymałam dłużej.
-Już nigdy nie sprzeciwie się panu Malikowi! – krzyknęłam.
-Słowo honoru?
-Słowo honoru. – Zayn zaprzestał swoich czynów. Opadł zaraz obok mnie na łóżku i otoczył mnie swoim ramieniem. Ucałował mnie w czubek głowy i mocno przycisnął mnie swojego torsu. Wtuliłam się. Chciałam uświadomić każdy zmysł, że jest przy mnie. Milczeliśmy. Nie przeszkadzała mi ta cisza. Była przyjemna. Z nim milczenie było ciekawsze od wszystkich innych zajęć na tym świecie. Mulat ponownie złożył pocałunek na czubku mojej głowy.
-Kocham cię [T.I]. – usłyszałam nagle. Zamurowało mnie. Poczułam się jak małe dziecko które dostało upragnioną zabawkę. Niepewnie podniosłam twarz ku górze, aby móc spojrzeć Zaynowi w jego brązowe oczy. Nie potrafiłam nic powiedzieć. – Kocham cię. – wyszeptał i już po chwili złączył nasze wargi w pocałunku. Delikatne muśnięcia przeistaczały się w coś znacznie głębszego i namiętniejszego. Całkowicie zatraciłam się w tym co robiliśmy. Zapomniałam, że mogę zarazić chłopaka. Liczyłam się tylko chwila, która dla kogoś mogła wydawać się wiecznością, a dal mnie tylko sekund. Malik oderwał swoje usta od moich. Na jego twarzy pojawił się cudowny uśmiech, który był lekarstwem na wszystko. Podobnie tak jak Zayn usiadłam do pozycji pionowej. Moje plecy opierały się o ścianę, a nasze ramiona stykały się ze sobą. Spojrzałam na twarz Mulata, który po kilku chwilach ujął moją dłoń i splótł nasze palce razem.
-Wiesz, że źle zrobiliśmy? – zapytałam. On z przerażeniem spojrzał w moją stronę. Iskierki, które wcześniej tańczyły dziki taniec teraz nagle zgasły i na ich miejsce pojawił się ból. – Teraz ty też możesz zachorować. – Zayn odetchnął z ulgą i na jego twarzy znów zagościł uśmiech.
-Nie dbam o to. – ponownie złączył nasze wargi w jedność, dając tym samym dowód światu, że one idealnie do siebie pasują.
Tak jak wtedy przypuszczałam Malik zaraził się ode mnie. Był tak samo chory jak i ja. Oboje byliśmy uziemieni w domach. Jakimś cudem udało nam się przekonać nasze matki do pewnej rzeczy. Mianowicie, aby to Zayn był przy mnie. Skończyło się na tym, że ja i on leżeliśmy w moim łóżku, opatuleni kołdrą wśród stert chusteczek. Można by powiedzieć, że to najlepsze co przytrafiło się w moim życiu. Pomimo choroby ten czas spędzony był cudownie, bo miałam swojego ukochanego zaraz obok siebie. To wystarczył, aby czuć się lepiej.


Przepraszam Was za to, że tak późno, ale po prostu nie miałam czasu w tym tygodniu.
było wystawianie ocen w mojej szkole i to był dziwny okres czasu.
mam chociaż nadzieję, ze ten imagin zrekompensuje Wam to czekanie i się spodoba <3 
*
piszcie co sądzicie o moich wypocinach.
miejcie wyrozumiałość piałam go o 2 w nocy.
10+ komentarzy= next imagine.
*
stworzyłam kolejny filmik gifowy!
i tak się składa, że jest z Zaynem.;3
Zayn Malik -Bradford Bad Boy
*
CZY WY TO WIDZICIE?!
NASZE HASŁO BYŁO W TRENDSACH NA PIERWSZYM MIEJSCU PRZE DOBRE 4 GODZINY.
JESTEM Z NAS STRAAAASZNIE DUMNA *__*
LOVE YA! ;*




wtorek, 15 stycznia 2013

#71 Liam PART~2~


#71

*
Powoli schodziłam po schodach na dół. Musiałam bowiem uważać, aby nie przewrócić się na wysokim obcasie. Kiedy pokonałam najniższy stopień dostrzegłam uśmiechniętą twarz Liama. Moje serce zaczęło bić szybciej na jego widok, a na twarzy zagościł szeroki uśmiech.
-Przepięknie wyglądasz. – wyszeptał mi do ucha zaraz po tym jak złożył nieśmiały pocałunek na moim policzku.
-Dziękuję. Ty również wyglądasz wspaniale. – wspólnie z chłopakiem pojechaliśmy na bal.
Wkraczając na salę bankietową widziałam wiele znajomych twarzy. W większości byli to moi znajomi lub przyjaciele Liama. Wśród tłumu kilkakrotnie widziałam Marcusa i Ally. Starałam się tym nie przejmować. Byłam zajęta. Cały wieczór Payne nie odstępował mnie na krok. Czułam się z tym niesamowicie, że komuś może tak zależeć. Wspólnie z nim bawiliśmy się, tańczyliśmy. Było wspaniale. Mogę śmiało przyznać iż moje życie stawało się idealne.
Bal dobiegał końca, więc ja z Liamem postanowiliśmy wracać. Chłopak odprowadził mnie pod same drzwi. Gdy staliśmy już na progu mojego domu Payne ujął moje dłonie i spojrzał prosto w moje oczy. Na jego twarzy zagościł delikatny uśmiech.
-Dziękuję ci za ten wieczór. – powiedział nieśmiało.
-Nie. To ja ci dziękuję. – odpowiedziałam i złożyłam pocałunek na jego policzku. Najwyraźniej dla Liama to było za mało, bo bez chwili zwątpienia w swoje czyny złączył nasze usta w całość, dając dowód całemu światu na to, że nasze wargi idealnie ze sobą współgrają. Co chwile zagłębiając się w tym pocałunku przyparł mnie do murku. Nasze języki toczyły zawziętą walkę o dominację. Kolejna idealna chwila, którą niespodziewanie przerwał Zayn. Wracał on do domu chwiejąc się na boki. Co chwilę uderzał w coś co stało na jego drodze.
-O! Widzę, że już wróciliście! – zaczął krzyczeć. – I jak? Plan idzie po twojej myśli siostrzyczko? – miałam ochotę go zabić.
-Jaki plan? – zapytał zdezorientowany Liam.
-Nie przejmuj się jego gadką. Jest pijany. – uspokoiłam go próbując jakoś załagodzić sytuację. – Nie ma żadnego planu.
-Jak to nie ma?! – Mulat zbulwersował się. – Przecież chciałaś się odgryźć Marcusowi. Ty mój kochany Liamku, byłeś jedynie rekwizytem. – Payne spojrzał  na mnie ze smutkiem w oczach.
-To prawda? – zapytał ściszonym głosem.
-Liam, ja…
-Jak mogłaś? – ponownie zadał pytanie, a w jego oczach dostrzegłam łzy. – Myślałem, że… Nieważne.  – wypowiedział to słowo i odszedł. Zostawiając mnie tam. Ze złamanym sercem i ogromnym żalem do samej siebie. Usłyszałam śmiech Malika. Spojrzałam na niego kiedy po mojej twarzy zaczęły spływał łzy.
-Jesteś idiotą. Kompletnym idiotą. Nienawidzę cię. – wbiegłam do domu, zostawiając go na zewnątrz. Mój płacz nasilił się. Dopiero nie dawno uświadomiłam sobie, że tak naprawdę darzę Liama ogromnie silnym uczuciem, a tu pojawił się taki Zayn i zniszczył wszystko. Najgorsze, że po jego odejściu czułam pustkę i wewnętrzne rozdarcie. Byłam cholernie zła na samą siebie. Miałam ochotę zasnąć i już nigdy w życiu się nie obudzić. Zraniłam osobę na której szczęściu najbardziej mi zależało.
*
Mijały dnie, a on nie przychodził do szkoły. Próbowałam mu to jakoś wytłumaczyć. Dzwoniłam tysiące razy, wysłałam niezliczoną ilość wiadomości. Wielokrotnie nagrywałam mu się na pocztę głosową. Przepraszałam, zapewniałam że jest w błędzie. Nie raz w nagranej wiadomości słychać było mój płacz. Najprawdopodobniej szło to wszystko na marne i całość lądowała w koszu. Nie przeczytana i zapomniana.
Martwiłam się o Liama. Bałam się, że coś sobie zrobił. Deszcz lał, a pogoda nie była zbyt łaskawa. Mimo wszystko kroczyłam na piechotę w kierunku domu chłopaka. Stojąc pod jego drzwiami zawahałam się. Mógł przecież sobie tego nie życzyć, a raczej na pewno sobie tego nie życzył. Porzuciłam tą myśl i energicznie zapukałam. Stałam kilka minut na progu zanim drzwi otworzyły się. Po tak długim czasie ponownie go zobaczyłam. Nie był już taki sam jak był kiedyś. Smutny, zmarnowany, wyczerpany. Był wrakiem człowieka.
-Czego chcesz? – powiedział oschle.
-Chcę wyjaśnić.
-Tutaj nie ma czego wyjaśniać. Byłem tylko twoją marionetką. Dopięłaś swego. Marcus jest cholernie zazdrosny. Masz wszystko czego chciałaś. Jestem już ci nie potrzebny.
-Nie mam wszystkiego. – spuściłam swój wzrok na podłogę. Chwilę myślałam i czułam jego wzrok na sobie. – Los odebrał mi ciebie. – spojrzałam w jego brązowe tęczówki. Był widocznie zszokowany. Nie miał pojęcia co ma i odpowiedzieć. – Przez ten czas, który miałam poświęcić na zbliżenie się do ciebie, zakochałam się w tobie. A teraz gdy ciebie nie mam przy sobie czuję się pusta. Jestem jak układanka z puzzli do której brakuje jednego elementu. Jesteś nim ty, Liam. Kocham cię rozumiesz?! Kocham. Jestem w stanie wykrzyczeć to całemu światu. Stanął na środku chodnika i to oznajmić całemu światu. Zrobię to jeżeli dasz mi drugą szansę. Jeżeli wybaczysz mi tą głupotę. Jesteś dla mnie całym światem. Tlenem bez którego umrę. – po moich policzkach łzy uformowały już sobie tor. Krople wody spływały już ciurkiem po mojej twarzy.
-Ja… - zaciął się na chwilę.
-Nie liczę, że wybaczysz mi i rzucisz mi się w ramiona. Chcę po prostu żyć ze świadomością, że nie masz mi tego za złe. Uwierz, to była… - nie dokończyłam, bo przerwał mi.
-Możesz już zamilknąć. To mi przeszkadza. – spojrzałam na niego zdruzgotana. Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Zbliżył się do mnie i ujął moją twarz w jego delikatne dłonie. – Ja też cię kocham. Jesteś moją drugą utraconą połówką. Bez ciebie nie funkcjonuję dobrze i dlatego moje serce wybaczyło bez względu na mnie samego. Za wiele dla mnie znaczysz [T.I].  – nie wytrzymałam i złączyłam nasze usta w pocałunku. Kochałam smak ust, a jeszcze bardziej kochałam czuć je swoich. Przez moje ciało przeszło przyjemne ciepło. Poczułam, że Payne uśmiecha się przez pocałunek. Ja również zaczęłam unosić kąciki ust ku górze. Zarzuciłam ramiona na jego szyję i jak najmocniej tylko potrafiłam przytuliłam się do niego.
-Nigdy mnie nie opuszczaj. – wyszeptałam. Słyszałam jak bije jego serce. Uderzenia były rytmiczne.
-Nie zrobię tego. Choćby nie wiem co. – ucałował czubek mojej głowy, dając mi tym samym znak, że sprawuje nade mną ochronę. Już na zawsze został on moim Aniołem Stróżem.


coś mi się tak wydaję, że ta kontynuacja Harryego nie przypadła Wam zbytnio do gustu.: (
no cóż. 
trudno się mówi.
*
mamy tutaj kolejną i ostatnią część z Liamem .;)
następny będzie Zayn, a potem od nowa.;)
czyli Nialler, Louis, Harry, Liam i Zayn.;)
*
mam nadziję, że (tym razem) Wam się spodobało.;)
pozostawcie swoje opinie w komentarzach.;)
10+ komentarzy = imagin z Zaynem.;)
*
PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY.;*





środa, 9 stycznia 2013

#70 Harry (kontynuacja)

nie miałam w planie drugiej części, ale za bardzo Was kocham, żeby odmówić.;*
enjoy.♥

#70

*
~Oczami Harryego~
Stałe jak to cielę na ślubnym kobiercu czekając aż usłyszę marsz weselny i do kaplicy wkroczy orszak druhen i Natalie pod ręką swojego ojca. Słowa nie oddadzą tego co w tamtym momencie czułem. Miałem ochotę uciec. Kobieta, którą chciałabym widzieć naprzeciwko mnie, będzie stała na drugim planie. Wczorajsza noc była czymś niezapomnianym i niepowtarzalnym. Uświadomiłem sobie o wiele za późno, że jestem zaręczony z niewłaściwą kobietą. Usłyszałem, że organista zaczyna grać pierwsze takty marszu. Wszyscy zgromadzeni odwrócili głowy w kierunku wyjścia. Ja również spojrzałem w tamtą stronę. Do kaplicy dumnym krokiem wkroczyła ona. Z nieśmiałym uśmiechem na twarzy i oczami rozglądającymi się po wszystkich stronach. Uśmiechnąłem się widząc [T.I] i przypominając sobie co zaszło między nami. Wiedziałem, że jeżeli powiedziałbym ceremonialne ‘TAK’ zraniłbym nie tylko ją, ale także siebie. Nasze zerwanie przed kilkoma laty było nieporozumieniem, mój związek z Natalie był wielkim błędem. [T.I] stanęła na miejscu poświęconym dla świadka i cały czas nie odwracając od niej wzroku uśmiechałem się. Ona także zaszczyciła mnie swoim spojrzeniem. W oczach dziewczyny mogłem dostrzec lęk, ból, smutek. Pod wpływem tego moje serce pękało jeszcze mocniej.
Organista grał, a my cały czas czekaliśmy na moją narzeczoną. Po kilku minutach do ołtarza podbiegła mała dziewczynka w lawendowej sukience. Podała [T.I] mały skrawek papieru. Dziewczyna pośpiesznie przeczytała zawartość liściku.
-Przepraszam Proszę księdza. Za chwilę wrócimy już z panną młodą.  – powiedziała po czym szybkim krokiem wróciła w miejsce z którego przyszła.
~Oczami [T.I]~
Wparowałam do pokoju w, którym Natalie przygotowywała się do ceremonii. Siedział na ziemi cała zapłakana, a dookoła niej leżała sterta zużytych chusteczek.
-Co się stało? – zapytała zaniepokojona klękając koło niej. Kobieta jeszcze bardziej się rozpłakała. – Ey, Natalie. Wszystko będzie w porządku.
-Nic nie będzie w porządku. – jej brązowe tęczówki przeniosły się na moją osobę. – Ja… - jąkała się. – Ja jestem w ciąży. – trudno opisać co w tamtej chwili czułam. Można by powiedzieć, że była to zazdrość. Świadomość, że mój ukochany jest ojcem tego dziecka dobijała mnie.
-To wspaniale.  – powiedziałam mimo wszystko. – To cudowna wiadomość.
-Wcale nie [T.I]. Ja jestem za młoda na dziecko, a poza tym… - urwała na chwilę. – To nie jest dziecko Harryego. – z jednej strony byłam bardzo zaskoczona, a z drugiej też bardzo ucieszona.
-Ale jak to nie jest dziecko Harryego?
-Na pewno on nie jest ojcem. – gwałtownie poderwała się z miejsca i podeszła do okna. – My nawet nie uprawialiśmy seksu. – dokończyła i spojrzała na mnie. – Pamiętasz wieczór panieński?
-Tak. – odpowiedziałam niepewnie.
-Gdy już poszłaś do domu ja postanowiłam wyjść jeszcze gdzieś z dziewczynami. No wiesz… Chciałyśmy się jeszcze zabawić. Poszłyśmy do klubu. Już na wejściu miałyśmy sporą ilość alkoholu we krwi. Poznałam tam chłopaka. Był przystojny, potrafił się dobrze zachować. Oczarował mnie swoimi manierami i jego gadką. Jakimś cudem znaleźliśmy się w jego domu. I wtedy…
-Zdradziłaś mnie. – zza moich pleców usłyszałam głos Stylesa. Szybko odwróciłam się i zobaczyłam, że pomimo tego że my także dopuściliśmy się zdrady, był wściekły.
-Skarbie ja nie chciałam. – słyszałam, że głos Natalie co raz bardziej się załamuje.
-Gdybyś nie chciała to byś tego nie zrobiła. To koniec. Ślubu nie będzie. – chłopak niemal, że krzyknął i szybkim krokiem ruszył w miejsce z którego przyszedł. Pobiegłam za nim. Wszyscy weselni gości patrzyli na nas. Loczek przystanął na chwilę, spojrzał w moją stronę z delikatnym uśmiechem na ustach. – Drodzy goście. Ślub nie odbędzie się. Przepraszamy za fatygę i za zmarnowany czas. Wystąpiło to nie zależnie ode mnie. -  Weselnicy popatrzyli po sobie robiąc zdziwione miny i szepcząc różne słowa oburzenia.
*dwie godziny później*
-Naprawdę Proszę księdza strasznie nam przykro. – powiedziałam na sam koniec wysłannikowi Bożemu gdy już odchodził w stronę wyjścia ze świątyni. Ludzi już nie było. Byłam prawie pewna, że zostałam tylko ja. Cisza obijała się o wszystkie filary kościoła co powodowało, ze w budynku roznosiło się echo.
-To nie twoja wina dziecko. Bóg najwyraźniej niewłaściwie związał niedoszłych małżonków. – stwierdził kapłan. – Z Bogiem. – kiwnęłam tylko głową i pod wpływem impulsu spojrzałam w stronę ołtarza. Na jednym ze schodków siedział nie kto inny jak Harold, który bawił się swoimi palcami. Wolnym krokiem podeszłam do chłopaka i usiadła obok niego.
-Zobaczysz jeszcze wszystko się ułoży. – powiedziałam, aby moje słowa choć trochę podniosły go na duchu.
-Teraz już na pewno. – Harry niewinnie splótł nasze palce razem i spojrzał na mnie. Jego twarz promieniała radością i po chwili na jego ustach zagościł uśmiech, który spowodował pojawienie się jego słodkich dołeczków. Zagryzłam dolną wargę i wpatrywałam się w zielone tęczówki chłopaka. On po chwili zbliżył się do mnie i złożył delikatny pocałunek na moich ustach. – Chodźmy. Czas już na nas. – powiedział po czym ucałował moją dłoń i podniósł się z miejsca. Wiedziałam, że jest to początek nowego wspólnie spędzonego życia. Początek czegoś niezwykłego.
przeeeeeeeepraszam, że dopiero teraz dodaję, ale po raz kolejny tej zimy jestem chora, jeszcze dodatkowo 
spadłam ze schodów na weselu ( nikomu tego nie życzę) i plecy bolą mnie jak cholera.
wybaczcie mi.;*
*
osobiście nie jestem zadowolona z siebie, ale to czy Wam się podoba, jakby nie patrzeć, zależy od Was.
liczę na Waszą opinię.;)
10+ komentarzy = next part imaginu z Liamem.;)
*
NAPISAŁAM TWITLONGERA NA TEMAT HAYLOR.
nie jestem zwolenniczką tego związku, więc tylko wyraziłam swoją opinię.
kto chce może wejść i przeczytać.;)
zapraszam, ale też do niczego nie zmuszam.
#nohate
*
AND LET ME KISS YOU! 
STRAAASZNIE PODOBA MI SIĘ ICH NOWY TELEDYSK *__*
JEST TAKI...
CUDOWNY, NIEZIEMSKI, BOSKI! ♥








niedziela, 6 stycznia 2013

#69 Harry.

taki numer wpisu nie zdarza się często, więc trzeba to jakoś uczcić z Harrym.;3
if you know what i mean.;>
*
dodatkowo dedykuję ten imagin @glamhappines.;*
mam nadzieję, że ci się spodoba.;] ;3
enjoy.♥

#69


Pospiesznie pakowałam do torebki wszystkie potrzebne rzeczy. Wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik. Wszystko musiało być doskonałe. Następnego dnia miałam być świadkiem na ślubie mojego przyjaciela. Harry i Natalie na pierwszy rzut oka sprawiali wrażanie naprawdę szczęśliwych i zakochanych. Pomimo mojej burzliwej przeszłości związanej ze Stylesem życzyłam im dużo wspaniałych chwil. Serce jednak bolało w pewnym stopniu. Loczek był moją pierwszą, młodzieńczą miłością. Przez kilka miesięcy wiedliśmy sielankowe życie. Później rozpoczęło się pasmo nieszczęść. Zaczęliśmy się kłócić, wyzywać. Po jednej, aczkolwiek bardzo konkretnej rozmowie, stwierdziliśmy zgodnie, że to było za wcześnie dla nas jak na tak poważny związek. Rozstaliśmy się i wróciliśmy do punktu wyjścia. Ponownie zostaliśmy przyjaciółmi.
Biorąc klucze z komody usłyszałam pukanie do drzwi. Nie miałam pojęcia kto mógłby to być. Podeszłam do drzwi i delikatnie uchyliłam się. Do mojego holu, można by powiedzieć, wtargną Harry.
-Właśnie się do was wybierałam. – powiedziałam, a chłopak zaryglował dębowy prostokąt. Powoli zbliżył się do mnie.
-Nic nie mów. – położył palec na moich ustach. – Kochaj się ze mną. Dłużej nie wytrzymam. – moje źrenice rozszerzyły się do niewyobrażalnie wielkich rozmiarów. W podświadomości zadawałam sobie pytanie czy to mi się przypadkiem nie śni.
-Ale… - próbowałam coś powiedzieć, jednak przerwał mi.
-Przecież prosiłem, żebyś nic nie mówiła. – ujął w swoje silne dłonie moją twarz. Złożył dwa delikatne pocałunki na moich ustach, po czym zachłannie wpił się w nie. Nie miałam siły się wyrywać, a raczej nie chciałam się wyrywać. Wiedziałam, że wyrządzam ogromną krzywdę Natalie, ale pokusa była znacznie silniejsza. Przymrużyłam oczy i włączyłam się w pocałunek, oddając się przy tym całkowicie w ręce Harryego. Styles przeniósł swoje dłonie z mojej twarzy na moje barki i zaczął ściągać ze mnie czarną, skórzaną kurtkę. Szybkimi ruchami rąk pomogłam mu w tym, po czym zabrałam się za jego płaszcz w kolorze beżu. Chłopak znał plan mojego domu, więc doskonale wiedział gdzie ma iść. Wolnym krokiem kroczyliśmy w kierunku mojej sypialni. Hazza, widząc, że zbyt wiele czasu zajęłoby nam pokonywanie schodów, uniósł mnie i pozwolił moim nogą opleść jego biodra. Niemalże wbiegł na piętro i z hukiem otworzył sypialniane drzwi. Położył mnie na łóżku i na chwilę oderwał się ode mnie. Klęcząc nade mną rozprawiał się ze swoją koszulką, którą zdjął wykonując jeden zamaszysty ruch ramion. Ponownie pochylił się nad moim ciałem i zaczął całować każdy skrawek mojej szyi. Próbowałam rozpiąć zamek swoich jeansów, jednak miałam z tym drobny problem. Harry widząc to oderwał się od mojej szyi i zajął się moimi spodniami, które już po chwili rzucone były w kąt pomieszczenia. Wrócił do poprzedniej swojej czynności, a ja gładząc delikatnie jego wyrzeźbiony tors powoli zjeżdżałam niżej. Moja dłoń zatrzymała się dopiero wtedy kiedy poczułam wybrzuszenie. Podnieciło to mnie. Natarczywie zdarłam z niego spodnie po czym zaczęłam masować ‘przyjaciela’ Hazzy przez materiał bokserek. Z ust chłopaka wydobył się cichy jęk zachwytu. Chcąc nie pozostać mi dłużnym potargał mój t-shirt w celu szybszego kontaktu z moją klatką piersiową. Moje plecy zgięły się w łuk kiedy zaczął całować moje piersi. Styles wykorzystał ten moment i podłożył pode mnie swoje dłonie i rozpiął zapięcie białego stanika. Zmysłowo zsunął jedno moje ramiączko. Prowokował mnie. Chciałam, żeby zaczął doprowadzać mnie do ekstazy. Przejęłam inicjatywę i zdjęłam swój biustonosz rzucając go w bliżej nie określone mi miejsce. Na twarzy Hazzy pojawił się cwaniacki uśmieszek i przystąpił do pieszczenia moich atutów. Rozpoczął od kreślenia linii swoim językiem dookoła nich, po czym zaczął bawić się sutkami. Tym razem to ja wydałam z siebie jęk. Był on zdecydowanie głośniejszy od jęku Harolda. Nie mogłam czekać dłużej. Zdjęłam jego bokserki, a moim oczom ukazał się naprężony ‘kolega’ Stylesa. Widząc moje zniecierpliwienie Harry zaczął krążyć swoim przyrodzeniem dookoła mojej ‘przyjaciółki’. Doprowadzało mnie to obłędu. Żeby mnie rozzłościć delikatnie przymierzał się do pchnięcia, ale kiedy miał to zrobić zabierał swój narząd daleko ode mnie. Droczył się ze mną, bo wiedział że to mnie podnieca. W końcu zlitował się nade mną i wszedł we mnie. Pierwsze pchnięcie było bardzo spokojne, każde następne było co raz bardziej gwałtowniejsze i głębsze. Owinęłam swoje nogi na wysokościach jego bioder, chcą być jeszcze bliżej niego. Każdy jego ruch powodował u mnie przyjemny dreszcz na ciele. Chciałam więcej. O wiele więcej. Zaczęłam ruszać swoimi biodrami tak aby jego penis dotykał ścianek wewnątrz mojego ciała. Na ten ruch Harry zareagował kilkoma mocnymi pchnięciami. Zwolnił aż całkowicie zatrzymał swoje ruchy. Cały czas we mnie tkwił. Zbliżył swoje usta do mojego ucha. Opanowywał oddech. W końcu odparł:
-Jesteś tylko moja. – wykonał jedno pchnięcie niespodziewanie. – Moja, rozumiesz. – w ramach odpowiedzi wydałam z siebie głośny odgłos rozkoszy. Kiedy skumulował swoje siły dokończył swoje dzieło. Ostatnie ruchy u poczułam ciepły płyn wylewający się w mojej ‘przyjaciółce’. Hazza rozłączył nas. Przygryzł moją dolną wargę i uśmiechnął się.
Wiedział, że wykonał kawał dobrej roboty i jestem zadowolona. Jego wycieńczone ciało opadło bezwładnie obok mnie. Odwróciłam głowę w jego kierunku, a po chwili on zrobił dokładnie to samo co ja. Uśmiechnął się triumfalnie. Odpowiedziałam mu tym samym i powiedziałam cicho będąc już prawie na granicy bram snu:
-Jestem tylko twoja.


to taka celebracja dnia z wpisem o numerze '69' ;3
podoba Wam się? ;]
mam taką nadzieję.;3
*
piszcie swoje opinię w komentarzach.;)
10+ komentarzy = next part z Liamem.;3
*
MIŁEJ NIEDZIELI! ;*





środa, 2 stycznia 2013

#68 Liam PART~1~

tak na marginesie.;3
uwielbiam to zdjęcie *___*

#68

-Głowa do góry siostrzyczko. Coś wymyślimy. Aż mu oko zbieleje z zazdrości. – Zayn od zawsze był moim ukochanym, z resztą jedynym, bratem który w każdej sytuacji potrafił pomóc. Nie było takiego dnia kiedy nie służyłby dobrą radą. Był moim aniołem stróżem, który zawsze mnie bronił od złego. – Siedź w domu. Wrócę za niedługo. – na jego twarzy zagościł triumfalny uśmiech i już po kilku minutach wyszedł z domu. Nie miałam pojęcie dokąd i po co poszedł, więc nawet nie starałam zaprzątać sobie tym głowy. I tak miałam dość swoich problemów. Marcus mój chłopak, to znaczy mój były chłopak zostawił mnie dla długonogiej i pięknej brunetki. Przez nią każda dziewczyna miała kompleksy. Dopóki byłam z Marcusem czułam się wyjątkowa, ale kiedy on zdradził mnie z Ally to uczucie prysło. Zostałam sama, bez żadnych perspektyw i atutów, niecałe dwa tygodnie przed balem zimowym. Na samo wspomnienie o balu chce mi się płakać. Planowałam spędzić dobrze czas ze swoim ukochanym. Wszystko zabrała ta zołza Ally Donaghiu.
Zmęczona całym koszmarnym dniem ruszyłam w stronę swojej osobistej oazy spokoju, którą był mój pokój. Nie miałam siły przebrać się w piżamę, ręce mi się trzęsły. Pomimo tych trudności zrobiłam to co do mnie należało. Wzięłam prysznic, rozczesałam włosy i założyłam na siebie jedynie o koszulkę mojego brata i bieliznę. Położyłam się na łóżku i przez kilka chwil wpatrywałam się w fotografię oprawioną w błękitno-złotą ramkę, stojącą na stoliczku nocnym. Zdjęcie przedstawiało mnie i Marcusa. Wtedy byliśmy szczęśliwi, nie było żadnych komplikacji i przede wszystkim w naszym życiu nie było jeszcze Donaghiu. Ostatkami sił strąciłam ramkę na podłogę. Szkło rozsypało się po drewnianych panelach, a plastikowe obramowanie połamało się, przez co zdjęcie zostało w niektórych zdjęciach podarte. Nie dbałam o to. Ostatnią rzeczą którą wtedy chciałam robić to było martwienie się o cholerny kawałek papieru, który symbolizował wcześniej szczęście i miłość.
*
Powolnie podnosiłam swoje powieki dając przy tym oczom przyzwyczaić się do jasności panującej w pokoju. Odkryłam kołdrę i usiadłam na krawędzi łóżka. Wolnym krokiem udałam się do łazienki gdzie założyłam na nogi szare dresowe spodnie. Dużą koszulkę brata zamieniłam na zwykły biały t-shirt i bluzę. Skierowałam się na dół. Słychać było, że ktoś krząta się po kuchni. Ciągle nie do końca przebudzona schodziłam po schodach. Miałam zamiar udać się do salonu. Nawet nie przekroczyłam progu pokoju gościnnego, a już  zrobiłam krok w tył. Zobaczyłam tam chłopaka, a konkretniej Liama. Chodził on do mojej szkoły i był przyjacielem Zayna. Zastanawiałam się co może on robić u nas w domu, o tak wczesnej porze w sobotę. Wychyliłam delikatnie głowę za futrynę i dostrzegłam, że chłopak z uśmiechem przygląda się jednemu z kilku bardzo kompromitujących zdjęć z mojego i Zayna dzieciństwa. Przyglądałam mu się chwilę kiedy poczułam szarpnięcie. Natychmiast się odwróciłam i dostrzegłam rozpromienionego Mulata.
-Co on tu robi? – zapytałam szeptem. Malik pociągnął mnie w głąb przedpokoju i powiedział:
-Pójdziecie razem na bal zimowy.
-Co?! – zapytałam o wiele głośniejszym tonem. Mój brat zakrył mi usta dłonią i mówił dalej:
-Powiedziałem mu, że chcesz iść z nim na bal. On bez problemu zgodził się zabrać cię na niego. Przez te dwa tygodnie zbliżycie się do siebie. Kiedy ten idiota Marcus znajdzie się w pobliżu, będziesz całować Liama. Wiesz, u jednego wzbudzisz zazdrość, a u drugiego pożądanie. – zaśmiał się.
-Chyba sobie żartujesz?!
-Mówię całkiem poważnie. – mówił idąc w kierunku kuchni. – A! I jeszcze jedno. Payne nie może się dowiedzieć o tym, że to jest ukartowane. A teraz idź do niego. – puścił do mnie oczko i zniknął za kuchenną framugą. Byłam zdenerwowana. Nie tak wyobrażałam sobie idealny plan Malika. Wzięłam głęboki wdech, wypuściłam nadmierną zawartość moich płuc poprzez nozdrza i ruszyłam w kierunku salonu.
-Cześć. – powiedziałam dość nie pewnie przekraczając próg. Liam wzdrygnął się i w pośpiechu odłożył ramkę. Odwrócił się w moją stronę i zaszczycił mnie swoim uroczym uśmiechem.
-Cześć [T.I]. Miło cię widzieć. – odpowiedział.
-Napijesz się czegoś? A może jesteś głodny?
-Nie, nie. Dziękuję. Wpadłem tylko na chwilę zapytać się czy masz może kupioną już sukienkę na bal.
-Jeszcze nie. Miałam dzisiaj się wybrać. – uśmiechnęłam się do niego.
-Może mógłbym ci jakoś doradzić w wyborze. To znaczy, może pozwoliłabyś mi wybrać się z tobą. – zdziwiła mnie jego pytanie, ale przystanęłam na tą propozycję.
*
Przez następne dni co raz bardziej zbliżałam się do niego. Pomału przestawałam traktować to jak tylko układ, ale zaczynałam barć to na poważnie. Payne stawał się dla mnie kimś ważnym. Nie był on tylko przyjacielem. Był kimś znacznie więcej. Z każdym dniem zakochiwałam się w nim bardziej. Nawet zapomniałam o tym idiotycznym planie mojego brata. Traktowałam tego chłopaka jak cud z nieba. Za każdym razem gdy mnie przytulał czułam dreszcz na ciele. Jego pocałunki w policzek rozgrzewały mnie do niewyobrażalnie wysokich temperatur, a kiedy po raz pierwszy nasze usta złączyły się długiej i namiętnej pieszczocie poczułam się jak w raju. Wulkan emocji eksplodował, a ja czułam się jak pod wpływem narkotyku. Tym narkotykiem był nie wątpliwie Liam Payne. Mój osobisty afrodyzjak...
w pierwszych słowach chcę Wam powiedzieć, że liczba postów dodanych w 2012 roku była przypadkowa.;3
ale i tak mi się podoba.;3 
69 rlz.
Hazza czuwa!
*
będzie jeszcze jedna część tego imaginu.
mam nadzieję, że Wam się podoba.; )
*
piszcie swoje opinie poniżej.;)
10+ komentarzy= next part.;)
*
WITAM WAS W NOWYM ROKU! ♥